Położne ze Szpitala Powiatowego w Staszowie oraz ich rodziny pikietowały we wtorek (7 maja) przed siedzibą starostwa przeciwko zawieszeniu działalności oddziału ginekologiczno-położniczego wraz z porodówką oraz oddziału neonatologicznego. Powodem tej sytuacji jest brak lekarzy. Ostatnio dwoje z nich z powodów zdrowotnych przeszło na dłuższe zwolnienia.
Pikietujący mieli ze sobą banery, wykrzykiwali też hasła takie jak np.: „Na straży bezpiecznych porodów stoimy dlatego nie ustąpimy”, „Oddział porodowy ratujemy bo rodzić tu chcemy”. Liderka pikiety Marta Giepard odczytała list otwarty do władz powiatu i dyrekcji szpitala. Alicja Kopeć i Wioletta Gondek powiedziały nam, że są tu ponieważ chcą jak najszybszego wznowienia pracy oddziałów. Obawiają się, że jest to początek końca czyli, że dojdzie do likwidacji miejsc pracy. Nasze rozmówczynie zwracały również uwagę na to, że zawieszenie pracy oddziału ginekologiczno-położniczego to zagrożenie zdrowia i życia dla kobiet w razie krwotoku czy innych nagłych przypadków. Teraz do najbliższego szpitala z takimi usługami medycznymi jest około 60 km.
Do pikietujących wyszedł cały zarząd powiatu staszowskiego na czele ze starostą Romualdem Zgrzywą, który zapewniał, że władzom powiatu zależy na utrzymaniu obu oddziałów i że czynione są starania w kierunku pozyskania lekarzy, jednak wymaga to trochę czasu.
Paweł Wojtasik, dyrektor szpitala w rozmowie z Radiem Kielce zapewnił, że prowadzi rozmowy z lekarzami na temat możliwości zatrudnienia ich w Staszowie i że zrobi wszystko, aby pozyskać medyków. Dodał, że największy problem dotyczy pediatrów i neonatologów, którzy obstawiliby pion dyżurowy oddziału.
Pikietujący zostali zaproszeni przez starostę na rozmowy do urzędu i delegacja położnych skorzystała z tej możliwości.
Oddziały zostały zawieszone na trzy miesiące. Personel pracuje teraz na innych oddziałach. Staszowska porodówka niedawno przeszła remont. W ubiegłym roku urodziło się tam prawie 150 dzieci, a przed pandemią ta ilość przekraczała nawet 300 porodów.