Partie opozycyjne charakteryzuje krytyczne nastawienie do rządów Zjednoczonej Prawicy. Deklarują, że wyborach to oni stworzą nowy rząd. Czym taki gabinet mógłby się charakteryzować?
Platforma Obywatelska co i rusz zaskakuje swoich wyborców. Kolejne postulaty opozycji powodują niedowierzanie u części wyborców. Pierwszym takim krokiem była radykalna zmiana dotycząca światopoglądu w największej opozycyjnej partii. Kiedy władze w formacji przejął Donald Tusk, ta zaczęła radykalnie skręcać w lewo. Nie ma tam np. miejsca dla nikogo, kto nie popiera aborcji.
Eksperci podkreślali, że taki zwrot ma za zadanie sięgnąć po elektorat lewicy. Spowodowało to jednak rozłam na opozycji. Z ugrupowaniem pożegnało się wiele osób, na czele z Bogusławem Sonikiem, który od początku tworzył Platformę Obywatelską. Wśród komentarzy pojawiały się głosy, że poglądy partii kreowane są tylko z myślą o zdobyciu jak największego poparcia.
W ten sposób opozycja zmieniała zdanie w wielu sprawach. Początkowo krytykowała program 800+, by później obiecać wprowadzenie jeszcze większego świadczenia. Oficjalnie politycy tego ugrupowania opowiadali się za przyjmowaniem nielegalnych migrantów, by później w swoim spocie wyborczych skrytykować rząd za… przyjmowanie migrantów.
Możliwi koalicjanci
Według sondaży Platforma Obywatelska do ewentualnego utworzenia rządu potrzebowałaby koalicjanta. Mimo lewicowej narracji, partia musiałaby w tej kwestii podjąć współpracę z prawicową Konfederacją.
Radosław Sikorski udzielił wywiadu portalowi goniec.pl, w którym odniósł się do tej kwestii. – Wyobrażam sobie, że gdyby rezultat wyborów był bardzo bliski – kilka mandatów w jedną czy w drugą stronę – to mam nadzieję (ale podkreślam: to jest tylko moje prywatne zdanie), że Konfederacja byłaby gotowa na rząd, który by przywrócił równe warunki rywalizacji politycznej – powiedział Sikorski, zapowiadając jednocześnie rozprawienie się z Telewizją Publiczną („tu wydaje mi się, że mogłaby być między nami jakaś nić porozumienia”).
Takie połączenie byłoby szokiem dla części zwolenników KO, którzy otwarcie krytykują i uderzają w polityków Konfederacji. Koalicja rządowa opozycji byłaby więc mocno podzielona. Oliwę do ognia mógłby przy takim scenariuszu dolać trzeci możliwy koalicjant – Lewica. Choć światopoglądowo między KO a Lewicą można byłoby osiągnąć porozumienie, to nie można tego powiedzieć o kwestiach gospodarczych.
Plan Platformy
Dopytywany o takie scenariusze rzecznik rządu Mateusza Morawieckiego powiedział, że byłoby to wygodne dla partii Donalda Tuska. Piotr Müller powiedział o ewentualnym rządzie technicznym KO z Konfederacją, że KO „pewnie by się marzyło, by choć na chwilę przejąć władzę”.
– A myślę, że nawet na dłużej, bo rząd techniczny brzmi jak coś nie do końca sprecyzowane, ale to byłoby wygodne dla opozycji, bo opozycja wtedy nie musi realizować żadnego programu wyborczego. Zresztą byłoby to niezwykle trudne, bo wyobraźmy sobie tę koalicję chaosu: PO, Lewica, PSL, Konfederacja, Hołownia, Zieloni – i wszystkie te osoby mają utworzyć jeden rząd i mieć jeden program. To jest nierealne – ocenił.
– Donald Tusk tym się wszystkim wykpi na koniec i powie: „no ja mam taką koalicję, wszystkie moje obietnice są nieaktualne, bo źli koalicjanci nie pozwalają ich realizować – dodał rzecznik rządu.
Chaos na opozycji
– My gwarantujemy stabilne rządy. Pokazaliśmy to w ciągu 8 lat, a tam będziemy mieli kłótnie między rządzącymi partiami. Już są, przecież w wielu sprawach już nie udało im się porozumieć. Będziemy mieli kłótnie z prezydentem, wojnę z Narodowym Bankiem Polskim, Trybunałem Konstytucyjnym, szereg innych wojen. To prowadzi ku anarchii. Zapowiedzi zemsty prowadzą ku czemuś, co można porównać z jakimiś dalej idącymi niebezpieczeństwami. Razem wziąwszy, zamiast spokoju i rozwoju będziemy mieli jedną wielką awanturę i cofanie się do tyłu, jeżeli chodzi o poziom życia – ocenił Jarosław Kaczyński.
Dodał, że opozycję cechuje „ogromny deficyt kwalifikacji politycznych i wszystkich innych”. – Jeśli ktoś dobrze gra w piłkę, to nie oznacza, że potrafi dobrze rządzić. Ja bardzo szanuję dobrych piłkarzy, ale nie tych, którzy traktują to jako zajęcie główne, chociaż piłkarzami nie są – stwierdził.
źródło: polskieradio24.pl