Piłkarska reprezentacja Polski awansowała do tegorocznych mistrzostw Europy w Niemczech. W finale barażowym wygrała w Cardiff w rzutach karnych z Walią 5-4. Po 90 minutach i dogrywce było 0:0. Biało-czerwoni po raz piąty w historii wystąpią w tej imprezie.
Reprezentacja Polski, której selekcjonerem do września 2023 roku był Portugalczyk Fernando Santos, zajęła trzecie miejsce w swojej grupie eliminacji mistrzostw Europy, za Albanią i Czechami. Miała jednak prawo wystąpić w barażach, dzięki udziałowi w 2022 roku w najwyższej dywizji Ligi Narodów.
W półfinale ścieżki barażowej pokonała w miniony czwartek w Warszawie Estonię 5:1, a Walia tego samego dnia wygrała u siebie z Finlandią 4:1.
Podopieczni Michała Probierza rozpoczęli finał barażowy w takim samym składzie jak z Estonią. To w ogóle pierwszy od wielu lat przypadek, gdy reprezentacja Polski zagrała w drugim meczu z rzędu w identycznym zestawieniu wyjściowym.
Dla kapitana Roberta Lewandowskiego to był już 148. występ w reprezentacji. Obok niego w ataku wystąpił Karol Świderski.
Biało-czerwoni przystąpili do decydującego meczu w optymistycznych nastrojach. Od czasu, gdy 20 września trenerem kadry został Probierz, nie przegrali ani razu – zanotowali wcześniej trzy zwycięstwa i dwa remisy.
Świetnie dla Polski wyglądał również historyczny bilans dziesięciu meczów z Walią (przed finałem barażowym). Siedem zwycięstw, dwa remisy i tylko jedna porażka, od której minęło już ponad pół wieku – w 1973 roku (pierwsza konfrontacja w historii obu drużyn).
Wtorkowy mecz poprowadził Daniele Orsato. 48-letni Włoch wcześniej pięciokrotnie sędziował Polakom i żadnego z tych meczów nie przegrali. Przyniósł biało-czerwonym szczęście m.in. w finale baraży o awans do mistrzostw świata w 2022 roku w Katarze, gdy Polska pokonała w Chorzowie Szwecję 2:0.
Statystyki i szczęśliwe fakty to jedno, ale potem trzeba wyjść na boisko i udowodnić swoją wyższość. A z tym w pierwszej połowie piłkarze Probierza mieli problemy.
Wprawdzie zaczęło się dość obiecująco, w 12. minucie Świderski był bliski dotknięcia piłki po mocnym dośrodkowaniu Przemysława Frankowskiego, ale w miarę upływu czasu coraz groźniejsi byli gospodarze, m.in. po stałych fragmentach gry.
W 18. min po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzał głową oddał kapitan „Smoków” Ben Davies, lecz piłka poleciała tuż nad poprzeczką.
Polscy piłkarze starali się grać uważnie i ostrożnie, przede wszystkim dbając o to, żeby nie stracić bramki. Walijczycy podkręcali jednak z każdą minutą tempo i byli coraz groźniejsi.
W doliczonym czasie pierwszej połowy Davies pokonał głową Szczęsnego, ale radość Walijczyków trwała krótko. Okazało się bowiem, że kapitan gospodarzy był na minimalnym spalonym. Ponad półtora tysiąca polskich kibiców mogło odetchnąć.
Druga połowa zaczęła się od kolejnej groźnej akcji Walijczyków. Wojciech Szczęsny w imponujący sposób obronił uderzenie głową Kieffera Moore’a.
To wpłynęło pobudzająco na polskich piłkarzy, którzy zaczęli wreszcie grać odważniej. Wciąż brakowało jednak konkretów, dogodnych okazji. Walijczycy też nie byli już tak groźni jak w pierwszej połowie. Nic więc dziwnego, że po 90 minutach utrzymywał się wynik bezbramkowy i sędzia zarządził dogrywkę.
Dodatkowe pół godziny również nie przyniosło zmiany wyniku, choć w 100. minucie – w ciągu kilkudziesięciu sekund – oba zespoły były blisko powodzenia. Najpierw Szczęsny uratował swój zespół, a w odpowiedzi groźnie, ale niecelnie, uderzył z dystansu Jakub Piotrowski.
W rzutach karnych lepsi okazali się reprezentanci Polski. Biało-czerwoni nie pomylili się w żadnej próbie. Do siatki trafili Lewandowski, Sebastian Szymański, Frankowski, Nicola Zalewski i Krzysztof Piątek. Walijczycy cztery pierwsze próby mieli udane, ale w decydującej serii strzał Daniela Jamesa obronił Wojciech Szczęsny.
Polska po raz piąty wystąpi w turnieju finałowym mistrzostw Europy, a po raz czwarty wywalczyła awans – raz nie musiała grać w kwalifikacjach jako współgospodarz imprezy w 2012 roku.
