W wieku 76 lat zmarł Maciej Miernik – artysta rzeźbiarz i scenograf. Odszedł 1 kwietnia. Pogrzeb odbędzie się w sobotę, 6 kwietnia, o godz. 11.00, w kościele św. Maksymiliana Marii Kolbego w Kielcach.
Jak poinformował wnuk artysty, Karol Stępniewski, Maciej Miernik, mimo wieku, nie przestał być aktywny zawodowo.
– Współpracował między innymi z Teatrem im. Stefana Żeromskiego, Teatrem Lalki i Aktora „Kubuś”, Wojewódzkim Domem Kultury oraz Kieleckim Centrum Kultury i Kieleckim Teatrem Tańca. Niemal do końca pracował przy Harcerskim Festiwalu Kultury Młodzieży Szkolnej – wyjaśnił.
Karol Stępniewski tak wspomina dziadka:
– Urodził się w Kielcach w 1948 roku. Mieszkał w Kielcach, przy ul. Bodzentyńskiej, gdzie jego ojciec miał zakład garbarski. Od młodych lat pomagał mu barwić skóry i szyć różne rzeczy. Uczęszczał do Liceum Technik Plastycznych w Kielcach (obecny „Plastyk”) w latach 60. XX wieku. Tam poznał moją babcię, z którą siedział w ławce. Przez talent, który posiadali, współpracowali długi czas.
Pamiętam, jak wyjeżdżał na kontrakty do Rosji i NRD, gdzie konserwował zabytki.
Kawał życia poświęcił Teatrowi Lalki i Aktora „Kubuś”. Robił lalki i scenografię, był również rzeźbiarzem ludowym, często jego rzeźby zawierały element humorystyczny. Pamiętam też, jak byłem dzieckiem, że całą rodziną przygotowywaliśmy scenografię do „Strasznego dworu” – rekwizyty i szafę z kościotrupem. Moja mama też skończyła szkołę plastyczną. Wszyscy mieliśmy zdolności plastyczne, potrafiliśmy dobierać kolory i przede wszystkim rysować w głowie. Babcia robiła kostiumy, dziadek malował, rzeźbił, a w tym my, jako dzieci. Później ja, już jako dorosły człowiek, po szkole budowlanej, razem z dziadkiem remontowaliśmy kościoły w Mniowie, Strawczynie i Łagowie. Zabytkowe pomniki i kapliczki, pomniki żołnierzy po całym świętokrzyskim na zlecenie gmin, przeplatały się z pracami plastycznymi na zlecenie WDK i KCK.
W festiwale harcerskie, na które przygotowywał scenografię przez 20 lat, również często zaangażowana była rodzina. Długo współpracował z Kieleckim Teatrem Tańca. W ostatnim roku pamiętam, jak robił muszle i statek dla „Syrenki Ariel”, ale wcześniej były wieże Eiffla, Skrzynie itp. Pracownia to był jego domem, ale był też głową rodziny, z którą wszyscy się liczyliśmy i którą uwielbialiśmy – podkreślił.
Macieja Miernika serdecznie wspominają osoby, z którymi współpracował. Elżbieta Pańtak, dyrektor Kieleckiego Teatru Tańca zwraca uwagę na jego charakter.
– Był bardzo ciepłą osobą, która przede wszystkim dawała nam, zwłaszcza przy produkcjach, takie poczucie spokoju. Powtarzał: damy radę, skończymy, nie martwice się, coś wymyślę. Zawsze pozytywnie nas nastrajał. Był też zdolną, utalentowaną osobą. Miał naprawdę wspaniałe pomysły. Karocę w „Kopciuszku” to on wykończył, wykleił, dzięki czemu wygląda pięknie. Teraz, w „Syrence Ariel” statek też jest dziełem Macieja. Mówiliśmy na niego tu, w teatrze, Pomysłowy Dobromir. To była bajka o chłopcu, który zawsze coś ciekawego wymyślił, i zasłużenie, taki przydomek Maciej miał – zaznacza.
Elżbieta Pańtak zaznacza, że Maciej Miernik był oddany pracy.
– Zawsze uśmiechnięty, zawsze pogodny, zawsze chętny do pomocy. Jakby trzeba było zostać na próbie do godz. 24.00, nie stanowiło to żadnego problemu. To był człowiek sztuki, człowiek teatru. Ale zajmował się także odnawianiem zabytków. Ogromna strata. Jest nam przykro nie tylko ze względów zawodowych, ale dlatego, że odszedł wspaniały człowiek. Dziś graliśmy „Syrenkę Ariel”, patrzyłam na statek z naprawdę dużym smutkiem – przyznaje.
Msza św. żałobna odprawiona zostanie w sobotę, 6 kwietnia, o godz. 11.00, w kościele św. Maksymiliana Marii Kolbego w Kielcach, skąd nastąpi odprowadzenie Zmarłego na cmentarz parafialny w Busku-Zdroju.