Od pierwszej w nocy do szóstej rano w Czermnie, w gminie Fałków słychać było głośne dudnienie bębna. Od 120 lat ten dźwięk oznajmia Zmartwychwstanie Pańskie.
Tradycja bębnienia w Czermnie przed rezurekcją przekazywana jest z ojca na syna. Dziś bęben przez całą noc dźwigał Robert Majewski z 10-letnim synem Wiktorem. Wcześniej tradycję tę pielęgnował jego ojciec Tadeusz.
– Od ósmego roku życia towarzyszyłem ojcu podczas wielkanocnego bębnienia. Później bębniłem sam na naszym czermińskim bębnie. Teraz tradycję przekazuję moim synom – mówi Robert Majewski.
– Wcześniej z tatą bębniłem tylko na początku trasy. Wspólnie szliśmy pół kilometra – do cmentarza. W tym roku po raz pierwszy pokonam całą trasę wszystkimi ulicami Czermna, bo już jestem po Pierwszej Komunii Świętej – dodaje jego syn.
Bębniarze muszą przejść ośmiokilometrową trasę, która wiedzie przez całą wieś. Bywa i tak, że mieszkańcy wychodzą z domów, rozmawiają, pozdrawiają, dlatego ten dystans pokonują 5 godzin, nieprzerwanie uderzając obleczonymi w skórę pałkami.
Mieszkańcy są zobowiązani do pielęgnowania tej rzadkiej tradycji.
– Jestem wdzięczna, że panowie budzą mnie na rezurekcję. Mieszkam tu od 50 lat i co roku słyszę ten dźwięk. Mam nadzieję, że doczekam również w przyszłym roku takiej pobudki – mówią.
– Mnie obudzili o 2.10. Pamiętam, jak na początku z bębnem chodził taki dziadek. Nazywał się Konieczny. Kolejni chodzili do niego po naukę. Kiedy podupadł na zdrowiu, to przekazał pałeczkę następnym i oby to trwało jak najdłużej. Kiedyś było tak, że każdy wychodził z domu i chciał sam zabębnić. Teraz coraz mniej osób się tym interesuje – ubolewa starszy mieszkaniec Czermna.
W tym roku po raz pierwszy w trasę wyruszył również Sylwester Sygitowicz. Jak mówi, jego ojciec również pielęgnował tę tradycję, pomagał dźwigać bęben. Sam jest rymarzem i pomaga w konserwacji skórzanych elementów bębna.
Regionalista Marian Adamczyk wyjaśnia, że bęben z Czermna od 119 lat oznajmia zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Jego historia sięga początku wieku XX, kiedy pokrywano blachą dach kościoła w Czermnie.
– Podczas tych prac znaleziono uszkodzoną mosiężną kulę, która zdobiła wieżę. Prawdopodobnie znalazł ją jeden z pracowników, Szymon Czopkiewicz. Postanowił przeciąć kulę na połowę i naciągnąć cielęcą skórą. W ten sposób powstał czermiński bęben.
Szymon Czopkiewicz oznajmiał zmartwychwstanie Jezusa do 1913 roku. Później rolę bębniarza przejmowali kolejni ochotnicy: Jan Konieczny, Tadeusz Majewski, a teraz jego syn Robert Majewski. Bębniarz z pomocnikami wraz z Ochotniczej Straży Pożarnej, rozpoczyna swoją wędrówkę o godz. 2.00 w nocy. W tym roku z powodu zmiany czasu na letni musieli rozpocząć wcześniej o godzinie 1.00
– Początek jest przy krzyżu znajdującym się na skrzyżowaniu ulic: Kościelnej i Osnowa. Następnie droga bębniarzy wiedzie do remizy i cmentarza, gdzie przy grobie oddawany jest hołd Tadeuszowi Majewskiemu.
Marian Adamczyk dodaje, że wędrówka kończy się w kościele podczas uroczystej rezurekcji.
Regionalista wspomina, że w czasie stanu wojennego bęben został pocięty przez służby PRL, a mosiężną półkulę wrzucono do stawu w Czermnie. Udało się jednak bęben naprawić i nieprzerwanie co roku oznajmia Zmartwychwstanie Pańskie.