– Powrót do starej pracy smakuje dobrze – mówił na antenie Radia Kielce poseł Lucjan Pietrzczyk, świętokrzyski parlamentarzysta Platformy Obywatelskiej, który po 8 latach ponownie został jednym z reprezentantów województwa świętokrzyskiego w Sejmie.
– Budynki się nie zmieniły, w znakomitej większości nie zmienili się ludzie z obsługi Sejmu, którzy pracują na niezwykle wysokim poziomie – mówił. Przyznał, że w związku z jego mandatem poselskim, podkielecką Bilczę czekają wkrótce wybory sołtysa.
– Jestem jeszcze sołtysem wsi Bilcza, to nie koliduje z pełnieniem funkcji posła, aczkolwiek w tej wielkości miejscowości nie pogodzi się tych obowiązków. Bilczę czekają więc wybory sołtysa. Kończę po kolei wszystkie swoje obowiązki. Wziąłem urlop bezpłatny ze szkoły, w której pracuję, bo nauczyciel to mój główny zawód wykonywany. Nie opuszczam jednak swojej miejscowości ani regionu świętokrzyskiego. Przede mną ta praca bardziej wymagająca, mam nadzieję, że mieszkańcy województwa będą pamiętać o moich przysięgach wyborczych i gdybym się obijał – będą mnie gonić do pracy – zaznaczył.
Poseł poinformował, że zgłosił swój akces do pracy w Komisji Edukacji oraz w Komisji Infrastruktury.
Zapytany o to, jak ocenia fakt, że największy klub parlamentarny – Prawa i Sprawiedliwości, nie ma przedstawiciela w Prezydium Sejmu, Lucjan Pietrzczyk ocenił, że chodzi o politykę wysokich standardów.
– Jeśli klub Prawa i Sprawiedliwości wystawia kandydatów, co do których jest przed wyborami opinia, że te osoby są nie do przyjęcia za to, jak się zachowywały. To znaczy tylko tyle, że dla klubu PiS ważne jest gonienie króliczka, a nie złapanie go, i podgrzewanie atmosfery. Pani marszałek Witek, z całym szacunkiem do osoby i stanowiska, obserwowałem to zupełnie z boku, nie spełniła standardów, które są wymagane od marszałka – ocenił poseł. Dodał, że jest oczekiwanie, by Prawo i Sprawiedliwość wystawiło innego kandydata, który nie jest negatywnie oceniany przez posłów ugrupowań opozycyjnych.
Sejm wybrał także swoich czterech przedstawicieli do Krajowej Rady Sądownictwa. Są to: Kamila Gasiuk-Pihowicz i Robert Kropiwnicki z KO, Anna Maria Żukowska z Lewicy oraz Tomasz Zimoch z Polski 2050. Lucjan Pietrzczyk został zapytany, czy wybór posłów dotychczasowej opozycji do składu krytykowanej dotąd KRS wystarczy, by uczynić ten organ praworządnym.
– Problem nie polega na tym, kogo ze swojego składu wyśle do KRS-u Sejm, który ma obowiązek wysłać tam czterech posłów. Problem jest w tym, że tam jest jeszcze 15 sędziów, którzy powinni się sami wybrać ze swojego grona, a ich też wybrał Sejm. I tu jest ta wada. I w tym momencie neo-KRS staje się KRS-em, kiedy tę część sędziowską wybiorą sędziowie – mówił poseł.
Poparcia Sejmu w wyborach do KRS nie uzyskali kandydaci PiS: Kazimierz Smoliński, Marek Ast, Bartosz Kownacki i Arkadiusz Mularczyk. Kadencja posłów-członków KRS trwa 4 lata.