Libacje alkoholowe, bezdomni śpiący na klatce schodowej, brud i hałas. Do tego jeszcze pluskwy w mieszkaniach – z tymi problemami od lat zmagają się mieszkańcy bloku przy ulicy Seminaryjskiej 26 w Kielcach. Wszystko z powodu uciążliwego sąsiada. Jak poradzić sobie w tej sytuacji – o tym rozmawialiśmy w środę (22 maja) w programie Interwencja.
Ludzie mieszkający na 7 piętrze 10-ciopiętrowego budynku są u kresu wytrzymałości. Na klatce schodowej jest brud, nieczystości, prawie codziennie spotykają się z nieprzyjemnymi sytuacjami i agresywnym zachowaniem sąsiada i jego znajomych. Do domu chwiejnym krokiem schodzą się bezdomni, których głównym zajęciem jest picie alkoholu. Głośne libacje, krzyki, awantury i bijatyki zza ściany, to dla pragnących spokoju i wypoczynku po pracy codzienność.
Dla mieszkającego tu człowieka, ani dla jego gości pojęcie ciszy nocnej nie istnieje. Nie można spać, bo zabawa trwa do rana. Po takich spotkaniach nie wszyscy są w stanie opuścić samodzielnie budynek, śpią więc pod drzwiami innych lokatorów, a na klatce schodowej załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne.
Problemem dla mieszkających tu osób jest też okropny fetor dobywający się z mieszkania. Każdorazowe uchylenie drzwi powoduje, że nieprzyjemne zapachy rozchodzą się po całym pionie. To jednak nie wszystko. Mieszkanie jest zapuszczone i brudne. W lokalu zalęgły się pluskwy, które przedostają się do innych mieszkań. Ludzie są pogryzieni, trudno jest spać. Próbowali z nimi walczyć we własnym zakresie, jednak nie dawało to rezultatów. Musieli wzywać wyspecjalizowaną firmę, która prowadziła deratyzację. Te zabiegi działają jednak krótki czas, zabiegi trzeba powtarzać, a koszty tego spadają na mieszkańców.
Wielokrotnie na prośby mieszkańców interweniowała tu policja. Jak poinformowała Małgorzata Perkowska-Kiepas, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach, tylko w tym roku funkcjonariusze przyjeżdżali tu 24 razy. Ostatni raz byli dwa tygodnie temu. Większość skarg dotyczyła awantur, śpiących na klatce schodowej oraz zakłócania spoczynku nocnego. Po zgłoszeniu ludzie przebywający w tym mieszkaniu są transportowani do punktu Pomocy Doraźnej na ulicę Żniwną, a jeśli nie wyrażają na to zgody, są przewożeni do policyjnego pomieszczenia dla osób zatrzymanych. Interwencje policji pomagają jednak tylko na chwilę, po kilku dniach problem powraca. Mieszkańcy bloku przy ulicy Seminaryjskiej 26 mają żal do dzielnicowego, który mimo tylu interwencji z ich strony, nie zainteresował się losem mieszkańców ani nie próbował im pomagać.
Sprawą zainteresował się za to Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Kielcach. Sytuacja do urzędników trafiła 3 lata temu. Jak poinformowała Jolanta Łukasiewicz z MOPR-u, pracownicy weszli w porozumienie z siostrą uciążliwego lokatora, z policją i ze spółdzielnią i mają już dla niego przygotowane miejsce na oddziale odwykowym Świętokrzyskiego Centrum Psychiatrii w Morawicy. Człowiek ten wyraził wstępnie zgodę na poddanie się leczeniu i umieszczenie go w szpitalu. Formalności powinny być załatwione w ciągu najbliższych dni.
Zbigniew Olesiński, prezes Spółdzielni Budowlano – Mieszkaniowej im. Prof. Czarnockiego w Kielcach informuje, że spółdzielnia wielokrotnie otrzymywała zgłoszenia od mieszkańców, jednak nie ma jednak instrumentów do pozbycia się uprzykrzającego życie sąsiada. Mieszkanie jest własnościowe, czynsz był regularnie opłacany, więc nie było podstaw do przeprowadzenia formalnej eksmisji. Prezes Olesiński zwrócił uwagę na niebezpieczeństwo innego rodzaju. Jeżeli doszłoby do zaprószenia ognia, zagrożone byłoby bezpieczeństwo wszystkich lokatorów mieszkających w bloku. Na szczęście wcześniej w lokalu wyłączono gaz, więc przynajmniej wyeliminowano groźbę wybuchu. Spółdzielnia po wielu latach porozumiała się z siostrą uciążliwego lokatora. Po rozpoczęciu leczenia, by uniemożliwić nieproszonym gościom dostawanie się do mieszkania, zostaną założone zamki w drzwiach, dotychczas bowiem drzwi były cały czas otwarte.
Mieszkańcy mają nadzieję, ze te działania przyniosą rezultaty, bo wcześniejsze próby leczenia odwykowego nie powiodły się.