– Te obrazy nie krzyczą, a wrzeszczą – tak o części malarstwa Jadwigi Trzcińskiej mówi Grzegorz Maciągowski, dyrektor Muzeum Historii Kielc. O pochodzącej z Kielc, zapomnianej malarce i jej twórczości opowiada nowa wystawa czasowa w tej instytucji zatytułowana „Osobna. Jadwiga Trzcińska – sztuka i życie”. Wernisaż odbędzie się w piątek, 27 października, o godz. 17.00.
– Życie Jadwigi Trzcińskiej, jej twórczość, jeśli je złożymy razem, to mamy gotowy scenariusz na świetny, bardzo emocjonalny, hollywoodzki film – zaznacza Grzegorz Maciągowski. – W skrócie możemy powiedzieć tak: Jadwiga Trzcińska urodziła się w rodzinie o znakomitych, patriotycznych korzeniach. Z drugiej strony w życiu Jadwigi Trzcińskiej jest trauma wojenna, jest powojenna bieda, jest potężny problem, który wynika z tego, że była osobą interpłciową, jest okres poszukiwania miłości i to wszystko dzieje się w połączeniu ze sztuką, która jest niezwykła, szczególnie w momencie, kiedy uświadomimy sobie, jak ta sztuka jest emocjonalna i w jaki sposób jest ona powiązana z jej życiem – wyjaśnia.
Obiecujące początki młodej artystki
Jadwiga Trzcińska urodziła się w 1933 roku w Warszawie jako jedyne dziecko oficera Wojska Polskiego, Józefa Trzcińskiego oraz Klementyny z Romanowskich Trzcińskiej wywodzącej się ze zubożałego ziemiaństwa pielęgniarki, pracującej dla Czerwonego Krzyża. Cała rodzina przeniosła się kilka lat później do Kielc, do nowo wybudowanej willi przy ul. Mazurskiej. Ojciec Jadwigi, inwalida wojenny zmarł w 1947 roku. Jadwiga została sama z matką.
Po maturze dostała się na Uniwersytet Jagielloński, gdzie przez kilka miesięcy studiowała historię sztuki. Przerwała jednak naukę. Przygotowana przez wuja Zygmunta Kamińskiego, profesora Politechniki Warszawskiej, malarza i grafika, dostała się w kolejnym roku na malarstwo w stołecznej ASP. Mimo problemów mieszkaniowych i aklimatyzacyjnych ukończyła uczelnię w 1958 roku.
Trzcińska wychowana w rodzinie o patriotycznych tradycjach początkowo skłaniała się ku twórczości wielkich polskich mistrzów, jak Jan Matejko. Jadwiga widziała siebie jako malarkę konserwatywną z pietyzmem odtwarzającą na płótnach sceny wielkich bitew. Dopiero w czasie studiów otworzyła się i zainteresowała sztuką jej współczesną, szczególnie abstrakcją.
Już w czasie studiów dorabiała sprzedając swoje prace. Były to głównie akwarelowe obrazki, które klienci warszawskich galerii chętnie nabywali. Jako dojrzała już artystka Trzcińska wykazywała się wielką determinacją w organizowaniu swoich wystaw i sprzedaży obrazów, także zagranicą. Otrzymała stypendium na wyjazd do ZSRR i studiowanie sztuki prawosławnej. Z tej podróży przywiozła szereg prac inspirowanych kulturą rosyjską. Prace o tej tematyce na kilka lat stały się jednym z wiodących elementów w jej twórczości.
Śmierć w samotności
Jadwiga Trzcińska urodziła się jako osoba interpłciowa. Jako dorosła kobieta poddała się w Szwecji poważnym zabiegom z tym związanym. Problemy zdrowotne Jadwigi były tajemnicą poliszynela. Sąsiedzi, znajomi, a potem całe środowisko artystyczne plotkowali o jej płciowości, wcześnie modelując jej wizerunek dziwaczki i odmieńca. Trzcińska pogłębiała niechęć do siebie własnym zachowaniem. Była egocentryczką. Nie potrafiła także odnaleźć się w relacjach interpersonalnych. Ludzie określali ją jako nachalną, obcesową i arogancką.
