– Bon energetyczny to dobre rozwiązanie chroniące tych, którzy wzrost rachunków odczują najbardziej – ocenia Norbert Mortas, ekspert rynku energii elektrycznej, prezes firmy Hermanos. Jego zdaniem bon pozwoli płynnie przejść z zamrożonych do rynkowych cen energii elektrycznej.
W uchwalonej przez Sejm ustawie o bonie energetycznym maksymalna wysokość bonu wyniesie od 300 do 600 zł lub od 600 do 1 200 zł przy ogrzewaniu przy użyciu prądu. Bon, będący jednorazowym świadczeniem, ma być wypłacany gospodarstwom domowym w drugiej połowie 2024 roku.
– Na wprowadzeniu bonu energetycznego z pewnością zyskają osoby o najniższych dochodach. W pełnej wysokości będzie przysługiwał tym, których miesięczny dochód na osobę nie przekracza 1 700 zł. W przypadku gospodarstwa jednoosobowego próg będzie wynosić 2 500 zł. Bon będzie przyznawany nawet po przekroczeniu kryterium dochodowego. W takim przypadku przy wypłacie bonu obowiązywać będzie zasada „złotówka za złotówkę”. Jego wartość zostanie więc pomniejszona o kwotę tego przekroczenia – dodaje ekspert rynku energii elektrycznej.
Norbert Mortas zwraca uwagę, że w projekcie utrzymano zamrożenie cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych, ale na poziomie nieco innym niż dotychczas. W drugiej połowie 2024 roku będzie to 500 zł za MWh, zamiast – jak obecnie – 412 zł za MWh do pewnego limitu oraz 739 zł za MWh powyżej niego.
– Cena energii elektrycznej wzrośnie z 41 do 50 groszy za kilowatogodzinę, a więc o 22 procent. Na rachunku koszt zużytego prądu sanowi około 50 procent kwoty, ponieważ pozostałą część stanowi tzw. opłata przesyłowa. W związku z tym całościowo rachunki za prąd wzrosną w drugiej połowie roku o około 10 procent – wylicza Norbert Mortas.
Prezes Urzędu Regulacji Energetyki Rafał Gawin szacuje, że w drugiej połowie roku miesięczne rachunki za energię elektryczną, w tym za dystrybucję, wzrosną o ok. 30 zł dla przeciętnego gospodarstwa domowego o zużyciu do 2 MWh energii elektrycznej rocznie.