Emocje na sesji sejmiku województwa. Pojawiły się na niej osoby, które – przedstawiając się jako rolnicy – namawiały radnych do podpisania się pod petycją dotyczącą przeprowadzenia w kraju referendum o wystąpieniu Polski z Unii Europejskiej.
– Nie do takiej Unii wchodziliśmy 20 lat temu. Narzuca się nam unię klimatyczną, ograniczającą emisję dwutlenku węgla. A czy ktoś zwraca uwagę, jaka jest ta emisja w Chinach czy Pakistanie? – pytała reprezentantka rolników Ewa Chuchnowska. Wraz z Marcinem Zieńczukiem z województwa lubelskiego namawiali do podpisania także drugiej petycji, sprzeciwiającej się wprowadzeniu Zielonego Ładu.
– Chyba nikomu nie musimy mówić o jego przykrych konsekwencjach, ale na razie nasze petycje podpisują wyłącznie politycy Prawicy. Nie wiem, dlaczego obecna władza tego nie robi – skarżył się przemawiający.
W swoim wystąpieniu mężczyzna podkreślał, że – tu cytat – ten „eurokołchoz w końcu się rozpadnie”, a Polska musi być wtedy na dobrej pozycji. Powiedział także, że na rozkaz premiera Donalda Tuska i wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza wojsko i straż graniczna demontują wszystkie posterunki wartownicze na granicy, które wcześniej budowali żołnierze wraz z cywilami ochotnikami.
– Wydaje mi się, że jest to torowanie drogi dla rosyjskich i białoruskich służb, szpiegów i nielegalnych imigrantów – mówił.
Wystąpienie to oklaskali członkowie Prawicy, natomiast opozycja mocno się oburzyła. Padały pytania, kogo reprezentują osoby z mównicy.
– Pan jest rolnikiem? – pytał jeden z opozycyjnych radnych.
– Nie, nie jestem – odpowiadał Marcin Zieńczuk.
– Nie sądzę, by mój przedmówca był przedstawicielem rolników, a to, co opowiada, nazwać można właśnie torowaniem drogi Putina do Polski – komentował z mównicy Gerard Pedrycz z KO. Podkreślał, że za naszą wschodnią granicą ludzie walczą od lat, a w ostatnim czasie masowo giną po to, żeby dołączyć do rodziny europejskiej, bo to jest jedyna droga – współpraca państw europejskich, żeby powstrzymać nawałnicę ze Wschodu. Nie wiem, czy pan zdaje sobie sprawę z sytuacji międzynarodowej, jaka obecnie jest. Propozycje, jakie pan składa, spokojnie mogłyby być pisane na Kremlu – mówił.
Radny odniósł się także do opisanej przez przedmówcę sytuacji na granicy. Podkreślił, że naprędce były budowane – cytujemy – „tymczasowe szałasy z drewna”, które teraz rząd zastępuje profesjonalną infrastrukturą.
Sprawdziliśmy w mediach społecznościowych, kim są osoby, które wypowiadały się w imieniu rolników. Ewa Chuchnowska jest działaczem Prawa i Sprawiedliwości, kandydowała z list tej partii w wyborach samorządowych na wójta gminy Samborzec. Na profilu społecznościowym dzieli się wieloma zdjęciami, na których często widać także wicemarszałka z PiS Grzegorza Sochę. Marcin Zieńczuk to z kolei mieszkaniec województwa lubelskiego, nie rolnik, lecz cieśla, do czego zresztą sam się przyznawał.
Grzegorz Socha zapytany przez Radio Kielce, czy wystąpienie rolniczki i cieśli z innego województwa nie jest ustawką polityczną, odpowiedział, że rolnicy są – tu cytat – „całkowicie niesterowalni”.
– Ewa Chuchnowska jest także rolnikiem, więc ma prawo prezentować postulaty rolników. W ruchach osób protestujących są osoby reprezentujące różne środowiska polityczne – i PiS-u, i -PSL-u, i KO i Konfederatów. Jest to ponadpartyjny ruch, który od miesięcy prezentuje te same postulaty – mówił.
Na pytanie, dlaczego akurat cieśla, i to z innego regionu, walczy w sejmiku województwa świętokrzyskiego o sprawy rolników, wicemarszałek odpowiedział, że rolnikom bardzo zależy, żeby ich postulaty dotarły do wszystkich grup społecznych.
Wicemarszałek, podobnie jak wielu innych członków PiS podpisał się pod petycjami, w tym tą dotyczącą organizacji referendum o wyjściu Polski z Unii Europejskiej. Zapewniał, że celem petycji nie jest faktyczne wyjście z UE, lecz zwrócenie uwagi na problemy rolników.
– Dla mnie było to bezrefleksyjne, perfidne wystąpienie polityczne, które niesie wiele złego w klimacie, w jakim obecnie żyjemy – komentował Piotr Żołądek, radny PSL-u. Podkreślał, że niepotrzebne są nam takie hasła jak „Polexit”, gdy 80 procent Polaków opowiada się za członkostwem Polski w UE, a obszary wiejskie otrzymały pół biliona złotych dzięki wspólnocie.
– Ubolewam, że na drugiej sesji tak fatalnie zaczęliśmy. W perspektywie mamy do zagospodarowania ogromne fundusze unijne. Zarząd będzie za chwilę musiał je mądrze i umiejętnie rozdysponować, a dziś przyklaskuje osobie, która mówi, że mamy wyjść z Unii. Przecież to jest postawione na głowie – ocenia.
Pod petycją dotyczącą przeprowadzenia referendum podpisało się na razie 1,5 tys. osób, z kolei pod tą dotyczącą „Zielonego Ładu” 150 tys. – taką informację otrzymaliśmy od aktywistów występujących na sesji. Podpisy są zbierane w całym kraju.