„Kormoranów sznur”, o którym śpiewał Piotr Szczepanik, to największy problem hodowców ryb. Ptaki, dla których karpie są przysmakiem mogą sprawić, że cena tych ryb będzie wyższa niż w ubiegłym roku, przez co przygotowanie tradycyjnej kolacji wigilijnej będzie nas więcej kosztować.
Karp, który trafia na wigilijny stół ma zazwyczaj trzy lata. Tyle czasu potrzebuje żeby urosnąć. Marek Łubowski, który prowadzi Gospodarstwo Rolno-Rybackie na granicy Fałkowa i Żarnowa informuje, że zanim ryby nabiorą odpowiednich rozmiarów wyławiają je kormorany.
– Szacuje się, że kormoran zjada kilogram ryb dziennie, ale przyjmijmy, że zje pół kilograma. Jeżeli przylatuje stado liczące sto osobników to wyławiają 50 kg ryb dziennie. Kolejne 50 kg traconych ryb to zwierzęta, których kormorany nie zdołały połknąć, ale uszkodziły. Właśnie takie zjawisko wczoraj zaobserwowałem na jednym ze swoich stawów – opowiada Marek Łubowski.
Hodowcy płoszą ptaki dźwiękiem, jednak jak zaznacza Marek Łubowski, są one pod ochroną, więc możliwości walki z kormoranami są ograniczone.
Kolejnymi problemami, z którymi mierzą się hodowcy są niski poziom wód, a także niedobór pracowników. Marek Łubowski tłumaczy, że wszystkie te czynniki wpływają na cenę ryb.
– Karpia nie będzie więcej niż w ubiegłym roku, a w przyszłości będzie go ubywać. Nie ma młodych ludzi, którzy chcieliby pracować w gospodarstwach rybackich. To ciężka praca od poniedziałku do niedzieli, w trudnych warunkach, dlatego trudno znaleźć pracowników – tłumaczy hodowca.
Gospodarstwo Marka Łubowskiego ma około 30 stawów, co przekłada się na 100 hektarów tafli wody. Polska od lat jest największym producentem karpia w Unii Europejskiej, a krajowa produkcja stanowi około 30 proc. całej produkcji unijnej – informuje Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa.
W Polsce działa ponad 850 gospodarstw rybackich. Rocznie produkowanych jest od 17 tys. do 21 tys. ton karpi.