W czwartek (8 lutego) władze gminy Gowarczów podejmą decyzje co do dalszej służby trzech podpalaczy, którzy działali w strukturach trzech jednostek OSP z terenu gminy.
Policyjne śledztwo wykazało, że uczestniczyli w gaszeniu pożarów, które sami wywoływali. Czwarty mężczyzna został tymczasowo aresztowany. Druhowie do czasu sądowego wyroku mogą zostać zawieszeni w służbie lub z niej wydaleni.
Ochotnicze straże Pożarne podlegają bezpośrednio władzom gminy. Jan Wieruszewski zastępca burmistrza Gowarczowa mówi, że w czwartek (8 lutego) odbędzie się spotkanie władz gminy ze strażakami i podjęte zostaną decyzje dotyczące podpalaczy. Strażacy najprawdopodobniej zostaną zawieszeni w pracy do czasu wyroku sądu.
– Należy podjąć takie działania, by te osoby zostały odsunięte od funkcji i ról które pełnią. Pozostali druhowie powinni widzieć, że takie sytuacje w ogóle nie powinny się zdarzyć – mówi.
Jan Wieruszewski podkreśla, że obecnie nie planowane jest rozwiązanie poszczególnych jednostek OSP, w których dochodziło do patologii. W OSP Gowarczów wyłoniony zostanie nowy komendant.
– Strażacy odgrywają ogromną rolę nie tylko przy gaszeniu pożarów, ale służą także pomocą w sytuacjach kryzysowych.
Jak mówi prezes OSP Gowarczów Łukasz Bielecki, strażacy nie mogą uwierzyć, że podpaleń mógł dopuścić się komendant jednej z jednostek ochotniczych.
– Nasi druhowie są w szoku i nie dowierzają, że jeden z nas dopuszczał się podpaleń – mówi.
Prezes dodaje, że jeżeli jego współpracownik zostanie skazany, to on poda się do dymisji, ponieważ jego zdaniem władze OSP powinny się zmienić, by oczyścić sytuację i zwiększyć morale młodszych ochotników.
Jak informowaliśmy policja zatrzymała czterech podpalaczy. Trzech z nich to strażacy ochotnicy. Jeden z mężczyzn 40-latek z Gowarczowa spędzi w areszcie trzy miesiące, pozostali zostali wypuszczeni za poręczeniem majątkowym.
Straty oszacowano na 250 tys. zł. Od czerwca 2023 regularnie na terenie gminy płonęły stodoły, puste budynki gospodarcze i opuszczone, drewniane domy.
Jak mówi Krzysztof Bernat, oficer prasowy z Komendy Powiatowej Policji z Końskich, funkcjonariusze w dalszym ciągu prowadzą dochodzenie.
– Nieustannie będziemy zbierali dowody i prowadzili śledztwo pod nadzorem prokuratora, weryfikowali wyjaśnienia oskarżonego, by ustalić czy te zdarzenia mają związek z podpaleniami sprzed lat – tłumaczy.