Ponad 201 z 224 milionów złotych, czyli ok. 90 procent wydatków z Funduszu Sprawiedliwości trafiło do okręgów wyborczych, z których startowali politycy Suwerennej Polski. Funduszem dysponowało Ministerstwo Sprawiedliwości, którego szefem był lider tego ugrupowania Zbigniew Ziobro.
Świętokrzyskie wyraźnie wybija się na mapie prezentującej wysokość wydatków Funduszu Sprawiedliwości. Mowa o niebagatelnej kwocie – ponad 17 mln zł. Tu o mandat ubiegał się w 2019 roku Zbigniew Ziobro oraz Mariusz Gosek, obecny sekretarz ugrupowania. Od 2015 roku senatorem tej partii był Jacek Włosowicz, który w ostatnich wyborach, po odejściu z Suwerennej Polski, wystartował z listy PiS-u. Z kolei do Sejmu ze Świętokrzyskiego w ubiegłym roku startował prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Po alarmujących informacjach dotyczących braku transparentności w przydzielaniu funduszy, które miały wspierać ofiary przestępstw, Ministerstwo Sprawiedliwości przeprowadziło badanie tych wydatków. Wynika z niego, że w latach 2019 – 2023 przyznano 2 043 dotacje na łączną kwotę 224 mln zł. Aż 90 proc. tej kwoty trafiło do okręgów, z których startowali politycy Suwerennej Polski. Rekordzistą okazał się okręg chełmski, skąd o mandat do Sejmu ubiegał się wiceminister Marcin Romanowski, bezpośrednio nadzorujący Fundusz Sprawiedliwości. Tam przyznano dotacje na ponad 19 mln zł.
– To jest grubymi nićmi szyte. To jest operacja polityczna przygotowana na wybory do Parlamentu Europejskiego. To nie jest przypadkowe – komentuje. Dodaje, że dysponentem środków z Funduszu Sprawiedliwości może być minister sprawiedliwości, bo jest to zgodne z prawem i nie ma w tym „nic nadzwyczajnego”. Argumentuje, że w wielu instytucjach przyznaje się środki poza konkursami.
– Fundacje, organizacje pożytku publicznego, stowarzyszenia też otrzymują środki bez konkursów. Ale to nie znaczy, że tych ludzi trzeba za to od razu szkalować czy ścigać. Więc jeżeli pan Bodnar (obecny minister sprawiedliwości – dop. red.) chce nas wsadzać do więzień za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości przekazane na zakup sprzętu dla szpitali to zrzeknę się w trybie pilnym immunitetu, niech wskaże więzienie i stawiam się w nim już jutro – deklaruje poseł Gosek.
Taśmy z nagranych rozmów ujawniają mechanizm działania urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości
Przypomnijmy, że od kilku dni media ujawniają kolejne fragmenty rozmów nagranych przez dyrektora departamentu Funduszu Sprawiedliwości Tomasza Mraza, z których wynika, w jaki sposób politycy Suwerennej Polski wykorzystywali środki przeznaczone na pomoc ofiarom przestępstw do celów własnej kampanii wyborczej. To m.in. zakupy dla kół gospodyń wiejskich, sprzęt dla strażaków, ale głównie w okręgach, gdzie ubiegali się oni o mandaty. Parlamentarzyści ci szeroko opisywali w mediach społecznościowych swoje zaangażowanie w zdobycie tych środków, chętnie się fotografowali na tle remiz w otoczeniu strażaków czy kół gospodyń wiejskich z papierowymi czekami, na których widniały kwoty przyznanych dotacji. Pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości trafiły także do szpitala, gdzie operowany był Jarosław Kaczyński. Na ujawnionych nagraniach słychać jak urzędnicy i politycy z tego ministerstwa ustalają jak ukryć proceder sterowania wydatkami i, w razie czego, jak bronić się przed zarzutami o wykorzystywanie środków z funduszu na cele kampanijne.
„Podwójna” niemoralność, czyli pieniądze idą do wybranych okręgów wyborczych
Komentując przeprowadzoną przez Ministerstwo Sprawiedliwości analizę wydatków Funduszu Sprawiedliwości Artur Gierada, poseł Platformy Obywatelskiej i szef świętokrzyskich struktur tej partii zarzuca politykom Zjednoczonej Prawicy „podwójną” niemoralność.
– Strumień pieniędzy był kierowany tam, gdzie startowali politycy Solidarnej, a później Suwerennej Polski. To było podwójnie niemoralne. Raz, że były to pieniądze publiczne, czyli obywateli na pomoc ofiarom przestępstw, a nie kupowanie głosów wyborców. Dwa: to było ewidentne łamanie przepisów kodeksu wyborczego, bo każdy z kandydatów, każdy z komitetów ma konkretne limity, które może wydawać na kampanię. I tutaj te limity były obchodzone. Jak mówił klasyk „demokracja kończy się wtedy, gdy politycy zorientują się, że mogą kupić obywateli za ich własne pieniądze”. A to właśnie robiło PiS i Suwerenna Polska.
