Zespół wokalno-instrumentalny Wołosatki w tym roku kończy 50 lat. Pierwszy z koncertów wpisujących się w jubileusz odbędzie się dziś (niedziela, 4 lutego) o godz. 17.00, w Domu Środowisk Twórczych w Kielcach.
Ryszard Pomorski, szef artystyczny grupy zapowiada, że zabrzmią zarówno wielkie przeboje zespołu, jak i nowe kompozycje, które znajdą się na najnowszej płycie. Co ważne, na scenie pojawią się nowe Wołosatki.
– Na tym polega wieloletnie działanie zespołu, że starsi ubywają, a młodzi zasilają zespół. Dlatego jesteśmy w stanie tak długo funkcjonować. W niedzielę wystąpi około 12 osób, z czego ten pierwszy front, czyli wokalistki, to jest 6-7 osób, pozostałe są sekcją instrumentalną, to głównie młodzież z kieleckich szkół średnich, choć mamy również studentów – wyjaśnia.
Przyjaźnie na całe życie
Przez pięć dekad istnienia przez zespół przewinęło się około 180 osób. Ryszard Pomorski wyjaśnia, że łączą je niezwykłe więzi.
– Byli członkowie twierdzą, że Wołosatkiem, czy Wołosatką jest się na zawsze. Mamy ze sobą fajny kontakt, Wołosatki wspierają się, pomagają sobie. W zespole zawiązują się największe przyjaźnie, takie które były w stanie przetrwać kilkadziesiąt lat. Mamy też małżeństwa, które powstały z tego grona, a były też dzieci Wołosatek, które występowały w zespole – opisuje.
Wiele z tych osób pojawi się na koncercie wieńczącym obchody jubileuszu. Ten odbędzie się 19 października w Kieleckim Centrum Kultury. Ryszard Pomorski podkreśla, że takie spotkania odbywają się co pięć lat.
– Zjadą się Wołosatki z różnych lat, z różnych pokoleń, z kraju i zagranicy, a doliczyliśmy się mniej więcej 180 osób, które przewinęły się przez zespół. To nasze święto – podkreśla.
Na czym polega fenomen Wołosatek, że czas nie zaciera relacji. Szef grupy wskazuje na sposób jej funkcjonowania.
– Taka grupa stanowi zintegrowany organizm. Wszyscy o wszystkim wiedzą. To grupa przyjaciół, którzy się wspierają, razem działają. Pobyt w zespole uczy profesjonalizmu, odpowiedzialności. Każdy musi widzieć wspólny cel, czuć go – wymienia.
Z Bieszczad do… Chin
A wszystko zaczęło się od jednej z akcji Związku Harcerstwa Polskiego. W 1974 roku była akurat akcja „Bieszczady” i z tej okazji harcerze z całej Polski zjechali w ten malowniczy zakątek Polski. Każde województwo miało swoich przedstawicieli. W Wołosatem była stanica kielecka. Organizował ją wówczas druh Stanisław Adamczak, komendant obozu. Rozpoczęły się festiwale z udziałem harcerzy ze wszystkich stanic. Ryszard Pomorski przyznaje, że te pierwsze występy, choć udane, były amatorskie. Z czasem jednak zaczęło się to zmieniać.
– Z populacji obozowej na stanicy kieleckiej w Bieszczadach została wybrana grupa dziewczyn, które na pierwszym festiwalu w amfiteatrze letnim w Wołosatem zaprezentowały zgromadzonym tam harcerzom kilka piosenek. Tak było przez kilka lat. W pewnym momencie zauważyliśmy, że jest pewien poziom i warto kontynuować tę pracę zespołu przez cały rok. I tak w 1980 roku rozpoczęły się pierwsze działania półprofesjonalne, czyli zespól wydał pierwszą płytę. W tym czasie to było ewenementem – zaznacza.
Ryszard Pomorski dołączył do Wołosatek właśnie w 1980 roku i uczestniczył w realizacji pierwszego albumu.
– Wtedy ustalił się skład koncertowy, który już nie tylko wydawał płyty, tworzył nowe piosenki, ale też koncertował w kraju i za granicą – mówi.
Przez kolejne dekady na światowej trasie Wołosatek znalazły się m.in. Kuba, Brazylia, Chiny, czy Dania.
Kolejna płyta latem tego roku
– Zespół jest rozpoznawalny, mamy dużo fanów w różnych zakątkach kraju. Odnoszę wrażenie, że najmniej jest znany w Kielcach – mówi kierownik artystyczny. Dodaje, że Wołosatki mogłyby więcej występować, bo zaproszeń nie brakuje, ale trzeba zachować umiar ze względu na młodych artystów: – Odrzucamy niektóre propozycje, bo jest nauka, szkoła, bo nie jesteśmy w stanie sprostać temu zapotrzebowaniu – dodaje.
Zespół Wołosatki wyśpiewał dziesiątki przebojów, które weszły do kanonu piosenki turystycznej. Ryszard Pomorski przyznaje, że wiele osób śpiewając je nawet nie wie, kto je stworzył.
– Ważne, że te piosenki się przebiły i są ważnym elementem życia wielu ludzi – stwierdza.
Te hity i mniej popularnie utwory można znaleźć na ponad 20 płytach. Kolejna ukaże się latem tego roku. Tym razem będzie to zapis z dwóch koncertów: pierwszego – kameralnego oraz drugiego – na dużej scenie Nowohuckiego Centrum Kultury.
Jubilat u progu kolejnego 50-lecia staje przed kolejnymi wyzwaniami. Ryszard Pomorski przyznaje, że coraz trudniej znaleźć kolejne, młode osoby do zespołu.
– Młodzież dziś ma tak wiele możliwości, że nawet może nie wie o naszym istnieniu. Z kolei dla wielu chętnych osób przeszkodą jest brak czasu, bo rzeczywiście dziś uczniowie są mocno obciążeni obowiązkami. Dlatego też życzyłbym sobie i całemu zespołowi, żeby docierali do nas zasilający skład młodzi ludzie śpiewający i grający. A po drugie, żeby w tym pędzącym świecie wygospodarować czas, żeby nasze pomysły realizować i śpiewać dalej – podkreśla.