Ulga, radość i niedowierzanie towarzyszyły kielczaninowi, Piotrowi Marczewskiemu, który w minioną sobotę (30 grudnia) ustanowił rekord Guinnessa w kategorii: Największa Amplituda Temperatur. W ciągu godziny przebywał w warunkach różniących się temperaturą o 345 stopni Celsjusza.
Piotr Marczewski w rozmowie z Radiem Kielce przyznaje, że nie da się ocenić co było gorsze – czy przeszywający ciało chłód, czy piorunujące uderzenie gorąca.
– Kiedy zobaczyłem, że rozgrzaliśmy saunę do 160 stopni Celsjusza, zacząłem się zastanawiać: „Kto wchodzi do takiej temperatury? Przecież normalnie przebywa się w 80”. Bałem się tego ciepła i reakcji organizmu. Paradoksalnie, nie obawiałem się zimna, ponieważ spędziłem w kriokomorze setki godzin. Teraz muszę jednak przyznać, że to zimno bardziej mnie zaskoczyło. Wynikało to chyba z rozgrzania organizmu. To ono generowało ból – dodaje Piotr Marczewski.
Rekord został ustanowiony w sobotę w Międzyzdrojach. Wyzwanie polegało na przechodzeniu z kriokomory do sauny. Minimalna temperatura wynosiła minus 165 stopni Celsjusza, a maksymalna plus 180 stopni. Piotr Marczewski zauważa, że wiele osób w takiej temperaturze piecze kurczaka w piekarniku.
– Jak tak porównuje, to aż trudno wyobrazić sobie, że przeżyłem to wyzwanie. Widziałem jak z sęków w saunie skapuje gotująca i strzelająca żywica. Byłem w piekle, w piekarniku. Cieszę się, że udało mi się przetrwać i nie uciec stamtąd – dodaje Piotr Marczewski.
Rekordzista Guinnessa przyznaje, że w przetrwaniu pomogli mu ludzie, którzy stali obok i mu kibicowali. Spokój zapewniała mu także świadomość, że obok jest zespół medyków, z którymi współpracuje od lat. Były tam także osoby tworzące stowarzyszenie Filary Zdrowia oraz inni rekordziści Guinnessa: Łukasz Szpunar i Katarzyna Jakubowska. Nieocenionym wsparciem okazała się jednak siostra Asia.
– Była, czekała i wierzyła. Wspiera mnie w każdej trudnej sytuacji. Wiem, że się stresowała. W tych najtrudniejszych momentach wizualizowałem sobie moment, kiedy wychodzę z kriokomory bądź sauny, przytulam ją i dziękuje za wsparcie. Tak jak wymyśliłem, tak zrobiłem. Zostało to uchwycone na filmie, który mam w telefonie i do którego wracam i zawsze będę wracał – przyznaje.
Teraz Piotr Marczewski chce dzielić się swoim doświadczeniem z osobami chorymi na depresję. – W trakcie wykonywania tego zadania dużo o nich myślałem. Wiem, jak trudna jest to choroba. Atakuje nagle, nie zwraca uwagi na to, czy jest to kobieta czy mężczyzna, silny czy słaby. Takie osoby często potrzebują wzorów i motywacji. Muszą wiedzieć, że innym się udaje. Przyznaję, że przez ostatni rok miałem problemy i wiedziałem, że potrzebuję tego rekordu, aby udowodnić sobie, że da się pokonać to co złe. Nie chciałem robić tego małymi krokami. Mam charakter szaleńca, więc postanowiłem zrobić to konkretnie, stawiając wszystko na jedną kartę. W saunie myślałem, że jeżeli faktycznie chcę pomóc ludziom chorym na depresję, to nie może mi się nie udać. Teraz chce dotrzeć do organizacji, ludzi, którzy walczą z tą chorobą, pomagając innym i opowiedzieć tę historię – dodaje Piotr Marczewski.
Kielczanin ma na swoim koncie już wiele wyzwań, w tym samotną wędrówkę przez Jakucję na Syberii. Nocą temperatura spadała tam do minus 65 stopni Celsjusza. Teraz planuje kolejne wyzwania, jednak na tym etapie nie chce zdradzać szczegółów.
Prywatnie jest przedsiębiorcą, instruktorem survivalu.