Kieleccy radni nie zgodzili się na podniesienie stawek podatku od nieruchomości. Zgodnie z projektem uchwały przygotowanym przez urzędników prezydenta Bogdana Wenty, zmiany miały przynieść w przyszłym roku dodatkowe wpływy do budżetu miasta w wysokości 16,5 mln zł.
Pieniądze miały być przeznaczone na bieżące wydatki miasta. Ostatni raz podatki zostały podniesione o 11 proc. w ubiegłym roku.
Bożena Szczypiór, zastępca prezydenta Kielc twierdzi, że celem podwyżki było m.in. pozyskanie pieniędzy na podwyżki dla pracowników instytucji miejskich, których nie obejmie wzrost płacy minimalnej. – Nie robimy tego dla siebie. Patrzymy na potrzeby każdego z wydziałów urzędu miasta. Możliwe, że rozwiązaniem byłyby także niepopularne decyzje, jak likwidacja części instytucji. To są jednak miejsca pracy. Stąd staramy się szukać innego rozwiązania, które uchroni nas przed zwalnianiem pracowników – stwierdza.
Stanowisko władz miasta poparli nieliczni radni. Anna Kibortt, szefowa proprezydenckiego klubu Projekt Wspólne Kielce uważa, że podatki po zmianie nadal byłyby jednymi z najniższych w kraju. Z kolei podatki miałyby wzrosnąć jedynie o wskaźnik inflacji.
– Dla większości kielczan te zmiany byłyby ledwo odczuwalne. Przykładowo w przypadku mieszkania o pow. 60 m/kw., podwyżka wyniosłaby miesięcznie 83 gr. Rocznie byłoby to łącznie 10 zł. Nie jest to gigantyczna kwota dla domowego budżetu, ale w perspektywie miasta powstałyby efekt skali, a nowe wpływy do budżetu pozwoliłyby na np. wsparcie oświaty – argumentuje.
Większość radnych zdecydowanie sprzeciwiła się propozycji podniesienia danin. Anna Myślińska z klubu Koalicji Obywatelskiej zwraca uwagę, że do tej pory władze miasta nie przedstawiły w jednoznaczny sposób, na co dokładnie zostaną przeznaczone pozyskane z podwyżek pieniądze.
– Takich informacji nie ma. W związku z tym trudno obradować i decydować o oddaniu w ręce władz miasta dodatkowych pieniędzy, gdy nie wiemy co się z nimi stanie. Podobnie brakło jednoznacznej informacji, co się stało z obligacjami, które zostały już wyemitowane. Rada miasta powinna być na bieżąco informowana co się dzieje z budżetem miasta – ocenia.
Radny Marcin Stępniewski z Prawa i Sprawiedliwości jest zdania, że miasto zamiast wprowadzać podwyżki powinno szukać oszczędności.
– Wielokrotnie na sali obrad przedstawiałem władzom miasta gotowe rozwiązania w zakresie pozyskania oszczędności. Dodatkowe dochody możne pozyskać np. poprzez zróżnicowanie stawek opłat miejskich. W zależności od tego, czy ktoś płaci podatki w Kielcach, czy też nie. Wtedy spokojnie znalazłyby się pieniądze w budżecie, nie tylko dla pracowników miejskich instytucji, ale i na szereg inwestycji – podkreśla.
Podobnego zdania jest również Katarzyna Suchańska z Bezpartyjnych i Niezależnych.
– Pieniądze, które często wręcz leżą na ulicy nie są podnoszone przez prezydenta. Wskazujemy konkretne rozwiązania na dodatkowe pieniądze. Szukanie ich w kieszeniach kielczan powinno być ostatecznością – komentuje.
Za projektem uchwały zagłosowało pięć osób – cały proprezydencki klubu Projekt Wspólne Kielce, radna Lewicy – Bożena Sieczka oraz Arkadiusz Ślipikowski.
Głos przeciw oddało siedemnaście osób, czyli prawie cały klub Prawa i Sprawiedliwości, wszyscy obecni radni Koalicji Obywatelskiej oraz Bezpartyjni i Niezależni oraz Joanna Winiarska – radna niezrzeszona. Od głosu wstrzymał się: Dariusz Kisiel – radny niezrzeszony. W głosowaniu nie brali udziału: Maciej Bursztein z klubu BiN oraz Katarzyna Zapała z KO.