Pracowicie zapowiadają się święta ojców oblatów na Świętym Krzyżu.
W tym roku Boże Narodzenie spędzą tu też nowicjusze przygotowujący się do złożenia pierwszych ślubów.
– Święta Bożego Narodzenia co roku są dla nas wyjątkowe – mówi ojciec Krzysztof, mistrz nowicjatu. Podkreśla że w bazylice na Świętym Krzyżu stoi już bożonarodzeniowa szopka z figurami naturalnej wielkości, a w kuchni rozpoczęły się intensywne prace nad przygotowaniem wigilijnych i świątecznych potraw. Ojciec podkreśla, że wiele osób w ostatnich dniach przed świętami chce skorzystać z sakramentu pokuty i pojednania.
– Czekamy na turystów i pielgrzymów – mówi.
Tegoroczne święta są specyficzne – wigilia wypada w czwarta niedzielę adwentu, co sprawi, że ojcowie będą mieli na pewno więcej pracy.
– Spodziewamy się dużej liczby pielgrzymów, ale też osób, które wracają z zagranicy na święta do domów. Ci ostatni będą jeszcze w niedzielę chcieli się wyspowiadać, więc będziemy mieli, co robić. Ale od tego jesteśmy, wieczorem na pewno zasiądziemy przy wigilijnym stole – mówi.
W tym roku na Świętym Krzyżu wigilię spędzi trzech nowicjuszy, którzy przygotowują się do złożenia pierwszych ślubów zakonnych – to Iwan z Ukrainy oraz Dominik i Mateusz z Kanady.
Iwan powiedział nam, że nie będą to jego pierwsze święta spędzone z dala od rodziny.
– Po nowicjacie spędziłem 2 lata u oblatów na Ukrainie, koło Kijowa, więc to już drugie takie moje wyjazdowe święta. Oczywiście będę tęsknił za rodziną, oni za mną, ale postaramy się godnie świętować – mówi.
Iwan mówi, że tradycje w Polsce i na Ukrainie są podobne, choć do domów ukraińskich prezenty przynosi Dziadek Mróz. Mateusz z Kanady przyznał z kolei, że w jego rodzinie na święta jest nietypowy zwyczaj, mało spotykany w innych domach.
– Moja babcia z siostrą wymyśliły, ze oprócz pierogów z pieczarkami, czy serem, jest jeden pieróg z jagodami. Kto go znajdzie, otrzymuje ekstra ciasteczko – opowiada.
Mateusz przyznaje też, że dużo czasu spędził w Polsce i stąd wywodzą się bożonarodzeniowe tradycje jego rodziny. Wspomina, że w Polsce najpierw odbywała się wigilia w gronie najbliższych osób, a później cała rodzina spotykała się w jednym domu – nawet 50 osób po to, by odpakować razem prezenty i wspólnie wybrać się na pasterkę.
W Kanadzie rodziny częściej spotykają się w dużym gronie w pierwszy dzień świąt – wtedy też rano odpakowują prezenty, a później zasiadają do obfitego śniadania z indykiem w roli głównej.