Wyposażenie nowej siedziby i przeprowadzka do niej – to zadania na najbliższy czas. Ale przed Teatrem Lalki i Aktora Kubuś im. Stefana Karskiego w Kielcach stoją kolejne wyzwania. W Światowym Dniu Lalkarstwa mówił o nich w rozmowie z Radiem Kielce dyrektor tej sceny Piotr Bogusław Jędrzejczak.
21 marca jest obchodzony Światowy Dzień Lalkarstwa. Historia teatrów lalkowych rozpoczęła się ponad 2 tysiące lat temu i zawsze były one sztuką dla dorosłych widzów. Tymczasem wiele osób łączy ją przede wszystkim z propozycją dla najmłodszego widza. Dlaczego?
– Chyba dlatego, że nam się kojarzy w taki sposób: dzieci bawią się lalkami, więc jeśli teatr lalkowy, to musi być dla dzieci. W zachodnim świecie teatr lalkowy gra głównie dla dorosłych. Dla dzieci też, ale przedstawienia dla dorosłych dominują. To jest wschodnia tradycja, że gra się głównie dla dzieci. I tak pewnie będziemy grać, bo ta publiczność dziecięca jest bardzo ważna. Ale chciałbym, żebyśmy po przeprowadzce trochę więcej grali dla dorosłych, choć to nie jest takie proste, bo trzeba zmienić ludzkie przyzwyczajenia. Nowy budynek otwieramy właśnie przedstawieniem dla dorosłych. Nie powiem jeszcze co to będzie, ale ta pierwsza premiera w nowym miejscu to też będzie taki sygnał, że teatr lalkowy ma bardzo szeroką funkcję.
W ogóle teatr jest jeden, ale mamy różne formy. Dziś w teatrach lalkowych coraz częściej gramy i z lalkami, i z materią nieożywioną ze scenografią, z formami plastycznymi, i w żywym planie. Za parawanem właściwie dziś już nikt nie gra, chyba, że chce to zrobić specjalnie dla jakiegoś efektu. Teatr lalkowy łączy się także z teatrem muzycznym, bo istnieje tradycja opery lalkowej.
W teatrze lakowym można sobie pozwolić na dużo więcej, niż w teatrze dramatycznym. Co w teatrze dramatycznym bywa czasami ryzykowne, w teatrze lakowym jest zabawne.
W teatrze lalkowym mamy żywy plan, czyli aktorów, ale jest też animant – lalka, czy inny przedmiot, który aktor ożywia. To jest pewnie dodatkowa trudność.
– To jest dodatkowa sztuka i dodatkowa umiejętność. Na własne życzenie przeszedłem do „lalek” z „dramatu” z racji fascynacji tym teatrem. Aktorzy lalkowi mają często taki kompleks, że „ci dramatyczni są lepsi”. Nieprawda. Oni mają to wszystko, co ma aktor dramatyczny, a dodatkowo mają umiejętność animowania lalek w różnych technikach.
To jest też teatr, który wymaga większej sprawności fizycznej, bo wymaga wysiłku na scenie. Lalką trzeba ruszać, trzeba ją ożywiać. Kiedyś, ale to było w czasach, kiedy grało się za parawanem, z rękami podniesionymi do góry, było tak, że lalkarze mieli prawo wcześniejszego przejścia na emeryturę, bo ich stawy w rękach nie dawały już rady. Ten zapis znikł, ale w Związku Artystów Scen Polskich pracujemy nad tym, by znowu się pojawił. To nie znaczy, że kogoś chcemy wyganiać, tylko dać takie prawo.
Świętujecie, czego zatem Wam życzyć?
