Na stole wielkanocnym znajduje się wiele potraw. Nie zawsze jednak tak było, a przygotowanie najprostszego posiłku świątecznego było wyzwaniem dla gospodyń domowych. Tak było np. w czasie II wojny światowej, gdy okupacyjny mazurek był bardzo skromy.
W okresie braku podstawowych produktów i obowiązkowych kontyngentów zdobycie produktów na wielkanocne ciasto nie było łatwe, mówi historyk z Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskiej w Michniowie, Klaudia Biel-Marzec.
– Powszechne było poszukiwanie tzw. erzaców, czyli zamienników. W miejsce mąki używano obierek od ziemniaków, zastępowano ją także fusami z kawy, choć kawę też robiono np. z palonych żołędzi lub zboża. Cukier można było zastąpić sacharyną lub dulcyną. One były znacznie słodsze od cukru, ale też tańsze i łatwiej dostępne. Bardzo trudno było o masło, więc jeżeli chodzi o tłuszcz było to słonina – wyjaśnia.
Mazurki okupacyjne były bardzo skromne.
– Musimy zmienić myślenie o mazurkach. Te pieczone w czasie wojny nie miały żadnego nadzienia, czy nawet z dżemu. Był to po prostu rodzaj kruchego ciasta. Inny był też smak. Niedawno odtwarzałam te przepisy z kołem gospodyń wiejskich z Michniowa i rzeczywiście różnią się od współczesnych ciast. Robiliśmy kruche paluszki, smakowały nam dopiero po posmarowaniu dżemem – dodaje.
Klaudia Biel-Marzec pracuje nad publikacją, która będzie zawierać przepisy kulinarne wykorzystywane w czasie okupacji.