Wszystko to przybrało na sile, gdy wiosną 1970 roku zmarła Klementyna Trzcińska, matka i jedyny łącznik Jadwigi z realnym światem. Odtąd malarka całkiem już się wyizolowała. Z czasem przestała malować. Przez kolejne lata oddalała się od ludzi, nie dbając ani o siebie, ani o swoje otoczenie. Jeszcze do połowy lat 70-tych XX w. publikowała swoje opowiadania, wiersze i teksty krytyczne w kieleckim „Słowie Ludu”. Zajęła się hodowlą owczarków niemieckich, by później i to zajęcie porzucić, a jej podwórko stało się nieformalnym schroniskiem dla podrzucanych przez kielczan psów. Wyalienowana, borykając się z problemami zdrowotnymi i finansowymi, stała się lokalną ikoną dziwactwa.
Zmarła w samotności w roku 2005.
Skomplikowana osobowość
Od dwóch lat w życie i twórczość Jadwigi Trzcińskiej wgłębia się Magdalena Kopeć z Muzeum Historii Kielc, kurator wystawy. Przyznaje, że dla niej to była dość ciekawa droga, bo odnajdywała osobę pełną kontrastów i sprzeczności. – Na początku zobaczyłam kilka jej prac, które nie były najlepszymi pracami i zaczęłam się zastanawiać, gdzie tu widać tę wielką artystkę. Dopiero kiedy zaczęłam odkrywać inne jej obrazy, kiedy zaczęłam przeglądać jej prywatne albumy i znalazłam fotografie, kiedy zaczęła mi się ukazywać jako artystka i jako człowiek. Wtedy uznałam, że jest to postać bardzo ciekawa. Były momenty, kiedy wydawało mi się, że jest to osoba bardzo mocno skrzywdzona przez społeczeństwo, że nie radziła sobie w życiu dlatego, że nikt jej nie pomógł, ale potem pojawiła się inna narracja, gdy zobaczyłam inne zakątki jej charakteru, że wydała mi się osobą tak specyficzną, tak trudną, czasami obcesową, że ludziom, którzy chcieli jej pomóc, trudno było do niej dotrzeć. I tak naprawdę z tych dwóch postaci, które zaczęły mi się wyłaniać z badań dopiero pod koniec, po jakimś czasie powstała jedna, złożona: na pewno kobieta z wieloma problemami, ale jednocześnie bardzo silna, bo w tych swoich zmaganiach potrafiła być bardzo zdeterminowana, potrafiła dążyć do swoich celów, mimo że miała liczne przeszkody. Dla mnie stała się postacią, która żyła sztuką i na pewno tego nie da się oddzielić – wyjaśnia.
I właśnie poprzez sztukę pokazana jest Jadwiga Trzcińska na wystawie w Muzeum Historii Kielc. Kurator wyjaśnia, że wybór obrazów został zainspirowany głównymi motywami, którymi się kierowała i które uwieczniała na płótnach.
– To są takie stałe motywy, właśnie z nią kojarzone: słońca, cyrki, koguty. Staraliśmy się pokazać, że te motywy towarzyszyły jej przez całe życie, jednocześnie zaplatając się z przedstawieniami zupełnie innych tematów. Chcieliśmy też podkreślić, że u Jadwigi Trzcińskiej była pewna symultaniczność. Pracowała jednocześnie na wielu technikach, na wielu tematach, przeplatała je i w zależności od swoich emocji, czy wewnętrznego głosu twórczego wybierała to, co w danym momencie tworzyła – opisuje.
Koguty patrzą z obrazów
Poprzez dobór obrazów Magdalena Kopeć chciała pokazać też artystyczne inspiracje malarki. – Więc mamy tutaj obrazy, które powstawały podczas jej wyjazdów głównie do Szwecji, Skandynawii, do krajów byłego Związku Radzieckiego i to wszystko klamrą spina jedna sala, którą poświęciliśmy jej biografii, w szczególności temu wczesnemu etapowi jej życia: dzieciństwu i młodości. Wtedy Jadwiga Trzcińska kształtowała się jako artystka, ale kształtowała się również jako człowiek z różnymi problemami, który nie potrafił się odnaleźć w realny świecie, za to fantastycznie odnajdował się w świecie sztuki, surrealistycznym, onirycznym. I to wszystko widać w jej obrazach – zauważa.
Z wielu obrazów na widzów patrzą koguty. Spora ich kolekcja znajduje się również w szklanej gablocie. Ten motyw jest jednym z bardziej charakterystycznych dla malarstwa Jadwigi Trzcińskiej, choć jak zaznacza Magdalena Kopeć, sięgało po niego także wielu innych twórców. U kieleckiej artystki przejawiał się od wcześniej młodości, aż do ostatniego etapu twórczego.
