Radni powiatu koneckiego uznali za bezzasadną petycję burmistrz Stąporkowa w sprawie usunięcia niebezpiecznych odpadów zalegających w pobliżu miejscowej szkoły.
Jak informowaliśmy, Dorota Łukomska wysłała pismo do starostwa żądając wykonania zastępczego, czyli usunięcia śmieci, do którego Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska zobowiązał powiat.
W 2017 roku koneckie starostwo wydało pozwolenie firmie z Katowic na gromadzenie odpadów, ale wyłącznie innych, niż niebezpieczne. Już po kilku miesiącach wykryto nieprawidłowości i pozwolenie cofnięto. Przedsiębiorca został ukarany 10 grzywnami na łączną kwotę 200 tys. zł, które miały go zmusić go do uprzątnięcia placu.
Lucyna Ziętek, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska w starostwie powiedziała, że odpady, które zalegają w Stąporkowie są pozostałością działalności mafii śmieciowej, która w całej Polsce wypełniała puste poprzemysłowe hale odpadami pod przykrywką legalnej działalności. Kiedy problem został nagłośniony zmieniły się przepisy prawa i teraz nie jest jasne, kto powinien takie odpady posprzątać – starosta, czy marszałek. Jeżeli waga śmieci przekracza 3000 ton, to jak mówi naczelniczka powinien tego dokonać Urząd Marszałkowski.
– Jest tam około 960 mauzerów, ale nie wiemy, czy są wypełnione na sto procent. Nie znając dokładnej ilości odpadów nie wiemy kto powinien to usunąć. Powinien to rozstrzygnąć sąd, a wcześniej konieczna jest inwentaryzacja – zauważa.
Inne zdanie ma burmistrz Stąporkowa Dorota Łukomska, która podkreśla, że to, kto powinien usunąć odpady nie jest obecnie kwestia sporną, bo Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska wydał w 2020 roku zarządzenie, które wskazuje starostwo.
– Na sąsiedniej działce również zwieziono odpady i w tym przypadku, to naszym obowiązkiem było ich usunięcie, co też zrobiliśmy. Tymczasem starostwo, które wydało pozwolenie na prowadzenie działalności, na określonej nieruchomości powinno usunąć z niej odpady – mówi burmistrz.
Wiesław Skowron, zastępca starosty uważa, że niezbędne jest porozumienie w sprawie między samorządami i pomoc finansowa rządu. Jak mówi, jeżeli burmistrz zgodzi się na posprzątanie odpadów niebezpiecznych, które stanowią 65 procent śmieci w hali, to starostwo posprząta pozostałe. Koszt utylizacji szacowany jest na 20 mln zł, na co nie stać starostwa.
Waldemar Wach, zastępca dyrektora Świętokrzyskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska potwierdza, że działkę powinno uprzątnąć starostwo.
– Jeżeli nie zgadza się z tą decyzją, to jest droga prawna. Można skierować sprawę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Kielcach lub Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego – zaznacza.
Starostwo na razie nie skierowało sprawy na drogę odwoławczą.