Zero tolerancji dla kłusownictwa zapowiada Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Oburzenie władz resortu spowodowało znalezienie martwej wilczycy, które zginęła na terenie gminy Łomianki. Ze śladów wynikało, że zwierzę godzinami konało w męczarniach.
Resort zapowiada wspólne działania policji, straży leśnej oraz myśliwych na terenie całego kraju, których celem jest ograniczenie kłusownictwa.
Jarosław Mikołajczyk, Łowczy Okręgowy, Przewodniczący Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Kielcach mówi, że działania wymierzone w kłusowników cały czas trwają. Nie ukrywa, że nasz region od lat przoduje w niechlubnej statystyce.
– To była zawsze kolebka kłusownictwa. Kiedyś popularne było używanie chartów i mieszańców, ale wnykarstwo zawsze dominowało. Akurat ten proceder spada, tak pokazują nasze statystyki – informuje łowczy.
Okręg Kielecki Polskiego Związku Łowieckiego obejmuje prawie całe województwo świętokrzyskie oprócz powiatów opatowskiego, sandomierskiego i staszowskiego. Zamiast tego jest powiat miechowski z województwa małopolskiego.
W ostatnim sezonie świętokrzyscy myśliwi zebrali i unieszkodliwili w sumie 4,5 tysiąca wnyków i innych pułapek na zwierzęta. Jeszcze 4 lata temu takich śmiercionośnych urządzeń zebrano prawie 7 tys., a 15 lat temu rocznie neutralizowano nawet 20 tys. wnyków i innych pułapek.
Paweł Kosin, rzecznik Nadleśnictwa Daleszyce mówi, że straż leśna oraz leśnicy również znajdują i niszczą pułapki.
– Czasami oprócz zwierząt pospolitych jak sarny, we wnyki wpadają również przedstawiciele gatunków będących pod ochroną. 3 lata temu na terenie naszego nadleśnictwa znaleźliśmy martwą wilczycę, która skonała w zastawionych sidłach – informuje Paweł Kosin.
Jarosław Mikołajczyk dodaje, że myśliwi z Okręgu Kieleckiego PZŁ bardzo często znajdują szczątki zwierząt, które padły ofiarą kłusowników. We wnykach i innych pułapkach w ostatnim sezonie znaleziono 130 saren, prawie 200 zajęcy, 300 bażantów, ponad 120 kuropatw, 11 jeleni i 2 dziki.