OSP Łopuszno pozyskało sprzęt służący ratunkowi życia, zdrowia i mienia ludzkiego. To dzięki dysponentowi Fundusz Sprawiedliwości 🇵🇱 świętokrzyskiemu posłowi, Ministrowi Sprawiedliwości @ZiobroPL
W uroczystości wziąłem udział wspólnie z senatorem RP Krzysztofem Słoniem. pic.twitter.com/F8kanxtKNC— Mariusz Gosek (@MariuszGosek) January 11, 2021
– To było po prostu bezczelnie korupcjogenne działanie i wierzę, że śledztwo niezależnej prokuratury ujawni wszystkie mechanizmy, a winni poniosą konsekwencje. Świętokrzyskie „skorzystało” na Funduszu Sprawiedliwości najbardziej, a najbardziej skorzystali tak naprawdę kandydaci Suwerennej Polski. Na wsparcie kampanii wyborczej ich posłów w sposób nieprawidłowy przeznaczono 17 mln zł. Państwo nie powinno tak działać – mówi poseł Rafał Kasprzyk, lider Polski 2050 w Świętokrzyskiem. Zastrzega, że wspieranie Ochotniczych Straży Pożarnych, kół gospodyń wiejskich, stowarzyszeń i organizacji pozarządowych jest „jak najbardziej w porządku”, ale nie wciąganie ich do gry politycznej. Należy im się szacunek, a nie manipulacja – dodaje poseł Polski 2050.
Adam Jarubas: Suwerenna Polska po prostu okradała ofiary przemocy domowej
Adam Jarubas, lider PSL w regionie i poseł Parlamentu Europejskiego mówi wprost: – Suwerenna Polska po prostu okradała ofiary przemocy domowej.
Jego zdaniem, afera Funduszu Sprawiedliwości obnażyła sposób działania poprzedniej władzy, gdzie wszystko było podporządkowane jej utrzymaniu. – W ministerstwie, które miało pilnować sprawiedliwości w naszym kraju zainstalowała się zorganizowana grupa przestępcza, która defraudowała dużą ilość pieniędzy – mówi poseł Jarubas. I przypomina, że nawet jeżeli dotacje przeznaczane były na Ochotnicze Straże Pożarne, to nie trafiały tam zgodnie z prawem, przeznaczeniem i w sposób transparentny.
– Nie jesteśmy przeciwni inwestowaniu w OSP czy w służbę zdrowia, ale niech się to dzieje z przeznaczonych do tego budżetów. Fundusz Sprawiedliwości miał służyć kobietom i dzieciom – ofiarom przemocy domowej, ofiarom wypadków, naprawianiu szkód w wyniku przestępstw i, dokładnie w tym kontekście można mówić, że Solidarna czy Suwerenna Polska kradła pieniądze osobom, które potrzebowały tych pieniędzy.
O odpowiedzialności lidera Suwerennej Polski, równocześnie byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry mówi z kolei poseł Andrzej Szejna, szef Nowej Lewicy w regionie świętokrzyskim.
– W mojej ocenie pierwszym podejrzanym jest minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro oraz jego zastępcy, bo przypuszczam jako adwokat, że Zbigniew Ziobro wyśmiałby mnie, gdybym stwierdził, że nie wiedział co się dzieje wokół niego, i że nie panował nad ministerstwem. Jednak tu potrzebne jest wnikliwe postępowanie prokuratury, która musi wyjaśnić wszystkie okoliczności działania Funduszu Sprawiedliwości – mówi poseł Szejna. I dodaje: – Liczę na to, że obywatele zobaczą jak byli propagandowo wykorzystywani przez polityków PiS-u i Suwerennej Polski.
Poseł Nowej Lewicy twierdzi, że Funduszu Sprawiedliwości nie trzeba zmieniać, wystarczy przestrzegać prawa. – Po co finansować zakupy dla szpitali z tego funduszu skoro są do tego dedykowane inne źródła finansowania. Wyobraźmy sobie sytuację, że Narodowy Fundusz Zdrowia finansuje np. straż pożarną. Nie, on jest po to, by finansować leczenie, a nie kupno wozów strażackich. Mam wrażenie, że wkrótce będziemy mieli szereg zarzutów dla polityków PiS i Suwerennej Polski i część z nich pójdzie do więzienia – kończy poseł Szejna.
Przypomnijmy, że śledztwo dotyczące wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości prowadzi Prokuratura Krajowa, która w tej sprawie postawiła już zarzuty, m.in. byłym urzędniczkom Ministerstwa Sprawiedliwości. Przygotowany jest wniosek o uchylenie immunitetu Marcina Romanowskiego, w toku są kolejne wnioski dotyczące posłów SuwPolu.
Sprawą dotacji z Funduszu Sprawiedliwości zajmie się także NIK. To ona jako pierwsza ujawniła, że program szpiegowski Pegasus, który służył do inwigilowania niepokornych prokuratorów, posłów opozycji, a także własnych kolegów z PiS-u został nieprawnie sfinansowany z tegoż funduszu. W ramach kontroli sprawozdań komitetów wyborczych z wydatków na kampanię także Krajowe Biuro Wyborcze weźmie pod lupę wydatki komitetu PiS, z którego startowali ziobryści.