Szóstej porażki w sezonie doznały piłkarki ręczne Suzuki Korony Handball. W 17. kolejce Ligi Centralnej kielczanki przegrały z we własnej hali z niepokonanym dotychczas Ruchem Chorzów 15:26 (7:12). Drużyna z Górnego Śląska jest zdecydowanym liderem rozgrywek zaplecza Superligi.
– Walczyłyśmy, ale niestety bramkarka Ruchu praktycznie wszystkie rzuty odbijała i nie mogłyśmy na nią znaleźć żadnego sposobu. Zrobiłyśmy z niej bohaterkę, bo mieliśmy sytuacje stuprocentowe, ale bramek nie było. To nie był chyba nasz dzień – stwierdziła obrotowa Gabriela Miśkiewicz.
– Zabił nas brak skuteczności. W pierwszej połowie mieliśmy 26 akcji, z których zdobyliśmy 7 bramek, a rywali z 18 rzuciły 12. Rachunek jest prosty, one pomyliły się sześć razy, a my dziewiętnaście. Niewykorzystane cztery karne, sytuacje sam na sam z dobrze dysponowaną bramkarką Ruchu i stąd taki wynik. Trzeba również dodać, że doświadczony zespół z Chorzowa, wykorzystywał każdy nasz błąd – podsumował trener Koroneczek Paweł Tetelewski.
– Byłyśmy bardzo pozytywnie nastawione na ten mecz, nawet nakręcone. Głownie przez docierające do nas informacje z Kielc, że dziewczyny twierdzą, że wygrywały u nas do przerwy, ale były w niepełnym składzie i dlatego przegrały. Udowodniłyśmy, że jesteśmy drużyną zdecydowanie lepszą – podkreśliła bramkarka Ruchu Monika Ciesiółka.
Najwięcej bramek dla kieleckiego zespołu zdobyły Magdalena Berlińska 5 i Marta Rosińska 4. W sobotę 23 marca Suzuki Korona Handball zmierzy się na wyjeździe z wiceliderem rozgrywek MTS Żory.