Jak to jest z miłością? Jak to jest z samotnością? Czy potrzebujemy drugiego człowieka, by czuć się szczęśliwym? A może bycie singielką/singlem wzmacnia nas i pozwala pokochać siebie tak naprawdę? Z takimi pytaniami mierzy się najnowsza propozycja Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. A czy daje na nie odpowiedź? O tym mogą się państwo przekonać w piątek (19 stycznia) podczas prapremiery spektaklu „Bez nadzienia”.
Ewelina Gronowska jest autorką tekstu i jego odtwórczynią. Jak wyjaśnia, jest to opowieść kobiety, singielki, o dzisiejszych czasach.
– Gdzie szukamy miłości, jaka ta miłość może być, o pewnych doświadczeniach, o zderzeniu z rzeczywistością, o sile, o słabości. Jest to też opowieść dla par, żeby zobaczyły, jaką wartością jest związek. Można się przekonać, że ten singiel to nie jest jakaś wyzwolona kobieta, wamp – wyjaśnia.
Aktora przyznaje, że po raz pierwszy samodzielnie napisała tekst. Wcześniej wprawdzie zagrała w monodramie „Basia Oblesia”, ale wówczas była tylko współautorką.
– „Basia – Oblesia” to było pierwsze spotkanie z tym, że jestem sama na scenie. Postawienie sobie jakiegoś wyzwania, przygody. Pisałam coś tam sobie do szuflady i nie wiedziałam, jak to zebrać w całość. Wtedy Mateusz Pakuła, z którym bardzo się lubimy, kiedy usłyszał, że coś takiego mam, powiedział: prześlij mi, poczytam sobie. Poczytał i powiedział, że sklei to. Bazował na notatkach, ale też na tym, że się znamy. „Basia” była jego – podkreśla artystka.
Ewelina Gronowska zwraca uwagę, że teraz debiutuje jako autorka.
– „Bez nadzienia” pisałam około dwóch lat. Oczywiście dużo wyrzuciłam, zmieniłam. Nie chciałabym powiedzieć, że to jest pamiętnik, bo nie jest, ale jest to bardzo osobista rzecz. Oczywiście nie wszystko o czym opowiadam jest tylko moje, bo są zebrane historie innych osób, ich spostrzeżenia. Nie brakuje też fikcji, niektóre rzeczy zostały podkoloryzowane. Ale tekst w stu procentach jest mój – zaznacza.
Przedstawienie jest monodramem, choć aktorka przyznaje, że poszukiwała właściwej formy.
– Kiedy myślałam, żeby to robić, to myślałam o tym, że to będzie standup. Ale to nie jest spektakl pod tytułem „boki rwać”. Nie będę niczego zdradzać, bo każdy odbierze sobie ten spektakl tak, jak czuje, ale jest to przedstawienie. Zwracam do ludzi, lubię mieć kontakt z widzem, ten kontakt będzie istotny, a dla mnie też ciekawy, bo pewnie będzie powodował nowe zwroty akcji. Przez ten kontakt można powiedzieć, że jest to forma standupowa, ale jest to monodram – tłumaczy.
Opiekę reżyserską nad przedawnieniem sprawuje Antonina Brühl. Jej zdaniem dobrze się stało, że Ewelina Gronowska pozwoliła, by na całość spoglądała inna osoba.
– To jest szalenie trudne: mieć własny pomysł, własny tekst, być tak blisko tego wszystkiego i jeszcze samemu to zagrać i samemu się wyreżyserować. Ja byłam takim okiem z zewnątrz, mogłam oglądać i dawać swoje sugestie. Ale to była cały czas współpraca. Z pomysłu na pomysł tę inscenizację wspólnie sobie tworzyłyśmy – relacjonuje.
Publiczność zobaczy na scenie także projekcje wideo, które przygotował Rafał Urbański. Bazą dla nich były rysunki stworzone przez Joannę Biskup-Brykczyńską.
– Rysunków sporo powstało, ale metodą eliminacji trzeba było tę liczbę zmniejszyć, bo to nie rysunki są tutaj istotne, ale Ewelina, aktorka i jej historia. To, co napisała, to absolutnie nie jest komedią, choć nie jest to też dramatem. Natomiast zawsze to, co rysuję, ma w sobie nutkę ironii, sarkazmu – mówi Joanna Biskup-Brykczyńska.
Zdaniem plastyczki, w tym spektaklu każdy, niezależnie od płci, znajdzie coś dla siebie, fragment swojego życia i doświadczenia.
Prapremiera „Bez nadzienia” w piątek (19 stycznia) o godz. 19.00, na tymczasowej scenie Teatru im. Stefan Żeromskiego w Kielcach.