Leśnicy przypominają, że obłamywanie gałązek drzew jest kradzieżą, poza tym może poważnie zaszkodzić roślinom.
Paweł Kosin z Nadleśnictwa Daleszyce mówi, że w internecie można znaleźć na pozór nieszkodliwe filmy podpowiadające, jak samemu przygotować ładne stroiki z wykorzystaniem gałązek jodeł czy świerków. Zastosowanie się do tych porad może zakończyć się mandatem.
– Nie można po prostu iść do lasu, aby urywać gałązki. To jeden z przykładów szkodnictwa leśnego. Obłamywanie gałązek, szczególnie w drzewach iglastych, jest w naszym regionie bardzo poważnym procederem – zaznacza.
Paweł Kosin zauważa, że do kradzieży dochodzi przez cały rok, jednak najwięcej incydentów odnotowuje się w okolicy Dnia Wszystkich Świętych i Bożego Narodzenia.
– Jeżeli ktoś zostanie złapany na gorącym uczynku, to nie zostanie potraktowany ulgowo. Nigdy nie wiemy czy przyszedł po trzy gałązki czy po trzysta. Hurtownicy w ciągu jednego pobytu w lesie są w stanie obłamać kilka bądź kilkanaście tysięcy gałązek, najczęściej z młodych drzew. Niesie to za sobą poważne konsekwencje, ponieważ tak okaleczone drzewa bardzo długo chorują, a w skrajnych przypadkach umierają – podkreśla.
Paweł Kosin dodaje, że w Internecie promowana jest jeszcze jedna nieroztropna moda. Chodzi o wyrzucanie w lesie dyń, które zostały wykorzystane do ozdoby w czasie Halloween. Jak tłumaczy leśnik, zwierzęta doskonale sobie same radzą ze zdobyciem pożywienia.
– Sam pomysł wynika z empatii i chęci niesienia pomocy zwierzętom. Jednak w praktyce jest z tego więcej szkody niż pożytku, ponieważ dynia nie jest gatunkiem leśnym. Ponadto, układając je na skraju lasu wpływamy na zachowanie zwierząt. Zwierzyna przyzwyczaja się do łatwo dostępnego, smacznego pożywienia i traci instynkt – mówi Paweł Kosin.