Udział w grupie przestępczej i pranie brudnych pieniędzy – to niektóre z zarzutów przedstawionych 24 osobom, których proces rozpoczął się dziś (czwartek, 19 października) w Sądzie Okręgowym w Kielcach.
Nieprawidłowości związane są z zapowiedzią wybudowania w Ostrowcu Świętokrzyskim fabryki przetwarzającej odpady. Zdaniem śledczych, na tę inwestycję wyłudzono unijne dofinansowanie, a zakład finalnie nie powstał.
Dziś (czwartek, 19 października) rozpoczął się proces w tej sprawie. Akt oskarżenia odczytała prokurator Anna Kijak-Głęboczyk z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Na czele grupy mieli stać Monika i Tomasz Ż. Zdaniem śledczych, w sprawę zaangażowany był także Eryk S., były senator Platformy Obywatelskiej z Płocka.
– Jak wynika z zebranego materiału dowodowego oskarżeni, szczególnie Monika Ż. i Tomasz Ż. zamierzali zorganizować przedsiębiorstwo, którego celem był recykling odpadów. W tym celu przygotowali projekt, przedłożony do PARP-u. W przygotowaniu dokumentów pośredniczył Eryk S.- mówi Anna Kijak-Głęboczyk.
Prokurator dodaje, że celem grupy było wyłudzenie pieniędzy. – W realizacji miał pomagać projekt, który został opracowany przez oskarżonych. Dotyczył stworzenia energooszczędnej i wysokowydajnej linii do recyklingu. Niewątpliwym jest, że oskarżeni wyczerpali znamiona zarzucanych im przestępstw. Zebrany materiał dowodowy niewątpliwie, w sposób jednoznaczny wskazuje, że stawiane oskarżonym zarzuty są zasadne – dodaje prokurator.
Na kolejnych terminach rozpraw oskarżeni będą składać wyjaśnienia w tej sprawie. Postępowanie w tej sprawie prowadziła najpierw jednostka w Krakowie, a następnie Prokuratura Regionalna w Poznaniu.
Do przestępczego procederu miało dochodzić w latach 2013-2015. Jak informowaliśmy, w 2016 roku prokurator Marek Sosnowski ujawnił szczegóły dotyczące zatrzymania podejrzanych. „Agenci CBA musieli wejść do kierownictwa firmy siłą, ponieważ podejrzani zabarykadowali się. W tym czasie jedna osoba wyrzucała telefony i laptopy przez okno”. Prokurator dodał, że na tych nośnikach znajdowało się wiele obciążających dowodów. Zabezpieczono wówczas 2,5 mln zł na rachunkach bankowych, dwa samochody marki Porsche i zegarki, o szacunkowej wartości pół miliona złotych. Jak wówczas informowano, grupa naraziła Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości i skarb państwa na stratę kilkudziesięciu milionów złotych.