Pod niepozornym domem, którego lokatorem był komunistyczny dygnitarz, znajdują się pomieszczenia kilka dekad temu zaliczane do najbezpieczniejszych miejsc w Kielcach. W czasach PRL to co znajdowało się pod willą było jednak pilnie strzeżoną tajemnicą.
Dziś lokalizacja schronu pod domem przy alei Na Stadion 1 nie jest już poufną informacją. Obecnie to adres siedziby kieleckiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej.
– Mimo upływu lat trudno powiedzieć coś więcej na temat historii i lokatorów tego budynku – mówi Andrzej Strzelecki, archiwista w kieleckiej delegaturze IPN. – Opierając się na relacjach różnych osób możemy powiedzieć, że w budynku przez wiele lat mieszkali najważniejsi w regionie oficerowie wojska. „Najsławniejszym” gospodarzem był właśnie Aleksander Zarajczyk, pierwszy sekretarz Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Kielcach. To on mieszkał w tym domu w latach 1972-1979.
Kiedyś tajny, dziś tajemniczy
Schron, który miał prawdopodobnie służyć sztabowi wojskowemu w przypadku wybuchu wojny, wybudowano wraz z willą. Prawdopodobnie w latach 50-tych lub 60-tych XX wieku. Kiedyś był ściśle tajnym obiektem, ale dziś można go zwiedzać.
– Schron udostępniamy w czasie nocy muzeów oraz uczelniom i szkołom w celach edukacyjnych – mówi Andrzej Strzelecki.
Do wnętrza schronu wiedzie kilkadziesiąt schodów. Po otwarciu masywnych, hermetycznych drzwi ukazuje się długi korytarz z szeregiem drzwi rozmieszczonych po prawej i lewej stronie. Jedne wiodły do kwater, inne do pomieszczeń sztabowych. Na ścianach i pod sufitem znajduje się wiele instalacji rozmaitego typu. Niektóre z nich są kilkudziesięcioletnie, ale nie brakuje też nowych przewodów i rur. Z głównego korytarza odbiega kilka mniejszych, które prowadzą do kilkunastu pomieszczeń. Wnętrze nie tonie w mroku, a korytarze i pomieszczenia nie „witają” wilgocią, smrodem stęchlizny czy też unoszącym się kurzem.
Jedne z pierwszych wewnętrznych drzwi wiodą do rozdzielni elektrycznej. To nieliczne z pomieszczeń, w których są najlepiej zachowane urządzenia. Niekompletne, niesprawne, ale patrząc na nie można sobie wyobrazić, do czego służyły.
– Prawdopodobnie znajdował się tutaj agregat prądotwórczy – dodaje Andrzej Strzelecki.
Za innymi metalowymi drzwiami mieści się hydrofornia. Są w nim dwa pokaźnych rozmiarów pojemniki na wodę – hydrofory, a także system rur. To stąd woda była rozprowadzana po całym obiekcie. Skręcając w boczny korytarz trafiamy do filtrowentylatorowni, w której znajdowały się urządzenia zapewniające dostarczanie i oczyszczanie powietrza. Zarówno z pyłu jak i środków chemicznych. Dziś w pomieszczeniu zobaczyć można jedynie oryginalny filtropochłaniacz.
W rogu pomieszczenia znajdują się niewielkie drzwi.
– Ze względu na przebudowę obiektu, w szczególności budynku na powierzchni, niemożliwe jest obecnie ustalenie, w którym miejscu znajdowało się wyjście ewakuacyjne. Być może wiodły do niego właśnie te niewielkie drzwi. Niestety możemy się tego tylko domyślać – mówi Andrzej Strzelecki.
Na końcu głównego korytarza znajdują się zrekonstruowany pokój służby więziennej oraz sala z piętrowymi łóżkami. Być może oryginalnie znajdowała się tu „schronowa sypialnia”. Teraz wystrój jest jednak nieco inny.
– Piętrowe prycze, krzesła i wyposażenie, np. koce, otrzymaliśmy z aresztu śledczego. Mają tworzyć klimat minionej epoki, pokazywać jak wyglądała więzienna cela – opowiada Andrzej Strzelecki.
Pomieszczenie tuż przed „sypialnią” zaadaptowano – w celach muzealnych i edukacyjnych – na biuro paszportowe. Można w nim zobaczyć między innymi biurko z maszyną do pisania, telefon z tarczą i gablotę z dokumentami.
W schronie jest też pomieszczenia telekomunikacyjne. Są w nim jednak tylko pozostałości centrali telefonicznej. Nie ma chociażby dalekopisu, czyli urządzenia pozwalającego wysłać ówczesne SMS-y czy też e-maile.
Pod budynkiem przy alei Na Stadion 1 jest wiele innych pomieszczeń, ale pełnią one współczesne funkcje. Niektóre przystosowano do wystaw czasowych Instytutu Pamięci Narodowej, inne mieszczą archiwa lub po prostu są magazynami. Instytut dba, aby w schronie nie odpadał tynk, a na suficie i ścianach nie pojawił się grzyb. Schron ma sprawną wentylację i ogrzewanie. Można więc powiedzieć, że zamienił się w piwnicę.
