Temperatury poniżej zera zachęcają niektórych wędkarzy do łowienia ryb zimą. To jednak wymaga odpowiednich przygotowań i przede wszystkim – znajomości preferencji ryb oraz ich zachowań zimą.
Michał Bień, ichtiolog, dyrektor biura zarządu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Kielcach informuje, że zimą najpopularniejsze są dwie metody łowienia ryb.
– Pierwsza to metoda podlodowa, która polega na tym, że wędkarz wychodzi na zamarznięty zbiornik, wywierca sobie otwór w lodzie i łowi ryby – płotki i okonie – krótką wędką. Są też wędkarze, którzy w tym samym okresie wybierają metodę spinningową, czyli aktywnie chodzą po rzekach, łowiąc na sztuczne przynęty głównie okonie i jazie, a wkrótce także pstrągi w niektórych rzekach naszego regionu – tłumaczy.
Ryby zimą nie biorą tak samo jak latem, są bardziej leniwe.
– Ryby to organizmy zmiennocieplne – podkreśla ichtiolog. Dodaje, że ich metabolizm zależy od temperatury otoczenia – im jest chłodniej, tym temperatura ciała ryby jest niższa. W konsekwencji, jej zapotrzebowanie na pokarm jest mniejsze. To z kolei oznacza mniejsze żerowanie, a więc wolniejsze ruchy ryby i tym samym trudniejsze jej złowienie. Wędkarze muszą więc bardziej przyłożyć się do odpowiedniej prezentacji przynęty – trzeba ją podstawić niemal pod sam pysk ryby, by zdecydowała się po nią sięgnąć. Trzeba też mieć na uwadze preferencje ryb zimą – wybierają one miejsca głębsze, o spokojniejszym przepływie wody.
Szukając odpowiedniego miejsca do łowienia, należy uwzględnić też, czy nie występuje tam zimowisko bądź tarlisko ryb. Są one objęte zakazem łowienia.
Osoby, które decydują się wypuścić złowione ryby, zimą powinny zachować dodatkową ostrożność. Duża różnica temperatur między rybą, a suchą ręką wędkarza może doprowadzić do poparzenia ryby i w efekcie pojawienia się u niej infekcji. Złowionych okazów nie powinno się także kłaść na lodzie czy śniegu – to z kolei może prowadzić do ich zamrożenia.
Aktualnie ratownicy odradzają wchodzenie na taflę lodową. Należy pamiętać, że podawane w komunikatach wartości uwzględniają średnią grubość lodu, a nie konkretną dla danego zbiornika. Różnice mogą być znaczne i w konsekwencji rodzić niebezpieczeństwo.