Senat w środę (6 marca) przyjął bez poprawek nowelę ustawy o prawie farmaceutycznym, która zakłada, że sprzedaż tzw. pigułki „dzień po” będzie możliwa bez recepty dla osób powyżej 15. roku życia.
Grzegorz Świercz, kierownik Kliniki Ginekologii i Położnictwa w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach podkreśla, że nie jest to forma antykoncepcji.
– Jestem zwolennikiem tego, żeby te tabletki były szeroko dostępne, niekoniecznie na receptę. Nie jest to absolutnie tabletka poronna. Poronienie rozumiemy jako zakończenie ciąży przed terminem, kiedy ona zaistniała, czyli że się zagnieździła. Ta tabletka uniemożliwia owulację, albo zapłodnienie, zagnieżdżenie zarodka – wyjaśnia lekarz.
Grzegorz Świercz przestrzega, by nie nadużywać przyjmowania pigułki „dzień po”.
– Nie są to dropsy. To jednak duża dawka hormonu fizjologicznego, który normalnie występuje u człowieka. Jednak jest to koncepcja awaryjna. Może jednak wpływać na przysadkę mózgową, czy endometrium. Nadmierne stosowanie pigułki „dzień po” może być przyczyną zaburzeń miesiączkowania, które są trudne do wyleczenia – zwraca uwagę dr Grzegorz Świercz.
Ustawę poparło 58 senatorów, 33 było przeciw, a 3 wstrzymało się od głosu.
Od lipca 2017 roku tzw. tabletki „dzień po” były dostępne w Polsce wyłącznie na receptę.