„Nie było strachu, wszyscy byli zaangażowani, było duże zrozumienie” – wspomnieli członkowie „Solidarności”, którzy 13 grudnia 1981 roku po wprowadzeniu stanu wojennego rozpoczęli strajk w Ostrowieckiej Hucie im. Marcela Nowotki. Był to jedyny zryw robotniczy tamtego dnia w województwie.
Ostrowiec Świętokrzyski w tamtym czasie był bardzo aktywnym miastem, jeżeli chodzi o działalność NSZZ „Solidarność”. Wówczas w mieście było 16 tys. związkowców.
13 grudnia 1981 roku większość pracowników jak co dzień przybyła do pracy z samego rana bez wiedzy o tym, co stało się w nocy. Wprowadzenie stanu wojennego zadziwiło Andrzeja Grabowskiego, który przed zakładem pracy dostrzegł stojące wojsko.
– Ta sytuacja nas zaskoczyła. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. W końcu ktoś z robotników powiedział nam o wiadomościach w radiu, które poinformowało, że o północy wprowadzony został stan wojenny na terenie całego kraju. Załoga nie miała pojęcia o tym co w ogóle znaczy „stan wojenny”. Odbyło się zebranie i podzielone zostały role. Każdy z oddziałów, miał swoje konkretne zadanie. Ważnym punktem, było dopilnowanie bramy nr. 3 – mówi związkowiec.
Na każdym dziale były osoby wytypowane do koordynowania strajku, zauważa związkowiec. Pracownicy, którzy uczestniczyli w proteście mieli zapewnioną żywność. Pomagali w tym mieszkańcy Ostrowca i okolicznych miejscowości. Na zakładzie panowało pełne zrozumienie. Nikt nie przeszkadzał strajkującym. Wiele osób nie brało udziału w proteście, ze względów rodzinnych.
Jak mówił Mieczysław Dudek, wśród strajkujących nie było strachu, panowało natomiast wielkie zniecierpliwienie, spowodowane brakiem wiedzy o tym, co ma nastąpić.
– Dobrze pamiętam płacz kobiet. Wiele ich wtedy pracowało na zakładzie, nawet na stanowiskach, które nie były dla nich przeznaczone. Przyszły wtedy do nas trzy pracownice huty, pytając: „Co to będzie? Co dalej?”. My sami nie wiedzieliśmy jak będzie to wszystko wyglądało, ale zapewnialiśmy je, że musimy wytrzymać, musimy poczekać. Przede wszystkim zrobiliśmy to, co do nas należało, jeżeli chodzi o produkcję, tak by ona nie stanęła. Huta to praca na gorącym metalu, jego zastygnięcie mogło przynieść ogromne straty – a to nie było celem naszego strajku – zauważył członek „Solidarności”.
Strajk trwał od 13 do 15 grudnia 1981 roku. Całemu wydarzeniu towarzyszyły religijne i patriotyczne pieśni, które według związkowców dodawały otuchy w walce z reżimem.