Śpiewała u boku wielu polskich gwiazd, wystąpiła z Michaelem Bublé, a jej głos jest porównywany do głosu Céline Dion. Karolina Leszko, bo o niej mowa, w piątek, 12 stycznia pojawi się w Filharmonii Świętokrzyskiej, w koncercie kolędowym, „Christmas Joy”.
Trwa sezon kolędowy, Ty w swoim harmonogramie masz wiele takich koncertów. Nie nudzi Ci się ten repertuar?
Karolina Leszko: Absolutnie! To jest najpiękniejszy repertuar, jaki można sobie wymarzyć, szczególnie, że oprócz pięknych, wzruszających polskich kolęd, mamy w programie też dużo amerykańskich songów, w nowych, ciekawych aranżacjach Artura Jurka. Polecam państwu serdecznie ten koncert. Nudy na pewno nie będzie, obiecuję!
Co takiego jest w tych utworach, że z chęcią się je śpiewa, tęskni się za nimi.
– Po pierwsze Święta Bożego Narodzenia to wyjątkowy czas, spotykamy się w rodzinnym gronie, i możemy razem celebrować te wspaniałe chwile. Po drugie, niezwykłe jest to, że cały rok czekamy na ten moment, by przyszły święta i żebyśmy mogli uwolnić te dźwięki. Zawsze mówię, że kolędy śpiewać każdy może (śmiech).
A jakie są te kolędy śpiewane przez Ciebie?
– Myślę, że ilu wokalistów, tyle wykonań. Ja, zwłaszcza w wykonanie tych amerykańskich utworów świątecznych, wkładam dużo serca. Mówię o sobie, że jestem soulową duszą: Aretha Franklin i Etta James to moje klimaty i mamy trochę takich utworów, więc ja je wykonuję w taki niestandardowy sposób. Jak mówię kolokwialnie, „czasami lubię udrzeć japę” (śmiech), ale mam nadzieję, że przypadnie to państwu do gustu.
Podczas piątkowego koncertu będzie Ci towarzyszył zespół, ale także będzie Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Świętokrzyskiej. Lubisz śpiewać w takiej bogatej oprawie?
– Uwielbiam, ja się w tym spełniłam. Marzyłam o tym od dziecka i ostatnio los mi sprzyja. Bardzo jestem wdzięczna światu i wszystkiemu, co się dzieje wokół mnie, bo te występy na dużych scenach, z orkiestrą, zdarzają mi się, i cieszę się, że znów będę miała okazję zaśpiewać z takim akompaniamentem. Co warto podkreślić, nie pierwszy raz zaśpiewam z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Świętokrzyskiej.
No właśnie, choć jesteś z Krakowa, to często zaglądasz do Kielc, zupełnie niedawno także tu gościłaś.
– Tak, to był projekt Wodecki Symfonicznie, ale z przyjemnością tu wracam, tu są bardzo mili ludzie, niesamowici muzycy i niezmiernie się cieszę, że znów będę miała okazję towarzyszyć tej orkiestrze, a orkiestra mnie.
Zastanawiam się, kiedy przyjedziesz do Kielc, ale już nie z czyimiś piosenkami, a Twoimi własnymi, bo wiem, że intensywnie pracujesz nad autorską płytą.
– Płyta będzie w tym roku, na jesieni. Mam nadzieję, że w Kielcach spotkamy się na niejednym koncercie. Nie mogę się doczekać tego materiału, bo faktycznie troszkę mi los nie sprzyjał: kiedy zaczęłam pracę była pandemia, przytrafiły się też inne rzeczy, stąd tytuł płyty „Wreszcie” jest wieloznaczny.
„Wreszcie” to nie tylko tytuł płyty, ale także tytuł jednej z piosenek, zresztą przejmującej. Na mnie zrobiła ogromne wrażenie.
– Singiel pojawił się w tamtym roku, premiera była 14 września, i był namiastką projektu, z którym koncertuję. Nazywa się „Leszko unplugged”. Występuję z fortepianem i kwartetem smyczkowym. Kilka utworów w takim składzie pojawi się także na płycie. Sama piosenka „Wreszcie” jest dla mnie wyjątkowa z wielu względów, bo kiedy ją pisałam, dotyczyła mojej prywatnej relacji damsko-męskiej, a z perspektyw czasu uważam, że wtedy zrozumiałam, że wiele ważnych rzeczy jest wokół nas, trzeba zauważać znaki, które dotyczą też wielu aspektów mojego życia. Stąd też tytuł „Wreszcie”, który jest dla mnie bardzo, bardzo ważny, intymny, osobisty, szczególny.
Taka też intymna, osobista będzie ta płyta, czy każdy będzie mógł sobie z niej wziąć coś dla siebie?
– Zdecydowanie intymna, osobista, natomiast na koncertach, co bardzo mnie cieszy, często słyszę od kobiet, że utożsamiają się z tekstami, które słyszą. Ja raczej jestem z tych artystek, które piszą, jak im smutno, więc moje teksty są o miłości, i to tej bolesnej, ale z nadzieją na lepsze jutro, więc myślę, że wiele osób odnajdzie w tych słowach coś swojego. Ale jeśli mężczyźni odnajdą się w tym repertuarze, będę bardzo rada. Natomiast wiele kobiet może się z tym utożsamiać i taki feedbeck dostaję po koncertach i mam nadzieję, drogie panie, że będzie was więcej i więcej.
