Prawie 15 tys. m/kw. powierzchni biurowej, sześć kondygnacji oraz parking podziemny na 200 samochodów. Tak miał wyglądać nowoczesny biurowiec, który miał powstać w Kieleckim Parku Technologicznym.
Jak się okazuje, zapowiadana już w 2019 roku budowa inkubatora California, po raz kolejny została odłożona w czasie. Z kolei zapisane w budżecie miasta na ten cel ponad 16 mln zł przesunięto na kolejne lata.
Justyna Lichosik, dyrektor Kieleckiego Parku Technologicznego twierdzi, że władze miasta nie mają zamiaru rezygnować z tej inwestycji. Jednak termin jej realizacji jest uzależniony od tego czy miastu uda się uzyskać unijne wsparcie. Pod uwagę brane są dwie opcje – program operacyjny Fundusze dla Świętokrzyskiego albo KPO.
– Zakres przedsięwzięcia na uległ zmianie. Mamy ważne pozwolenie na budowę. W kwestii samego kosztorysu, od 2019 roku dokonaliśmy urealnienia cen. W związku z tym, w tej chwili szacunkowy koszt biurowca ma wynieść do 140 mln zł. Taka też suma została zgłoszona i zapisana w programie Fundusze dla Świętokrzyskiego – mówi.
Przypomnijmy, że jeszcze kilka lat temu inwestycję wyceniano na 85 mln zł. Justyna Lichosik wyjaśnia, że przesunięcie ponad 16 mln zł jest związane z tym, że nabór wniosków do unijnego programu nie został jeszcze ogłoszony.
– Nie ma szansy, że te pieniądze będą wydane w tym roku. Mimo to liczymy, że przetarg, po ogłoszeniu, zostanie pomyślnie rozstrzygnięty. Jeśli jednak tak się nie stanie lub wynik postępowania będzie niekorzystny, wtedy będziemy zastanawiać się jak okroić ten projekt. Głównie pod względem elementów wyposażenia budynku – stwierdza Justyna Lichosik.
Tymczasem kieleccy radni sceptycznie oceniają dotychczasowe działania podjęte w tej sprawie. Zdaniem Piotra Kisiela z klubu Prawa i Sprawiedliwości, władze miasta powinny rozważyć sens dalszych planów budowy inkubatora. Tym bardziej, że do tej pory poza przygotowaniem dokumentacji projektowej oraz przedstawianiem wizualizacji w sprawie wielomilionowej inwestycji zapadła cisza.
– Kwota, która w budżecie zostaje przesunięta na kolejne lata nie jest mała. To aż 16 mln zł. W związku z tym nasuwa się pytanie, czy nie należy zastosować swego rodzaju gradacji priorytetów i w pierwszej kolejności realizować lub planować te przedsięwzięcia, które mają realne szanse na powstanie. Budynek California, z całym szacunkiem, nieustannie istnieje tylko w fazie planów – ocenia.
– Plany trzeba mieć. Jednak w tym przypadku mamy pewną kwotę, która jest zamrożona w budżecie miasta i nie możemy jej wydać na inne, nie mniej istotne potrzeby. Tymczasem może się okazać, że np. nowy włodarz miasta zrezygnuje z tej inwestycji – zauważa Piotr Kisiel.
Podobnie sprawę ocenia Kamil Suchański, przewodniczący klubu Bezpartyjni i Niezależni. Radny uważa, że prezydent Bogdan Wenta powinien jednoznacznie określić, czy inwestycja dojdzie do skutku, a jeśli tak, to kiedy to nastąpi.
– Jeśli miasto nie przystąpi do budowy budynku „klasy A”, to zapewne niektórzy inwestorzy sami podjęliby się wybudowania tego obiektu. Niekoniecznie nawet w tej lokalizacji. Jednak w momencie gdy miasto nadal jedynie komunikuje, że ma w planach taką inwestycję, wielu inwestorów nie podejmuje związanych z tym działań – komentuje.
– Dziwię się, że prezydent Bogdan Wenta nie podjął w tej sprawie męskiej decyzji i nie poinformował o przesunięciu projektu na znacząco dalszy okres realizacji. Inną opcją byłoby przystąpienie do budowy lub ewentualnie wystawienie tej działki na sprzedaż wraz z projektem. Pewnym jest jedno, że w przypadku wybudowania, biurowiec wypełniłby się firmami, które stworzyłyby w Kielcach nowe miejsca pracy – stwierdza Kamil Suchański.
W regionalnym programie operacyjnym dla województwa świętokrzyskiego na realizację inwestycji zapisano 140 mln zł. Jednak o tym czy pieniądze trafią do Kielc zdecyduje Komisja Europejska. Justyna Lichosik zapewnia, że w przypadku zdobycia dofinansowania oraz pomyślnego rozstrzygnięcia przetargu, budowa biurowca California mogłaby rozpocząć się od razu. Z kolei realizacja inwestycji miałaby potrwać maksymalnie dwa lata.