Wstrząsają, poruszają i skłaniają do refleksji. W Świętokrzyskim Urzędzie Wojewódzkim w Kielcach można obejrzeć wystawę prezentującą ukraińskie miasta-widma. Dawniej tętniące życiem miejsca, dziś są wyludnione, zniszczone, niemalże zrównane z ziemią.
Ala Czerni przyjechała do Polski w marcu, kilka dni po wybuchu wojny na Ukrainie. Dziś pomaga rodakom w punkcie obsługującym Ukraińców przy ulicy Paderewskiego w Kielcach. Oglądanie wystawy bardzo dużo ją kosztowało.
– Przyjechałam z synem. Nie mam pracy, bo syn jest w przedszkolu, ciężko dopasować grafik. Utrzymuje nas mąż, który jest wojskowym. Dzięki dziewczynom z Polski, które stały się dla mnie drugą rodziną, radzimy sobie – mówiła. Po obejrzeniu kilku fotografii powiedziała:
– Nie mogę na to patrzeć. To jest mój kraj.
Pomysłodawcą wystawy „Starte z powierzchni ziemi” jest kijowska dziennikarka i wolontariuszka SIEW Liudmyla Yurchenko, a materiały dostarczyli fotografowie wojskowi i korespondenci ukraińskich mediów.
Wystawa prezentuje zdjęcia z obwodów ługańskiego, donieckiego i z południowej Ukrainy. Można na nich zobaczyć między innymi takie miejsca, jak Popasna, Marjinka, Sołedar, Bachmut – jak wyglądały dawniej i jak wyglądają dziś.
Wojewoda świętokrzyski Józef Bryk mówi, że wystawa zorganizowana w przededniu 2. rocznicy wybuchu wojny, jest wyrazem łączenia się Polaków w bólu i cierpieniu z naszymi sąsiadami.
– Te zdjęcia są przerażające i powinniśmy obejrzeć je wszyscy – mówi. Wojewoda podkreśla, że obecnie w obiektach zbiorowego zakwaterowania na terenie województwa świętokrzyskiego mieszka obecnie 311 uchodźców wojennych z Ukrainy, którzy mają problemy z adaptacją do nowego środowiska. W szczytowym momencie w tych obiektach mieszkało 4 tys. osób.
To głównie osoby starsze, niepełnosprawne, dzieci, którym najtrudniej odnaleźć się w nowych warunkach. W województwie świętokrzyskim mieszka obecnie 8,6 tys. uchodźców wojennych z Ukrainy. Najwięcej w Kielcach – blisko 5 tys.
Krzysztof Kalita, prezes stowarzyszenia Integracja Europa-Wschód, które jest współorganizatorem wystawy, podkreśla, że większość uchodźców dobrze poradziła sobie w nowych warunkach.
– Cieszy to, że większość osób adoptuje się: uczą się języków, szukają zatrudnienia, korzystają z bezpłatnych form wsparcia. To nie są osoby, które siedzą i czekają na „socjal” – zaznacza.
Marta Sawicka, która od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę, pomaga uchodźcom i obsługuje ich w punkcie pomocy przy ulicy Paderewskiego w Kielcach, mówi, że najbardziej poruszające są dla niej historie matek z dziećmi, które do Polski przyjechały z niczym.
– Jeżeli miały do wyboru dźwiganie ciężkiej walizki czy prowadzenie wózka a niesienie na rękach dziecka, to zawsze wybrały to ostatnie – podkreśla. Dodaje, że pocieszające jest to, że osoby, które przyjechały do nas 2 lata temu, odnalazły się w naszym kraju. Wiele z nich niestety nie ma już gdzie wrócić.
Pomoc materialna dla naszych sąsiadów wciąż jest potrzebna. To w dużej mierze artykuły i sprzęty, które można wysłać do szpitali i dla wojska: pościele, środki opatrunkowe, dezynfekcyjne, ortezy, wózki inwalidzkie.