Bramkarz Industrii Kielce Andreas Wolff był bohaterem pierwszego meczu reprezentacji gospodarzy w mistrzostwach Europy piłkarzy ręcznych.
– Bronił jak natchniony, jakby był z innej planety – zachwycali się postawą Niemca koledzy z drużyny i eksperci.
– Niesamowite liczby. Kiedy masz za sobą takiego bramkarza, możesz pomyśleć, że nie da się przegrać – powiedział skrzydłowy Timo Kastening.
– Nie sposób opisać jego postawy. Po prostu światowy poziom. Od dziś to będzie Andi-ściana – dodał inny z niemieckich szczypiornistów Rune Dahmke, a kapitan kadry Johannes Golla przyznał: „Możemy mu tylko podziękować”.
Jeszcze kilka miesięcy temu występ Wolffa w tym turnieju stał pod znakiem zapytania, bo golkiper zmagał się z przepukliną dysku, co przez kilka tygodni uniemożliwiało mu grę. Wrócił na początku listopada.
– Trudno wyobrazić sobie, żeby bramkarz mógł zagrać lepiej – ocenił trener reprezentacji Niemiec Alfred Gislason.
Sam Wolff pozostał skromny.
– W obronie graliśmy świetnie, koledzy ułatwiali mi pracę, jak tylko mogli – powiedział uznany najlepszym graczem meczu (MVP) bramkarz.
W czwartek wieczorem spotkaniem z Norwegią w Berlinie udział w ME rozpocznie polska drużyna.