– Zawsze życzy się ciekawych przygód artystycznych. Oczywiście można nam życzyć poprawy bytu materialnego. Kiedy kilka lat temu zostałem poproszony, by z ramienia ZASP przygotować orędzie teatralne, napisałem nie o ideałach, ale o doli wykonawców. Z reguły myślimy, że artyści to są bardzo bogaci ludzie, wstają w południe i spędzają czas na egzotycznych wakacjach (śmiech). Tak nie jest. To jest dola bardzo niewielu osób, które akurat zostały gwiazdami, co wcale nie zawsze jest związane z największym talentem, bo jest to także łut szczęścia.
Aktorzy teatru to ludzie, którzy muszą się borykać z dość przyziemnymi sprawami. Na przykład aktorzy w tym teatrze – ich podstawowa pensja to najniższa krajowa. Więc jeśli ludzi o tym szczególnym talencie i wykształceniu traktujemy jako elitę, no to ta elita jest bardzo niedofinansowana.
To nie jest prawda, że do sztuki, w tym przypadku tylko się dokłada. Na każdych zajęciach z prowadzenia instytucji kultury, dowiemy się, że z analiz ekonomicznych wynika, że 1 zł zainwestowana w teatr przynosi 4-5 zł w innych dziedzinach. Dlatego to na pewno nie są pieniądze zmarnowane. Dlatego powinniśmy artystów dobrze wynagradzać.
Te kwestie bytowe, jeśli chodzi o siedzibę teatru, niedługo się poprawią. Odbiór budynku już za nami. Co teraz się dzieje w obiekcie nowego „Kubusia”?
– Mamy już sceny wyposażone w nowoczesne systemy. Dziś albo jutro wystartuje przetarg na wyposażenie pozostałych pomieszczeń. I faktycznie, o tyle nam się poprawił byt, że będziemy pracować w pięknym, estetycznym budynku, który na pewno będzie budził duże zainteresowane. Jeśli chodzi o poprawę naszego wynagrodzenia, to na pewno po wyborach będziemy o nim rozmawiać z nowymi władzami miasta. Tak samo zresztą jak o formule prowadzenia tego teatru, dlatego że jeśli chcemy pracować promocyjnie na rzecz miasta i regionu, to warto go doinwestować. To jest ważne także dlatego, że dostajemy obiekt dużo większy od obecnego, a więc pojawiają się dodatkowe kwestie, m.in.: ogrzania, oświetlenia, sprzątania, zatrudnienia portierów, inspicjenta. Pierwsze miesiące będą tymi, które pomogą nam się zorientować, ile kosztuje utrzymanie tego nowego „Kubusia”. Myślę, że po 1 stycznia 2025 roku trzeba się porozumieć w sprawie innego finansowania tego teatru. Musi dostać znacznie wyższą dotację, żeby mógł normalnie funkcjonować. Mam nadzieję, że uda mi się przekonać nową ekipę w mieście, by wystąpiła do ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego o współfinansowanie (obecnie resort współprowadzi cztery teatry lalkowe – przyp. red.). Musimy coś zrobić, bo uciekają nam pracownicy, a nowych fachowców trudno zachęcić takimi pieniędzmi, jakie oferujemy.
Jeśli wchodzimy w XXII wiek, bo tak mogę powiedzieć, jeśli chodzi o wyposażenie w tym miejscu, to poza maszynami, w tym teatrze na pierwszym miejscu powinni być ludzie.
Życzę więc ciekawych wyzwań artystycznych, wspaniałej publiczności oraz poprawy bytu.
Dziękować nie można, więc nie dziękuję za te życzenia. No i zapraszam wszystkich 30 sierpnia i 1 września na dwukrotną premierę w nowej siedzibie. To będzie przedstawienie dla dorosłych, z dużymi tradycjami, mające prawie 500 lat. Z kolei w Muzeum Zabawek i Zabawy będzie wystawa prezentująca część naszych lalek. Mamy wspaniałą kolekcję, liczącą około 1 tys. lalek, wykonanych przez najlepszych scenografów w historii. Nadal niestety nie mamy dla nich miejsca, a mamy się czym chwalić.