Pozbawiony ambicji i nastawiony na przetrwanie, tak większość kieleckich radny ocenia projekt budżetu miasta na 2024 roku. Uchwałę poparło jedynie sześciu z 25 rajców. Większość wstrzymała się od głosu.
Według planu, dochody mają wynieść 1,7 mld zł. Podobnie wyglądają wydatki. Tymczasem na inwestycje zapisano jedynie 210 mln zł. Z kolei deficyt budżetowy wyniesie 18 mln zł.
W imieniu klubu Bezpartyjni i Niezależni głos zabrał Maciej Bursztein. Radny stwierdził, że lektura uchwały budżetowej wzbudza trzy emocje: smutek, radość i nadzieję.
– Smutek, bo plan finansów dla Kielc na 2024 rok przygotowany przez ekipę Bogdana Wentę wygląda jak testament, w którym wydziedziczono kielczan z marzeń o rozwoju Kielc. Prezydent zdezerterował z misji uczynienia z Kielc dużego centrum życia biznesowego. Nasze miasto ulega powiatyzacji, a nasz prestiż jako miasta wojewódzkiego słabnie. Świadczą o tym liczby. W 2024 roku na inwestycje majątkowe zabezpieczono zaledwie 12 proc. Tymczasem w Ostrowcu jest to 28 proc., w Starachowicach 26 proc., a w Skarżysku prawie 15 proc. – zauważył.
Radny dodał, że kielczanie nie chcą płaczka na fotelu prezydenta, który jedynie generuje kolejne problemy.
– Powodem do radości jest to, że jest to pański ostatni projekt budżetu. Wiosna przyszłego roku będzie jesienią pańskiej prezydentury. Z kolei nadzieją jest to, że władzę w Kielcach przejmie prawdziwy gospodarz. Będzie jeszcze czas by wprowadzić zmiany w tym fatalnym planie budżetu. W związku z tym zagłosuję przeciw tej uchwale – mówił Maciej Bursztein.
Michał Braun, przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej jest zdania, że władze miasta nie mają żadnego konkretnego pomysłu na zarządzenie finansami Kielc. Brakuje też odważnych decyzji, które mogłyby wpłynąć na rozwój samorządu.
– Ratusz nie realizuje strategii, które sam wcześniej przyjmuje i na które wydaje pieniądze. Problemem jest też otwartość na głos kielczan i radnych. Absolutnie tego brak. Nasz klub zgłaszał wiele pomysłów do budżetu na 2024 roku. Jednak żaden z naszych wniosków nie został wzięty pod uwagę. Ponadto samo zarządzeniem długiem miasta polega na jego powiększaniu. Można to zmienić poprzez wspieranie inwestorów. Pod tym względem jednoznacznie negatywnie oceniamy politykę władz Kielc – powiedział.
– Niemniej naganny jest sposób traktowania i wynagradzania pracowników urzędu miasta. Kiedyś prestiżowa praca przestała być atrakcyjna. Osobną kwestią jest budowa zaufania, którego dziś nikt już nie ma do Bogdana Wenty. Jest to budżet na przetrwanie. Dlatego nasz klubu wstrzyma się od poparcia tej uchwały. Nie dlatego, że nie mamy zdania. Nie chcemy, by Kielce znalazły się w jeszcze gorszej sytuacji niż ma to miejsce teraz. Z pewnością będziemy jeszcze pracować nad poprawkami by był to nowy odważny i poważny budżet – dodał Michał Braun.
Marcin Stępniewski, przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości ocenił, że projekt budżetu miasta na 2024 roku jest oderwany od rzeczywistości oraz potrzeb kielczan. Radny dodał, że jest to budżet na miarę możliwości obecnej ekipy rządzącej miastem: miałki, bez wyrazu i słaby. Szef klubu PiS wskazał, że w budżecie brakuje pieniędzy na tworzenie terenów inwestycyjnych. Przykładem ma być planowana od wielu lat budowa nowej drogi na Malikowie.
– Zainteresowanie terenami inwestycyjnymi jest bardzo duże, jednak inwestorzy są odsyłani z kwitkiem, bo w Kielcach nie ma takich obszarów. Brakuje też inwestycji związanych z rozwojem terenów peryferyjnych. Stan infrastruktury drogowej, mimo zapowiedzi wciąż jest dramatyczny. Zabrakło też pieniędzy dla Korony Kielce, o których mówiono w podjętej przez radnych uchwale intencyjnej. Nie zapisano również wydatków związanych z poprawą infrastruktury szkolnej i sportowej. Obawiam się też budżet może być niedoszacowany – mówił.