Euro 2024 w Niemczech rozpocznie się 14 czerwca. Podopieczni Probierza zagrają w grupie D, kolejno z Holandią, Austrią i Francją.
„Najważniejszy jest awans” – powiedział trener piłkarskiej reprezentacji Polski Michał Probierz przed kamerą TVP po zwycięskim finale baraży z Walią w Cardiff po rzutach karnych 5-4 i awansie do tegorocznych mistrzostw Europy. Po regulaminowych 90 minutach i dogrywce było 0:0.
Wojciech Szczęsny, bohater piłkarskiej reprezentacji Polski w wygranym po rzutach karnych 5-4 finale barażowym z Walią w Cardiff, przyznał po meczu, że awans na Euro 2024 był obowiązkiem biało-czerwonych już od losowania grup. „Dostaliśmy szansę w barażach i wykorzystaliśmy” – dodał.
Przy okazji po raz kolejny potwierdził, że jego kariera w reprezentacji zmierza powoli do końca.
„Może być ciężko namówić mnie, abym został po Euro 2024” – przyznał.
Na sugestię, że Robert Lewandowski akurat był odwrócony na chwilę i nie widział, jak Szczęsny obronił decydujący rzut karny, odparł żartobliwie:
„On nigdy nie widzi, jak robię dobre rzeczy. I dlatego myśli, że jestem taki słaby”.
Przyznał, że był przygotowany na serię „jedenastek” w Cardiff, choć nie wszystko się potwierdziło.
„Trenowaliśmy rzuty karne już w Warszawie. Trener Probierz dawał mi nawet jakieś wskazówki. Po dogrywce meczu w Cardiff poszedłem do szatni, żeby spokojnie sobie usiąść i przeanalizować rywali (jak wykonują rzuty karne – PAP). Okazało się, że nie miało to żadnego znaczenia, bo… żaden z zawodników nie uderzył w ten róg, w który miał uderzyć. Wszyscy zaczęli trafiać w środek, choć zwykle tak nie robią. Ten ostatni karny jest zawsze trudno strzelić. Ogromna presja. Podszedł młody chłopak i jakoś byłem spokojny, jak na te okoliczności, że uda się obronić” – zakończył Szczęsny.
Robert Lewandowski po meczu w Cardiff z Walią, który dzięki zwycięstwu w karnych 5-4 dał polskim piłkarzom awans do mistrzostw Europy, przyznał, że przed pierwszym gwizdkiem sędziego był spokojny, czuł, że nic złego się nie wydarzy, a gospodarze nie zagrożą biało-czerwonym.
„Droga do bramki jest wtedy długa, bramka się zmniejsza, ale chłopaki dali radę, Wojtek (Szczęsny – PAP) obronił. Myślałem sobie +Wojtek, ile mamy czekać, twoja kolej+. Patrzyłem na wcześniejsze karne, ale pomyślałem, że Wojtka deprymuję i lepiej się odwrócę. To bramkarz światowej klasy i pokazał tę klasę” – chwalił bramkarza Juventusu Turyn i swojego najbliższego kolegę w kadrze narodowej.
Zaznaczył, że przeciwnicy w mistrzostwach Europy, kolejno: Holandia, Austria i Francja, to trudni rywale, ale…
„Po to się gra w piłkę, żeby się pokazać jak najlepiej. Powiedziałem chłopakom w szatni, że wcześniej było dużo czasu po awansie do mistrzostw, a teraz mamy tylko dwa miesiące. Nie ma nad niczym się zastanawiać, ruszamy z marszu” – zauważył.
„Powinniśmy ten awans wywalczyć wcześniej, w eliminacjach, ale chwała chłopakom, że się udało teraz” – podsumował Lewandowski.
Selekcjoner reprezentacji Walii Rob Page powiedział po przegranym barażu z Polską o awans do piłkarskich mistrzostw Europy, że przegrana rzutami karnymi bardzo boli, bowiem jego drużyna była tak blisko celu. Podkreślił jednak, że jego zespół nadal ma przyszłość przed sobą.
Walia – Polska 0:0 po dogrywce, karne 4-5
Walia: Ward – Williams, Mepham, Davies, Rodon – Roberts (84. Brooks, 112. Broadhead), Ampadu, Wilson, James – Johnson (70. James), Moore.
Polska: Szczęsny – Bednarek (80. Salamon), Dawidowicz, Kiwior – Frankowski, Piotrowski (106. Romanczuk), Zieliński (101. Szymański), Slisz, Zalewski – Świderski (80. Piątek), Lewandowski.
Żółte kartki: James, Mepham – Piotrowski, Zalewski.
Czerwona kartka: Mepham (120+1, druga żółta).
Sędzia: Daniele Orsato (Włochy). Widzów 31 876.