Opadające liście, to nieodzowny element jesiennego krajobrazu. W tym czasie większość ogrodników rozpoczyna nierówną walkę z ich usuwaniem. Zalegają w przydomowych ogrodach, trawnikach, czy w parkach.
Paweł Kosin z Nadleśnictwa Daleszyce przyznaje, że nie zawsze jednak opadnięte z drzew liście trzeba usuwać.
– Te wszystkie liście, które spadają z drzew jesienią bardzo szybko sprzątamy i wywozimy z posesji. Z punktu widzenia przyrodniczego nie jest to dobre rozwiązanie, a nawet trochę szkodliwe. Sporo organizmów korzysta z nich chociażby do przetrwania zimy – wyjaśnia Paweł Kosin.
Liście, które spadły z drzew i które uformujemy w kopę stanowią izolację i chronią korzenie przed przemarzaniem. Stanowią także kryjówkę dla wielu pożytecznych owadów i stawonogów. Spora kopka liści może być również zimowym schronieniem dla jeży. Ponadto kompostownik z opadłych liści jest źródłem wielu mikro- i makroelementów dla roślin.
Paweł Kosin dodaje, że są jednak sytuacje, kiedy te liście mogą wyrządzić więcej szkody, niż pożytku. Dlatego należy je usuwać.
– Jeżeli chodzi np. o kasztanowce, które bardzo często są zaatakowane przez szrotówka kasztanowcowiaczka, czyli motyla, który bardzo osłabia te drzewa, wówczas wskazane jest pozbierać te liście i spalić. Podobnie postępujemy z liśćmi chorych drzew.
Natomiast jeżeli na naszej działce rosną drzewa, które nie wykazują cech jakiś chorób, czy owadzich szkodników, wtedy warto te liście zgrabić na kopki i zostawić je tak do wiosny, mówi Paweł Kosin.
Grabić opadłe liście należy natomiast z chodników, ścieżek rowerowych, czy z podjazdów do garaży, ponieważ po deszczu są śliskie i mogą stać się problemem dla pieszych czy kierowców.