Marcin Stępniewski dodał, że mimo wielu wad odrzucenie tej uchwały może spowodować, że zablokowane zostaną nieliczne, ale ważne projekty.
– To drobne remonty w szkołach, budowa lub wyposażenie przyszkolnych placów zabaw. Realizacja lokalnych inicjatyw zapoczątkowanych przez kielczan. To również przebiegające w bólach inwestycje drogowe, ścieżki rowerowe, drogi na os. Dąbrowa II, rozbudowa ul. Orląt Lwowskich, Piłsudskiego, oraz przebudowa skrzyżowania ul. Batalionów Chłopskich z ul. Malików i ul. Jaworskiego z ul. Zapolskiej, czy też dróg wokół ŚCO i w centrum Kielc. Mając powyższe na uwadze klub PiS wstrzyma się od głosu – tłumaczył.
Pozytywny głos padł jedynie ze strony Anny Kibortt. W opinii wiceprzewodniczącej rady miasta i szefowej klubu Projekt Wspólne Kielce, większość radnych zamiast na projekcie budżetu skupiła się personalnych atakach wycelowanych w prezydenta miasta. Jej zdaniem uchwała dotycząca finansów Kielc w przyszłym roku jest trudna, ale lepsza od tegorocznej.
– Słuchając niektórych radnych, można odnieść wrażenie, że prezydent Bogdan Went odpowiada za wszystko co złe. Jaki jest przyszłoroczny budżet? Jest on trudny, ale lepszy niż ten z tego roku. Czy naprawdę rada miasta sądzi, że gdyby miasto miało wystarczające środki, to prezydent ograniczałby wydatki na remonty szkół? Tak krawiec kraje, jak mu materiału staje. Jeśli włodarz miasta musi w pierwszej kolejności zapewnić podwyżkę wynagrodzeń pracowników np. w oświatowych to oczywistym jest, że to zrobi. Z kolei remonty będą prowadzone, ale tylko te niezbędne – stwierdziła.
Radna przyznaje, że wiele wydatków jest ograniczonych lub pozostaje bez zmian. Anna Kibortt upatruje poprawy sytuacji samorządu w pozyskiwaniu zewnętrznych dofinansowań.
– Pozytywne jest to np. to, że dzięki wsparciu z Polskiego Ładu uda się przeprowadzić remonty kilku dróg jak np. ul. Sukowska. Oczekuję także, że uda nam się sporządzić projekt drogi na Malikowie, czy pozyskanie wsparcia dla programu in vitro, co zostało przegłosowane w polskim parlamencie. Klub PWK deklaruje poparcie budżetu – podkreśliła.
Do głosów radnych odniósł się Bogdan Wenta. Prezydent Kielc przyznał, że oczekiwania mieszkańców miasta nadal rosną. Jednak z punktu widzenia samorządu najważniejsze jest zabezpieczenie realizacji podstawowych zadań. Jest to głównie oświata oraz pomoc społeczna. Prezydent stwierdził też, że w wypowiedziach radnych na temat uchwały budżetowej na przyszły rok pojawiło się dużo ataków personalnych wymierzonych w jego osobę.
– To są właśnie te zadania, które musimy wypełnić i budżet spełnia te warunki. Jednocześnie staramy się robić to, co jest możliwe. Być może problemem jest to, że nie jestem związany z żadną partią. Obarczanie winą kogoś nie jest rozwiązaniem, ktoś musi podjąć decyzję. Ten budżet jest też szansą dla potencjalnych kandydatów. Niech radni wykażą się cywilną odwagą, wezmą udział w wyborach, by wygrać i pokierować rozwojem miasta w jak najlepszy sposób – powiedział.
Za projektem uchwały zagłosowało sześć osób: cały proprezydencki klubu Projekt Wspólne Kielce oraz związani z Ruchem Marka Materka – Joanna Winiarska oraz Dariusz Kisiel, a także radna Lewicy Bożena Sieczka. Przeciw był jedynie Maciej Bursztein z klubu Bezpartyjni i Niezależni. Od głosu wstrzymał się całe kluby: Prawa i Sprawiedliwości oraz Koalicji Obywatelskiej, czyli łącznie 16 radnych. W obradach nie uczestniczyli Katarzyna Suchańska oraz Kamil Suchański – BiN.