W najbliższych dniach zostanie zaprzysiężony rząd, formowany przez Donalda Tuska. W jego skład wejdą przedstawiciele sejmowej większości: Koalicji Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Polski 2050 i Lewicy.
Czy nowy rząd będzie kontynuował stanowisko dotychczasowej ekipy związane m.in. z niezależnością w Unii Europejskiej, czy zmieni kurs, zgadzając się na federalizację Wspólnoty – o tym dyskutowali goście Studia Politycznego Radia Kielce.
Michał Skotnicki z Polskiego Stronnictwa Ludowego podkreślił, że ani jego ugrupowanie, ani Koalicja Obywatelska, nie popierają federalizacji Unii Europejskiej.
– Bez wątpienia nie opowiadamy się za federalizacją Unii Europejskiej, co wyraziliśmy poprzez głosowanie naszych europosłów w Parlamencie Europejskim. Zarówno Koalicja Obywatelska, jak i Polskie Stronnictwo Ludowe, wyraziliśmy stanowisko, że propozycje zmian przygotowane przez Komisję Konstytucyjną Parlamentu Europejskiego idą za daleko i są zbyt radykalne. Naszym zdaniem UE powinna pozostać konfederacją niezależnych państw. Niemniej jednak, jak już wcześniej wspomniałem, istnieje potrzeba pewnych zmian w traktatach unijnych. Jednakże istotne jest, aby nie zlikwidować prawa veta, które jest fundamentalnym prawem konstytucyjnym każdego państwa należącego do Unii Europejskiej. Zmiana tego przepisu zakłóciłaby funkcjonowanie wszystkich krajów, które kiedyś podpisały się pod aktem łączącym wszystkich – dodał.
Według Dawida Albowicza z Platformy Obywatelskiej, nadchodzące działania będą skupiały się na większej integracji.
– Przyszły minister spraw zagranicznych, pan Radosław Sikorski, zawsze był zwolennikiem Unii Europejskiej jako konfederacji, nie zaś federacji. Trudno to streścić jednym słowem działania, które będą podejmowane ale można to nazwać syntezą – większa integracja bez utraty naszej suwerenności. Tak można to określić – stwierdził.
Zdaniem Tomasza Jamki z Suwerennej Polski, przyszła koalicja rządząca będzie dążyła do federalizacji Unii Europejskiej.
– Faktycznie, po niedawnym głosowaniu, gdzie zmiany traktatów zostały przyjęte różnicą 17 głosów, lewica głosowała za, a Platforma przeciw. To jednak, bądźmy szczerzy, wydaje się być jedynie taktycznym zagraniem. Platforma mogła sobie pozwolić na ten przeciwny głos, ale to przecież było przemyślane, bo i tak propozycja przeszła. Teraz mogą deklarować opozycję wobec federalizacji, ale tak naprawdę ich zachowanie, włącznie z Donaldem Tuskiem, wskazuje na coś innego. Polityka wobec Unii Europejskiej na pewno się zmieni, będzie bardziej uległa, zezwoli na dalszą federalizację, co oznacza większą rolę dla Niemiec i Francji. To niestety jest prawdopodobne i w pewnym stopniu zagrozi naszej suwerenności, przekazując uprawnienia, które dotychczas były tylko polskie, do wspólnego zarządzania w Unii Europejskiej – dodał.
Sebastian Gaweł z Nowej Lewicy wyraził przekonanie, że nowy rząd po zaprzysiężeniu Donalda Tuska, będzie promował podejście oparte na dialogu, korzystnego dla dobra Polski.
– Jeśli chodzi o kwestię federalizacji Unii Europejskiej, jest to znakomity temat na debatę akademicką. Można dyskutować o nim godzinami, jednakże nie ma to żadnego związku z aktualną rzeczywistością. Obecnie w Unii Europejskiej nie ma woli, by ją federalizować. Mówimy o pewnym abstrakcie. Unia Europejska, w formie, którą znamy, tak naprawdę narodziła się po traktacie lizbońskim i dopiero od tego momentu, czyli od 2007 roku, możemy mówić o spójnie wytyczonym kierunku integracji europejskiej. To jednak nadal jest bardzo długa droga. Nawet nie potrafię stwierdzić, czy jesteśmy w połowie tej drogi. Nie jestem w stanie określić, czy powstanie federalnego państwa jest nieuniknione. Wracając jednak do rzeczywistości geopolitycznej, nie mamy wyboru – musimy się integrować. Dominacja Chin, Stanów Zjednoczonych, a wcześniej także Rosji, sprowadza wszystko do jednego punktu w tak globalizowanym świecie – wygrywają wielcy, wygrywają wielkie gospodarki. Mimo szacunku dla naszej pozycji i suwerenności, nasza gospodarka nie może konkurować z Chinami czy Indiami. Jesteśmy jedynie ich partnerem, nie konkurencją – podkreślił.
Robert Kaszuba z Polski 2050 podkreślił, że w demokracji istotą jest wybieranie tego, co najlepsze. Jego zdaniem, większe zaangażowanie różnych grup w proces rządzenia i opracowywania rozwiązań będzie korzystne dla Polaków.
– Zasadniczą kwestią zmiany jest to, aby te zmiany były najlepsze. Nie wierzę, że zmiany prowadzące do zagrożenia suwerenności kraju są właściwe. Każdy człowiek, poseł czy europoseł, ma swój głos. To on decyduje, w którą stronę kieruje się głosowanie. Nie wierzę, że zgodzimy się na to, aby kraj, który ma swoją suwerenność i własne zdanie, stał się krajem uległym komukolwiek – dodał.
Łukasz Wasilewski z Konfederacji stwierdził, że nowy rząd nie będzie prowadził asertywnej polityki.
– Nie można traktować jako niepodważalnej tezy, że rząd Prawa i Sprawiedliwości działał niezależnie od Unii Europejskiej, realizując taką politykę. Uważam, że ta prezentacja, którą widzimy w ogólnokrajowych mediach, jest jedynie fasadą. Na arenie międzynarodowej sytuacja wygląda inaczej, gdyż premier Morawiecki zgodził się na szereg działań, które kolidują z naszym narodowym interesem. Zaczynając od przyjęcia warunków dotyczących wspólnego zadłużenia z KPO, a kończąc na wprowadzeniu nowych unijnych podatków czy polityce ekologicznej. Już niedługo odczujemy skutki tych działań, na przykład dodatkowe opłaty przy rejestracji nowych samochodów spalinowych od przyszłego roku, a później coroczny podatek dla użytkowników tych pojazdów od roku 2026. Takiego rodzaju opłaty staną się faktem. Z drugiej strony, nie spodziewam się, nowy rząd prowadził zdecydowaną politykę. Moim zdaniem, będzie stosunkowo uległy wobec Unii Europejskiej – powiedział.