Nie żyje drugi z pracowników kolei potrąconych na początku grudnia przez szynobus w Jaszczowie. Z ustaleń policji wynika, że mężczyźni odśnieżali tory za pomocą tzw. dmuchawy i nie zauważyli nadjeżdżającego pociągu.
Do tragedii doszło 3 grudnia rano w Jaszczowie (pow. łęczyński) podczas odśnieżania torów przez trzech mężczyzn, którzy używali do tego tzw. dmuchawy. Jak informowała policja, ze wstępnych ustaleń wynikało, że pracownicy kolei nie zauważyli, ani też nie usłyszeli jadącego pociągu. Jeden z mężczyzn, w wieku 64 lat po potrąceniu dostał się pod szynobus i zginął na miejscu, drugi został odrzucony od torów i z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala.
– Nie udało się uratować życia drugiego z potrąconych, który trafił do szpitala – mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie prokurator Agnieszka Kępka. – Uzyskaliśmy informację, że drugi pokrzywdzony w tej sprawie, uderzony przez szynobus, zmarł w ostatnim czasie. W związku z tym na jutro została zaplanowana sekcja zwłok mężczyzny. Cały czas będziemy oczekiwać na opinię w zakresie pierwszej osoby, która zginęła w wyniku tego wypadku. Po jutrzejszej sekcji będziemy oczekiwać również na pisemną opinię biegłych w tym zakresie. To da nam podstawę do kolejnych czynności.
Śledztwo w sprawie wypadku prowadzi Prokuratura Rejonowa w Lublinie.