– Koguty malowane w rożnych technikach, w różnych wielkościach, w różnym okresie. I o ile początkowo były to koguty bardziej realistyczne, zwłaszcza w tym okresie, kiedy studiowała, kiedy jeszcze sama uważała się za malarkę realistyczną, o tyle później, już w czasie studiów zmieniła się jako artystka, doceniła abstrakcję i w tę stronę zaczęła dążyć również ze swoimi kogutami. Stąd te koguty stają się coraz bardziej symboliczne, aż w końcu zaczynają być pewną dekonstrukcją ptaka koguta, zaczynają być taką emanacją być może jakiejś złości, bardzo silnych emocji. I to można zobaczyć w ostatniej sali, gdzie ten końcowy etap twórczości udało się przedstawić w odosobnieniu, żeby odpowiednio wybrzmiał – podkreśla.
Od światła po mrok
Kurator tłumaczy, że kogut w twórczości Jadwigi Trzcińskiej wziął się prawdopodobnie z jej osobistych fascynacji. Lubiła zwierzęta, a z jej listów wynika, że bardzo lubiła te podwórkowe koguty, bo były kolorowe i piękne.
– Malowała na przykład koguty, które witają słońce i wydaje się, że to był ten główny cel, czyli pokazanie tego, że ten kogut przywołuje światło, że odpędza mrok, że jest czymś dobrym, pozytywnym. A jako kuratorce, jako osobie, która badała sztukę tej artystki, wydaje mi się, że ona właśnie szukała światła, szukała pocieszenia, szukała czegoś dobrego w świecie i stąd te słońca. Możliwości interpretacji są bardzo szerokie – zaznacza.
Na ekspozycji znalazło się ponad 40 obrazów artystki. Wystawa zaczyna się w już w korytarzu, przed salą wystaw czasowych.
Alicja Ciosek z Muzeum Historii Kielc zwraca uwagę, że na całej wystawie układ prac nie jest chronologiczny, tylko tematyczny.
– Jadwiga Trzcińska malowała w tym samym czasie bardzo różne stylowo obrazy. I bardziej się posłużyliśmy takim kluczem, w którym inspiracje są blisko siebie, bądź blisko siebie są te style, które nadają ton. W pierwsze sali skupiliśmy się na jej kompozycjach abstrakcyjnych, ale też na takim stanie przejściowym, jak to sama nazywam, między abstrakcją, a obrazowaniem symbolicznym, metaforycznym – wyjaśnia.
Sala druga – największa prezentuje różne inspiracje, które znalazły oddźwięk w obrazach Jadwigi Trzcińskiej. Z niej przechodzimy do trzeciej.
– Trzecią salę nazywamy czarną – mówi Alicja Ciosek. – Jest to sala najbardziej emocjonalna. Zawiera schyłkowy okres jej twórczości, w którym ta emocjonalność i ekspresja wygrywa nad kolorem, czy techniką.
Obrazy, pamiątki rodzinne, cytaty
Grzegorz Maciągowski przyznaje, że tworzeniu wystawy towarzyszyły liczne dyskusje.
– Zastanawialiśmy się nad emocjonalnością jej sztuki. Jest taki słynny obraz „Krzyk”, znanego norweskiego malarza Edvarda Muncha, a obrazy Jadwigi Trzcińskiej nie krzyczą, one wrzeszczą. Oczywiście nie wszystkie, ale ostatnia sala jest salą wściekłości wyrażonej na płótnie – zaznacza.
Prezentowane obrazy pochodzą ze zbiorów Muzeum Historii Kielc, Muzeum Narodowego w Kielcach, Biura Wystaw Artystycznych w Kielcach oraz od osób prywatnych. Narrację uzupełniają pamiątki rodzinne, cytaty z tekstów prozatorskich i poetyckich Jadwigi Trzcińskiej oraz fotografie z jej wystaw z lat 60-tych.
Wstawa „Osobna. Jadwiga Trzcińska – sztuka i życie” będzie prezentowana do 17 marca 2024 roku. Będą jej towarzyszyć liczne wydarzenia dodatkowe. Już w niedzielę 29 października, o godz. 12.00 zaplanowano oprowadzanie kuratorskie.