Relikt minionej epoki
Kiedy schron opustoszał? Gdzie zniknął sprzęt, który się w nim znajdował? Ile osób i jak długo miało w nim przetrwać w przypadku wybuchu wojny? Czy obiekt zapewniał schronienie przed atakiem nuklearnym, bronią chemiczną i biologiczną? To pytania, na które IPN wciąż szuka odpowiedzi.
– Nie dysponujemy dokumentacją techniczną schronu. Próbowaliśmy ją odnaleźć, ale jak dotąd to się niestety nie udało. Tak więc obiekt nie jest do końca odkryty, zinwentaryzowany. Hipotetycznie, wnioskując na podstawie innych tego typu obiektów, można określić do czego służyły poszczególne pomieszczenia, których jest około 40. Trudno powiedzieć ile osób miało się tutaj schronić, zapewne kilkadziesiąt. Z pozostałości urządzeń i wyposażenia, które się zachowało wnioskujemy, że w przypadku wojny miały tu przebywać osoby istotne z punktu widzenia zarzadzania krajem. Zapewne stąd miały być wydawane polecenia dotyczące działań prowadzonych na zewnątrz schronu – mówi Andrzej Strzelecki. – Można się jedynie domyślać, że wyposażenie prawdopodobnie zabrało wojsko – dodaje.
Czy obecnie schron spełniłby funkcję, do której został skonstruowany? Bez naprawy urządzeń i odpowiedniego doposażenia z pewnością nie. Poza tym niemal na pewno, ze względów konstrukcyjnych, schron nie oparłby się współczesnemu arsenałowi wojennemu.
– Wiemy, że tego typu obiekty miały żelbetonowy strop o grubości od 35 centymetrów do najwyżej czterech metrów. Tu jednak strop z pewnością nie jest tak solidny. Poza tym warstwę buforową tworzyło to co znajdowało się na powierzchni, czyli na przykład ilość ziemi nad płytą żelbetonową. A nie wiemy w jakim stopniu zmienił się teren nad schronem – mówi Andrzej Strzelecki.
Jedno jest pewne – schron pod siedzibą kieleckiej delegatury IPN to relikt przeszłości. W realiach współczesnej wojny w jego wnętrzu z pewnością nie można byłoby się czuć bezpiecznie.
Budowla ochronna wyposażona w infrastrukturę techniczną, najczęściej stanowi podziemną część budynku. Schron jest przeznaczony do ochrony ludności przed skutkami działań zbrojnych (oddziaływaniem środków rażenia i wtórnymi skutkami ich użycia, np. skażeniem promieniotwórczym lub chemicznym), katastrof ekologicznych lub przemysłowych, a także ochrony cennego dorobku kultury i nauki. Schron składa się z kilku pomieszczeń: wejścia z przedsionkami wyposażonymi w drzwi ochronno-hermetycznymi, komór schronowych na 30-50 osób, komory filtrowentylacyjnej, węzła sanitarnego oraz tunelowego wyjścia awaryjnego wyprowadzonego poza strefę zagruzowania pełniącego jednocześnie funkcję czerpni powietrza. Zapewnienie ochrony oraz warunków do przetrwania osób przebywających w schronie przez minimum trzy dni bez pomocy z zewnątrz wymaga wyposażenia w specjalistyczne urządzenia oraz określone instalacje, np. filtrowentylacyjne, zaopatrzenia w wodę, odprowadzania ścieków, ogrzewania i energii elektrycznej, a ponadto w zapasy żywności, leków i sprzętu łączności.
Najwyższa Izba Kontroli wzięła pod lupę schrony, w których mogą ukryć się mieszkańcy w sytuacji zagrożenia. Okazuje się, że nawet nie ma pewności, ile takich miejsc jest. Dziennik „Rzeczpospolita” zwraca uwagę, że „dzisiaj nie tylko nie ma obrony cywilnej, ale także systemu alarmowania o uderzeniu z powietrza, planów ewakuacji ludności cywilnej, nie powstają też nowe schrony”. Jak napisano, „budowle sklasyfikowane jako schrony były niehermetyczne, zdewastowane, bez urządzeń filtrowentylacyjnych”. W artykule podano, że „w większości skontrolowanych urzędów gmin (69 proc.) nie zapewniono przewidzianej w wytycznych szefa Obrony Cywilnej Kraju liczby miejsc w takich obiektach na poziomie 25 proc. ogółu mieszkańców”. Okazuje się, że nie ma rzetelnych danych, jaka jest pojemność schronów i miejsc ukrycia. Ich liczba różni się nawet w sprawozdaniach MSWiA oraz KG PSP – wytyka NIK. W 2021 r. wykazywały one 56,2 tys. budowli ochronnych, a już w 2022 r. – 10,6 tys., w tym czasie pomimo zastoju w budownictwie ochronnym, ich pojemność wzrosła z 997 tys. w 2021 do 1,4 mln w 2022 r.