Bechowiec 1, bardzo rzadki pistolet maszynowy z czasów II wojny światowej jest ozdobą otwartej właśnie wystawy „Uzbrojony po zęby” w Pałacu Wielopolskich w Częstocicach.
Broń wykonał Henryk Strąpoć, pseudonim „Mewa”. Konstruktor urodził się w Czerwonej Górze w powiecie opatowskim i w czasie wojny był żołnierzem Batalionów Chłopskich. Od tej organizacji pochodzi nazwa stworzonej przez niego broni. – Henryk Strąpoć miał na celu zrobić pistolet szczególnie przydatny podczas akcji partyzanckich i dywersyjnych. Co ważne, według ustaleń historyków, Strąpoć nigdy wcześniej nie miał doświadczenia w tworzeniu broni, a jedynie w jej serwisowaniu – opowiada Łukasz Wójcik, asystent w dziale historii Muzeum Historyczno-Archeologicznego z Ostrowca Świętokrzyskiego. Jak dodaje obecnie zachowane są tylko dwa egzemplarze broni. Jeden znajduje się w Muzeum Wojska Polskiego, a drugi u nas w Ostrowcu Świętokrzyskim.
– Sama konstrukcja jest rewolucyjna nie tylko jak na czasy II wojny światowej, ale również i na współczesne. Pewne rozwiązania są zastosowane w popularnym dziś Heckler & Koch MP5. To niesamowite, biorąc pod uwagę, że konstruktor broni skończył jedynie „podstawówkę” i bazował na swojej własnej wiedzy. Niewielka broń, posiadała duża siłę ognia, co było szczególnie ważne w działaniach partyzanckich i na krótkim dystansie. Te cechy Bechowca idealnie wpasowały się w potrzeby oddziałów Batalionów Chłopskich – mówi pracownik muzeum.
Produkcja Bechowca przez Henryka Strąpocia nie była prosta. Okupacja utrudniała pozyskanie potrzebnych materiałów. Sam konstruktor jednak nie miał zamiaru się ukrywać i podkreślił swoją dumę z tworzonej broni. Na Bechowcach gościł nie pseudonim, a inicjały H.S.
– Projekt powstał w 1943 roku, natomiast produkcja ruszyła już rok później. Części zostały wykonane do około kilkuset sztuk, jednak finalnie w ręce partyzantów trafiło 11 egzemplarzy. Pistolet był produkowany w dwóch wersjach. Z początku miał kaliber 9 mm, a to ze względu na dostępność materiałów w tamtym okresie. Z czasem, gdy trafił do Polski front wschodni, powstały egzemplarze kalibru 7.62 mm. Ten konkretny egzemplarz, który mamy w zbiorach muzeum ostrowieckiego dostarczył do nas darczyńca. Tu trzeba zaznaczyć, że poprawki i naprawę zniszczonych części wykonał sam konstruktor, Henryk Strąpoć. To powoduje, że ten konkretny pistolet jest wyjątkowy – mówi Łukasz Wójcik.
Bechowiec to tylko jeden z wielu eksponatów wystawy oręża, którą można oglądać na wystawie „Uzbrojony po zęby” w Pałacu Wielopolskich.