Wszystkie teksty piszesz sama?
– Większość tak, czasami pomaga mi mój przyjaciel, Kamil Franczak, który wspiera mnie od początku powstawania tej płyty, czyli to już trwa kilka dobrych lat. Bardzo mi też kibicuje. Część tekstów pisaliśmy wspólnie. Muzyka należy do mnie.
Teraz czekamy na Twoje solowe przedsięwzięcie, natomiast przez wiele lat współpracowałaś z wieloma czołowymi, polskimi muzykami. Co Ci ta muzyczna kooperacja dała, czy ktoś z tych artystów w jakiś szczególny sposób wpłynął na Ciebie?
– Mówię, że jestem dzieckiem urodzonym pod szczęśliwą gwiazdą. Choć nie pochodzę z muzycznej rodziny, to moja mama bardzo dobrze śpiewa, i u nas w domu festiwal w Opolu, w Sopocie to zawsze było święto. Kiedy one się odbywały, jako mała dziewczynka, siedziałam wlepiona w ekran telewizora i je oglądałam. Chyba wtedy nawet nie marzyłam, że będę stała na scenie z takimi artystami, z jakimi udało mi się stanąć i śpiewać w ich obecności. Jest to więc dla mnie zawsze duma i zaszczyt, ale również spełnienie marzeń, a po trzecie w ten sposób zdobywam doświadczenie. To też radość, że mogę odbierać część braw, które dostają (śmiech). Bardzo dziękuję za to, i mam nadzieje, że to się jeszcze wiele razy powtórzy. A z artystów, z którymi występowałam, i bardzo to doceniam, to na pewno Grażyna Łobaszewska, bo od zawsze jej kibicowałam. Żałuję, że nigdy osobiście nie udało mi się poznać Marka Grechuty, a to też bliska mi postać – nagrałam płytę z jego piosenkami, wygrałam w Krakowie festiwal jego imienia.
Udowodniłaś, że chcieć to móc, bo spełniłaś swoje marzenie o występie z kanadyjskim piosenkarzem, Michaelem Bublé. Z kim chciałabyś teraz wystąpić?
– (śmiech) Celowo nie wspomniałam o Michaelu Bublé, bo czułam, że pytanie o niego się pojawi. On rzeczywiście należy do artystów, z którymi chciałam zaśpiewać. To był wyjątkowy moment i spełniłam marzenie mojego życia, ale to jeszcze nie jest koniec, bo napisałam dla nas utwór w duecie, który chciałabym, żebyśmy wykonali, i mocno wierzę, że to się uda. Wszyscy mówią, że moje marzenia są bezczelne. Trudno! (śmiech) A to wszystko ma się wydarzyć w Carnegie Hall w Nowym Jorku. Takie jest moje marzenie. Bardzo intensywnie walczę, żeby się spełniło i jestem już bardzo blisko. Na razie tylko tyle mogę powiedzieć.
Natomiast jeśli chodzi o kobiety, to jest taka wokalistka. To również jest gwiazda światowej klasy, bo jest to Céline Dion. Wiemy, że teraz ciężko choruje, ale tak samo, jak wierzę, że ona się podniesie, wyzdrowieje, i jeszcze pójdę na jej koncerty, tak samo wierzę, że może nam uda się spotkać na scenie. Marzenia są dla wszystkich, więc pozwalajmy sobie na nie. Życzę, żeby każdy marzył bezczelnie i nikt nas za to nie krytykował, tak długo, jak nie robimy tym krzywdy innym.
No to jakie masz takie realne marzenia na ten rok, wydanie płyty?
– To zdecydowanie najbardziej realne marzenie. Choć, kiedyś mój przyjaciel pięknie powiedział, że wszystkie piękne rzeczy, o których marzymy, już dawno się wydarzyły, wystarczy tylko na nie poczekać. I w tych kategoriach myślę o mojej płycie, więc to już jest właściwie plan, a nie marzenie. A poza tym, choć może zabrzmi to górnolotnie, to chciałabym, żebyśmy wszyscy mieli więcej spokoju: i na świecie i w kraju. Tego nam życzę!
W piątek, 12 stycznia wystąpi w koncercie kolędowym, „Christmas Joy” w Filharmonii Świętokrzyskiej. Początek o godz. 19.00.
Karolina Leszko – wokalistka, autorka tekstów i muzyki, pochodząca z Krakowa. Jest absolwentką wokalistyki jazzowej Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. Artystka bierze również udział w pracach jury krajowych konkursów i festiwali piosenki. Szerokiej publiczności dała się poznać jako uczestniczka telewizyjnych programów muzycznych „The Voice of Poland” oraz „Must be the music”. W 2017 roku wystąpiła ze swoim singlem „Oboje wiemy” w koncercie Debiuty podczas Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Ma na swoim koncie wiele nagród na prestiżowych festiwalach, m.in. Grechuta Festival.