Jak już informowaliśmy, hiszpański piłkarz Korony Kielce Nono, zerwał na czwartkowym treningu więzadło krzyżowe przednie (ACL) w prawym kolanie. W sierpniu ubiegłego roku, również w trakcie zajęć treningowych, podobnej kontuzji doznał Jakub Łukowski.
W sporcie zawodowym tego typu urazy zdarzają się coraz częściej.
– Moim zdaniem wynika to z tego, że zawodnicy poddawani są ekstremalnym przeciążeniom. Duże prędkości w biegu, nagłe hamowania i zmiany kierunku. Moc zawodników rośnie, bo po to trenują, ale wszystko ma swoje granice. Wydaje się, że nogi w trakcie meczu wytrzymują horrendalne obciążenia, a w najprostszych sytuacjach, choćby takich jak Nono, czy Łukowskiego, bez kontaktu z innym zawodnikiem, po prostu więzadło strzela. Na to nie ma recepty. Jeśli prześledzimy ligi europejskie, to w nich także się to zdarza. Natomiast kluby są tam mocno zabezpieczone pod względem kadrowym i te starty są niwelowane – uważa trener Żółto-Czerwonych Kamil Kuzera.
Urazy więzadła krzyżowego przedniego należą do najczęstszych kontuzji stawu kolanowego u piłkarzy. Dzięki zaawansowanym technikom rekonstrukcji uszkodzeń ACL oraz indywidualnie dopasowanej rehabilitacji, ogromna większość zawodników wraca na boisko. Potrzeba na to jednak nawet 8 – 10 miesięcy.
Jakub Łukowski doznał kontuzji w połowie sierpnia ubiegłego roku i wciąż czeka na możliwość występu w meczu. W kwietniu być może dostanie szansę w zespole kieleckich rezerw. Nono przejdzie operację w Barcelonie. Jeśli wszystko będzie przebiegać prawidłowo, będzie mógł pomóc Koronie dopiero wiosną 2025 roku.