Niemiecki dyplomata robił wszystko, aby przejąć polski majątek. Własne plany mieli Anglicy. Tymczasem 75 ton złota dotarło do portu w Konstancy, gdzie w porcie stał mały tankowiec…
Konwój z polskim złotem ewakuowanym we wrześniu 1939 roku z kraju wymknął się z hitlerowskiej obławy i wjechał na terytorium Rumunii. Niemcy byli wściekli. Kierownik Ambasady Niemiec w Bukareszcie Wilhelm Fabricius gorączkowo naciskał na rumuńskiego ministra spraw zagranicznych, by potraktować polskie złoto jako materiał wojenny i zatrzymać!
Na arenę wkroczyli wtedy brytyjscy dyplomaci, którzy wykonywali swoje wcześniejsze zobowiązania. Do portu w Konstancy nad Morzem Czarnym wpłynął amerykański tankowiec „Eocene” pływający pod brytyjską banderą Hong-Kongu. Natychmiast na pokładzie pojawił się konsul Wielkiej Brytanii, który zażądał od kapitana załadunku polskiego złota, dając mu tylko 5 minut na zastanowienie. Na tankowiec wniesiono 1208 niedużych drewnianych skrzynek. Każda ważyła 60 kilogramów. W środku znajdowały się sztaby złota.
Już po wojnie kapitan statku, Brytyjczyk Robert Brett, w londyńskiej gazecie opublikował artykuł pod sensacyjnym tytułem: „Porwałem Hitlerowi 21 mln funtów szterlingów”. Oto jak swoje przeżycia opisywał młody kapitan: „… Nigdy nie mogłoby mi nawet przyjść na myśl, że pewnego dnia będę miał w lukach mego statku „Eocene”, tankowca o 4216 ton wyporności więcej złota niż jakikolwiek inny statek przedtem i prawdopodobnie – potem”.
Kierujący złotym transportem pułkownik Ignacy Matuszewski musiał „przekonać” brytyjskiego kapitana do niekonwencjonalnych działań, ale o tym to już ten ostatni się w prasie nie rozpisywał…
Niemiecka determinacja przejęcia fortuny była jednak olbrzymia. Zaczęli straszyć Rumunów ostrzałem statku. W obawie przed jego zatopieniem, z pokładu uciekło sześciu członków załogi.
Fascynującą historię przewiezienia złota przez Rumunię i Morze Czarne Radio Kielce przedstawia w kolejnym odcinku słuchowiska pt.: „Na tropie zaginionych skarbów”.