Sprawą planowanej budowy we Włoszczowie spalarni padliny zajęło się Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Jak informowaliśmy, zapowiedź powstania instalacji wzbudziła protesty mieszkańców miasta, którzy obawiali się, że utylizacja będzie odbywała się w bezpośrednim sąsiedztwie ich domów.
Na początku tego miesiąca, w imieniu mieszkańców Włoszczowy zainterweniował Bartłomiej Dorywalski, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Parlamentarzysta złożył do SKO wniosek o wszczęcie postępowania stwierdzającego nieważność decyzji burmistrza Włoszczowy Grzegorza Dziubka, ustalającej warunki zabudowy dla zakładu.
Jak informowaliśmy, burmistrz w marcu tego roku wydał warunki zabudowy dla zakładu produkcji wysokogatunkowych protein. Jednak z uwagi na protesty mieszkańców i brak szczegółowych informacji na temat specyfiki prowadzonej działalności, Grzegorz Dziubek, 5 września wznowił postępowanie administracyjne w tej sprawie. To oznacza, że wniosek o wydanie warunków zabudowy jest rozpatrywany od nowa.
Tomasz Nowak, prezes Samorządowego Kolegium Odwoławczego potwierdza, że instytucja wszczęła postępowanie o stwierdzenie nieważności decyzji wydanej przez burmistrza Włoszczowy dotyczącej lokalizacji zakładu.
– Wniosek jest obecnie procedowany. Obecnie otrzymaliśmy już od samorządu część akt dotyczących tej sprawy. Zapoznajemy się z dokumentacją. Z pewnością sama procedura trochę potrwa z uwagi na jej złożoność. Jednocześnie prowadzone jest postępowanie wszczęte wcześniej przez burmistrza miasta, którego celem jest uchylenie decyzji dotyczącej wydania warunków zabudowy dla tej inwestycji. Z tego co wiemy jest ono zaawansowane. Dlatego zaczekamy jeszcze kilkanaście dni na dalsze ruchy ze strony włodarza Włoszczowy. Nasze postępowanie będzie prowadzone osobno. Jak się ono zakończy? Tego na ten moment powiedzieć nie mogę – tłumaczy.
Prezes SKO wskazuje, że uchylenie przez władze Włoszczowy decyzji w sprawie inwestycji może zakończyć postępowanie prowadzone przez instytucję.
– Oczywiście zaczekalibyśmy na potencjalne zaskarżenie decyzji burmistrza przez inwestora. Jeśli jednak uchylenie decyzji przebiegłoby bez odwołania, to z naszej strony procedura również zostałaby zakończona. W innym wypadku, wniosek o stwierdzenie nieważności zgody na budowę zakładu nadal byłby procedowany przez SKO – dodaje Tomasz Nowak.
Swoje postępowanie w tej sprawie wszczęły również władze powiatu. Starosta, Dariusz Czechowski przypomina, że realizacja inwestycji jest obecnie niemożliwa, ponieważ urząd nie wydał pozwolenia na budowę zakładu. Starosta jest zdania, że w całej sprawie problematyczna jest nie tylko lokalizacja działki, ale też brak informacji na temat procesu technologicznego jaki miał być na niej prowadzony.
– Nikt nie zapytał o proces technologiczny, jaki ma odbywać się w tym zakładzie. My teraz o to dopytujemy. Co prawda nasze postępowanie jest zawieszone do czasu rozstrzygnięcia podjętego przez burmistrza. Warto jednak zaznaczyć, że na pierwsze pismo, które skierowaliśmy do inwestora nie otrzymaliśmy odpowiedzi. W komunikacje zwrotnym napisano, że charakter planowanej działalności stanowi tajemnicę handlową – mówi.
– Jestem zdania, że to nie powinno tak wyglądać. Bez takich informacji nie można wydać zgody na budowę. Musimy wiedzieć, czy ta działalność może negatywnie wpłynąć na środowisko czy nie – podkreśla starosta.
Przypomnijmy, że planowany zakład utylizacji padliny miał powstać przy ul. Przedborskiej na działce o powierzchni prawie 1 ha. Zgodnie z tłumaczeniami władz miasta, z wniosku inwestora nie wynikało jasno jaki rodzaj produkcji będzie w nim prowadzony. Firma Farmutil miała wykorzystać obowiązujące przepisy, dotyczące powierzchni nieruchomości, do zamaskowania prawdziwego przeznaczenia zakładu.