Jest to miejsce, w którym postaci naszkicowane na kartce nabierają kształtu i ożywają. W pracowni plastycznej Teatru Lalki i Aktora „Kubuś” w Kielcach dzieje się prawdziwa magia, której efekty możemy podziwiać na scenie. Właśnie trwają ostatnie prace nad bohaterami najnowszego spektaklu – „Pchły Szachrajki”.
Marzena Smolińska, jako plastyk, pracowała w „Kubusiu” przez 37 lat. Już jest na emeryturze, ale czasami, jeśli jest taka potrzeba, wraca do teatru.
– Pracownicy otrzymali krótki termin na przygotowanie lalek, a ponieważ bardzo kocham je robić, więc się zgodziłam i jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam jeszcze się pobawić – żartuje.
Charakter zapisany w oczach
Plastyczka przyznaje, że ożywienie formy to praca artystyczna, która daje dużą radość, choć oczywiście jest męcząca.
– Płynie się na takiej fali. Jak już się znajdzie charakter tej postaci, wszystko zaczyna wychodzić, to człowiek się cieszy, że powstaje coś niezwykłego. Ta praca jest przez to piękna, że pracuje się dla dzieci, że budzi się w nich radość – wyjaśnia.
Wykonanie lalki zajmuje przeciętnie około 7-8 dni. Marzena Smolińska tłumaczy, że to jest cały proces, i opisuje, jak to wyglądało w przypadku postaci Pchły Szachrajki.
– Najpierw jest projekt, który powiększamy do takiej wielkości, jakiej ma być lalka. Potem kierownik naszej pracowni, Kamil Dudzic, wykonał konstrukcję, a kiedy już ją dostałam, to mogłam sobie wyrzeźbić głowę, zbudować ciałko. Ważne też jest, by uchwycić charakter postaci. Kiedy zobaczyłam projekt Pchełki, od razu bardzo mi się spodobała, bo już same oczka mówiły, że to będzie dość śmieszna postać: trochę przekorna, złośliwa, ale jednak miła i sympatyczna. Aż chciało mi się ją zrobić – wyjaśnia.
Każdy element jest starannie zaplanowany, bo lalka musi przemawiać swoim wyglądem. Głowa musi być wykonana w taki sposób, by twarz lalki pokazywana zarówno z profilu jak i en face, była jednakowo wyrazista.
– Każdy projekt od każdego scenografa różni się. Niby są podobne konstrukcje, ale budowa ciała, ruch głowy, czy funkcje, jakie lalka ma wykonać, muszą być bardzo dobrze przemyślane – dodaje plastyczna.
Człowiek-orkiestra
Marzena Smolińska zwraca uwagę, że tworzenie lalki to praca zespołowa. – Jedni się zajmują konstrukcją, inni rekwizytami, a jeszcze inni upiększaniem – mówi.
Jednak, jak zauważa Kamil Dudzic, kierownik pracowni plastycznej w „Kubusiu” – przydają się różne umiejętności.
– Każdy z pracowników, choć mamy swój zakres obowiązków, to pracuje na zasadzie „człowieka – orkiestry”. Czasami musimy obszyć rekwizyt, pomalować. Lutujemy, spawamy, nawet nam się udało zrobić coś z aluminium, bez zlecania pracy na zewnątrz. Jesteśmy plastykami, ale każdy z nas podejmuje się krawiectwa. W tym sezonie pomagają nam studentki. Bez nich tego byśmy nie wytrwali – przyznaje.
Kostium lalki też musi spełniać wiele wymogów. – Po pierwsze nie może ograniczać ruchów lalki – wymienia Marzena Smolińska. – Musi być tak uszyty, by lalka mogła wykonywać pewne ruchy: biegać, ruszać rączkami, główką – stwierdza.
Lalki mają dusze
Plastyczka wyjaśnia, że lubi, kiedy praca nad lalką dobiega końca, choć później rozstanie z nią bywa trudne.
– Najfajniejszym momentem jest ten, kiedy lalka jest już wykonana. Potem w czasie charakteryzowania nabiera blasku, przejrzy na oczy i jest taka więź. Śmiejemy się z koleżanką, że traktujemy je jak swoje dzieci, przytulamy. Pchła już poszła do aktorów, ale wcześniej musiałam ją przytulić, pogadać z nią – śmieje się.
Marzena Smolińska liczy, że w czasie prawie czterech dekad przepracowanych w „Kubusiu” spod jej rąk wyszło kilkaset lalek. Witają ją w korytarzu „Kubusia”, kiedy przychodzi z wizytą lub jak teraz, do pracy. Przyznaje, że z niektórymi z nich wiążą się jakieś wspomnienia. Tak jest z Królową Śniegu.
– Często dostawałam do wykonania pozytywne postaci, ale pewnego razu musiałam wykonać postać Królowej Śniegu. Składała się z głowy, która musiała być piękna, jak z lodu, ale też zimna i straszna. Praca nad nią zajęła mi dwa tygodnie. Postać zajmowała całą scenografię. Składała się z tej głowy, z dłoni na długich patykach, a materiał, z którego była uszyta, był też dekoracją. Dzieci strasznie się jej bały – wspomina.
Inna historia jest związana z postacią Santiago z „Alchemika”.
– Bardzo ładnie mi wyszedł. Kiedy przyjechał scenograf, pan Alexander Łabiniec, wszedł do pracowni, gdzie ten Santiago już wisiał gotowy, i powiedział mi: „prawda Marzenko, że lalki mają duszę”. To są takie historie, które się pamięta przez całe życie – podkreśla.
Sprawdzian dla lalki
Santiago to lalka szczególna dla Marzeny Smolińskiej z jeszcze jednego powodu.
– Był podobny do mojej mamy – przyznaje. – My się zawsze śmiejmy, że jest taka historia związana z naszą pracą, że każdy z nas, tworząc jakąś lalkę, robi taką postać, jaką zna, więc mimochodem zrobi twarz dziecka, albo kogoś innego bliskiego – śmieje się.
Pierwszą próbą dla lalki jest kontakt z aktorem. Jak mówi Kamil Dudzic – czasami niezbędne są korekty.
– Na przykład trzeba zmienić długość kijka, lub ręka lalki powinna wykonywać większy ruch ręką. Podczas prób lalki też są silnie eksploatowane, bo poszczególne sceny z ich udziałem są powtarzane kilkanaście lub kilkadziesiąt razy. Oczywiście poszczególne elementy z czasem się zużywają, ale to jest sprawa oczywista. Natomiast nigdy nie było takiej sytuacji, że musieliśmy robić nową lalkę do podmiany, bo poprzednia się zniszczyła na scenie – podkreśla.
W czasie niemal 70 lat istnienia Teatru Lalki i Aktora „Kubuś” w jego pracowni powstało kilka tysięcy lalek, różnego rodzaju, większych i mniejszych. Ale tu także tworzona jest scenografia do spektakli.
– Na miejscu też wykonujemy dekoracje. Mamy mały warsztacik, ale robimy wszystko, co możemy na tych naszych 30 metrach kwadratowych – podkreśla Kamil Dudzic.
Lalka za ponad 7 tys. zł
W pracowni „Kubusia” powstała też lalka-jawajka, przypominająca Jurka Owsiaka. Jeszcze do 7 lutego trwa jej licytacja. Obecnie jej koszt wynosi 7,4 tys. zł (stan z poniedziałku, 5 lutego). Cały dochód zasili konto Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Szczegóły na internetowej stronie Teatru Lalki i Aktora „Kubuś”.
A premiera „Pchły Szachrajki” odbędzie się w sobotę, 10 lutego, o godz. 17.00.