Czy posiłki dla dzieci w kieleckich szkołach zostaną ograniczone? Z takim pytaniem podczas czwartkowej sesji rady miasta (12 października) zwrócił się do władz Kielc po raz kolejny radny Marcin Stępniewski z klubu Prawa i Sprawiedliwości. Jego zdaniem nawet jeśli w tej sprawie prowadzone są jedynie rozmowy to takie rozważania nie powinny mieć absolutnie miejsca.
Radny uważa, że twierdzenia urzędników na temat tego, że to rodzice będą decydować o tym, ile ich dzieci będą otrzymywać posiłków są nieprzekonujące. Marcin Stępniewski przypomina, że wszelkie kwestie wyżywienia w placówkach oświatowych jasno reguluje rozporządzenie ministra zdrowia.
– Ograniczanie wyżywienia dzieci, w kontekście tego, że przez wiele lat walczono o to, by nie były one głodne w szkołach jest zwyczajnie niedopuszczalne. Tym bardziej, że nadal ten problem nie został w pełni rozwiązany – podkreśla.
Do zarzutów radnego odniosła się wiceprezydent Bożena Szczypiór. Zastępca Bogdana Wenty podkreśla, że nikt w ratuszu nie ma zamiaru oszczędzać kosztem dzieci. Z kolei pojawiające się na ten temat informacje dotyczą jedynie rozmów o potencjalnej optymalizacji kosztów.
– Do decyzji jest jeszcze daleka droga. W wielu samorządach stosuje się takie rozwiązanie – dwa posiłki lub co zdecydują rodzice. Czy chcą wykupić wsad do kotła jako jeden posiłek, czyli zupę lub drugie danie. Nikt nie planuje zabierać dzieciom jedzenia. Wszystkie informacje na ten temat są nieprawdziwe. Rozważamy różne kwestie związane z optymalizacją kosztów, w tym i te dotyczące marnotrawienia jedzenia. Pamiętajmy, że to co nie jest wykorzystane, bo dzieci np. nie chcą jeść zupy, mimo, że znajduje się ona w garnkach i jest w pełni czysta to trzeba ją zutylizować. Za to władze miasta też muszą zapłacić – mówi.
Bożena Szczypiór utrzymuje, że obowiązujące przepisy mówią o zapewnieniu ciepłego posiłku, a nie posiłkach.
– Możemy różnie interpretować te zapisy. Są też orzeczenia sądowe, które mówią wyraźnie, że ma to być posiłek, czyli nie muszą być to dwa dania. Jednak w Kielcach nikt nie zamierza likwidować całego obiadu. W sytuacji gdy rodzice wiedzą, że ich dzieci nie jedzą zup mogą wykupić wsad do kotła. Czyli produkty, z których przygotowuje się dany posiłek – dodaje Bożena Szczypiór.
Przypomnijmy, że według prawa oświatowego, szkoły mają obowiązek zapewnienia uczniom jednego gorącego posiłku w ciągu dnia i stworzenia im możliwości zjedzenia go w czasie pobytu w szkole. Korzystanie z tego posiłku jest dobrowolne i odpłatne, ale rodzice płacą tylko za tzw. wsad do kotła. Obecnie, w kieleckich szkołach i przedszkolach wydawane są posiłki składające się z zupy, drugiego dania i deseru.