Nie uważam, żeby dzisiaj w Polsce potrzebna była nam kolejna wojna o to, czy krzyże ze ścian zdejmować; naszą odpowiedzialnością powinno być obniżanie napięcia – ocenił w piątek marszałek Sejmu Szymon Hołownia, odnosząc się do zarządzenia prezydenta Warszawy ws. standardów równego traktowania.
„Pan prezydent, jak rozumiem, spieszył z wyjaśnieniami, że wynika to z jakiejś ogólnej regulacji, która była podjęta. Nie znam tej regulacji. Natomiast uważam, że to jest zbędna decyzja. Uważam, że każdy z urzędników doskonale wie, jak się zachować, aby urząd był miejscem, w którym się sprawuje władze lokalną – dla każdego, niezależnie od tego jakiej wiary i wyznania jest” – oświadczył marszałek Sejmu.
Hołownia przyznał jednocześnie, że on sam zastał w Sejmie dużą liczbę krzyży na ścianach. „I o ile sam jestem człowiekiem, który nie będzie wieszał krzyży w miejscach publicznych, w urzędach, o tyle nie uważam, żeby dzisiaj w Polsce potrzebna była nam kolejna wojna o to, czy krzyże ze ścian zdejmować” – ocenił.
„Naszą odpowiedzialnością powinno być dzisiaj deeskalowanie sytuacji, obniżanie napięcia, a nie odpalanie kolejnych pól, na których Polacy znowu mogą się ze sobą poróżnić. Dlatego uważam, że to jest decyzja, z którą – jeśli jest do niej umotywowanie i jakaś podstawa prawna – pewnie należało się wstrzymać, może głębiej ją przedyskutować” – ocenił.
Zastrzegł jednak, że w tej sprawie powinien wypowiadać się prezydent Trzaskowski. „Bo on jest głównym dostarczycielem informacji w tym zakresie, a ja mówię tylko o tym, co przedostało się do mediów, o pewnym społecznym odbiorze i społecznych konsekwencjach tego faktu” – dodał marszałek Sejmu.
O sprawę był w piątek również pytany inny z liderów Trzeciej Drogi, prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. „Rozmawiałem wczoraj o tym z prezydentem Trzaskowskim, uważam to za zupełnie niepotrzebne działanie” – powiedział dziennikarzom w Warszawie.
W piątek prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, wyjaśniając powody wydania zarządzenia, podkreślał, że jest to szerokie zarządzenie, które dotyczy kwestii związanych z równouprawnieniem i zakazem dyskryminacji, natomiast wskazano w nim także, że przestrzenie, w których są obsługiwani warszawiacy, powinny być neutralne; zarządzenie nie dotyczy szpitali, szkół czy ośrodków pomocy społecznej. Zapewnił, że „nikt nie zamierza prowadzić żadnej krucjaty, ani postępować w sposób dogmatyczny”. Dodał, że chodzi o pewne uporządkowanie sytuacji wynikające z wielu pytań o to, czy urzędy powinny być miejscem, w którym eksponowane są symbole religijne.
Rzeczniczka prasowa stołecznego ratusza Monika Beuth powiedziała PAP, że w zarządzeniu nie ma w ogóle mowy o żadnym zakazie i że standardy mówią jedynie o neutralności urzędu jako instytucji. „Odnoszą się wyłącznie do przestrzeni dostępnych dla osób z zewnątrz. Są zbiorem 16 zaleceń, które mają na celu zapewnienie wzajemnego szacunku, przeciwdziałanie dyskryminacji i sprawienie, by każda mieszkanka i każdy mieszkaniec Warszawy mógł w takim samym stopniu korzystać z miejskich usług” – wyjaśniła.
Zgodnie z przyjętymi standardami, przekazanymi w czwartek PAP, „przestrzenie urzędu są miejscami neutralnymi religijnie”, a „dbanie o równe traktowanie jest zasadą horyzontalną ujętą we wszystkich dokumentach programujących rozwój m.st. Warszawy (strategii, politykach i programach) oraz wszystkich innych standardach i wytycznych obowiązujących w urzędzie”.