Rolnicy z Nagłowic zapowiadają zaostrzenie akcji protestacyjnej. Przy rondzie na drodze krajowej nr 78, na trasie Jędrzejów – Zawiercie, utworzyli tzw. „zielone miasteczko”, gdzie prowadzą całodobowy protest.
Jak mówi Mariusz Wawrzyło, organizator protestu, do tej pory rolnicy blokowali przejazd przez rondo, jeżdżąc pojazdami rolniczymi, przez około pół godziny, od dziś (piątek, 16 lutego) ma się to jednak zmienić.
– Nasz protest jest w pełni legalny i został przedłużony do 29 lutego. Podjęliśmy również decyzję, że od piątku, (16 lutego) organizujemy całkowitą blokadę ronda, nasza cierpliwość się skończyła. Dotychczas pikietowaliśmy i prowadziliśmy akcję protestacyjną na rondzie przez 2–3 godziny, ruch był w miarę płynny. Teraz się to zmieni – zapowiada.
Mariusz Wawrzyło przypomina, że głównymi postulatami rolników w całym kraju jest przede wszystkim zatrzymanie europejskiego zielonego ładu, zahamowanie napływu zboża z Ukrainy oraz wprowadzenie cen minimalnych na podstawowe produkty rolne. Opisując atmosferę „zielonego miasteczka” w Nagłowicach, podkreśla, że w akcję angażują się całe rodziny, a także osoby, niezwiązane z rolnictwem.
– W akcji protestacyjnej biorą udział także nasze dzieci, To dzieci, które wiedzą czym jest rolnictwo, są wychowane na wsi. W zielonym miasteczku wspierają nas różne osoby, to m.in. przedsiębiorcy, samorządowcy czy koła gospodyń wiejskich, które dostarczają nam jedzenie. Ale czy tak powinno być? Nas ma żywić społeczeństwo, podczas gdy my sami umiemy wytworzyć dobrą i zdrową żywność, mamy być na czyimś garnuszku, tak nie powinno być – ocenia.
W proteście bierze udział również Artur Konarski, przewodniczący Solidarności Rolników indywidualnych, oraz radny sejmiku województwa. Jak podkreśla, rolnicy z Nagłowic oczekują iż spotka się z nimi minister rolnictwa Czesław Siekierski.
– Oczekujemy, że minister uspokoi protestujących. Liczymy na przynajmniej wstępne porozumienie, że są prowadzone prace w sprawie naszych postulatów, które zostały przedstawione w miniony piątek. Uważamy, że w tej sprawie coś powinno już się wydarzyć, jakie dokumenty zostały złożone do Unii Europejskiej, od której jesteśmy zależni? Po tym ewentualnie możemy złagodzić protest. Jesteśmy zdesperowani, sam mam gospodarstwo zadłużone, niektórym puszczają już nerwy – relacjonuje.
Z rolnikami spotkał się w czwartek, (15 lutego) wicewojewoda Michał Skotnicki, który stwierdził, że rozumie argumenty rolników. Jak jednak zaznacza, problem cen zbóż i produktów rolnych jest niezwykle złożony.
– Nie da się prowadzić nawet dużego gospodarstwa, kiedy trzeba pszenicę sprzedawać po 600 zł, a cena kukurydzy spadła poniżej 400 zł. To ceny niższe niż przed 2007 rokiem. Musimy zadbać o te kwestie, również o to, aby nie napływała do nas w nadmiernych ilościach żywność z Ukrainy. Poprzedni rząd nie zrobił z tym nic, rolnicy oczekują natomiast, że stanie się to z dnia na dzień. Tego nie da się w ten sposób przeprowadzić, wiele zależy od decyzji UE – dodaje.
Rolnicy zapowiadają, że jeśli ich postulaty nie zostaną spełnione „zielone miasteczko” w Nagłowicach będzie stało do końca miesiąca.