Jak wyglądała i gdzie stała rogatka krakowska, jaką treść zawiera dokument z 1357 roku – najstarszy w zbiorach Archiwum Państwowego w Kielcach, czy jak samodzielnie przygotować arabeskę – między innymi tego można się było dowiedzieć, odwiedzając w piątek (7 czerwca) Archiwum Państwowe w Kielcach.
Pretekstem do tego spotkania był Międzynarodowy Dzień Archiwów, który przypada 9 czerwca. Jak wyjaśniła dr Wiesława Rutkowska, dyrektor Archiwum Państwowego w Kielcach, była to okazja do poznania pracy tej instytucji od kuchni.
– Wpuszczamy państwa do takich miejsc, które na co dzień są niedostępne dla osób, które nie są pracownikami, np. do magazynów archiwalnych, do pracowni digitalizacji, czy do pracowni konserwacji. Pokazujemy, jak pracujemy, bo na co dzień można tylko przyjść do nas do czytelni, gdzie nasi pracownicy przynoszą dokumenty – powiedziała.
Największą część budynku zajmują magazyny archiwalne. W tym bogatym i różnorodnym zasobie jest ponad 1 mln jednostek inwentarzowych, a zgromadzone akta mają długość około 9 km. Najstarszy dokument pochodzi z 1357 roku – to akt własności, dotyczący wsi Pęchów w powiecie sandomierskim. Jednak większość dokumentów odnosi się do czasów mniej odległych.
Wiesława Rutkowska zaznaczyła, że Międzynarodowy Dzień Archiwów jest świętem takich placówek, jakiej ona szefuje, ale także małych, domowych archiwów.
– Z urzędu naszym obowiązkiem jest, aby gromadzić, zabezpieczać akta państwowe i samorządowe, ale też zachęcamy każdego obywatela do tego, by zadbał o tę rodzinną historię i aby ją należycie przechowywał. My w Archiwach Państwowych uczymy, jak to robić na różnego typu warsztatach, spotkaniach. Pokazujemy, jak zadbać o te rodzinne pamiątki, żeby dotrwały do następnych pokoleń. Każdy z nas tworzy historię tę rodzinną, która potem składa się na historię lokalną, historię Polski. I my wszyscy możemy być archiwistami, możemy zabezpieczać tę pamięć historyczną – podkreśliła.
Od 2013 roku Archiwa Państwowe prowadzą akcję obecnie nazwaną „Archiwa rodzinne Niepodległej”, podczas której zachęcają do troski o rodzinną historię. Jak zauważyła Wiesława Rutkowska, działanie ma o wiele szerszy zakres.
– Zachęcamy, aby każdy z państwa, jeżeli sam nie jest w stanie zabezpieczyć tych pamiątek, które mogą mieć wartość wykraczającą poza dzieje rodziny, oddał je nam na wieczyste przechowywanie, ponieważ my mamy odpowiednie warunki do tego. My też możemy te pamiątki zeskanować i potem udostępniamy je w internecie, dzięki czemu więcej osób może je zobaczyć. Są to m.in. różnego rodzaju listy, fotografie osób czy budynków – wymieniała.
Niektóre z przekazanych zbiorów mają szczególną wartość. Tak było z fotografiami, które należały do byłego pracownika Archiwum Państwowego w Kielcach.
– Pan Wieczorek, jako mały chłopiec, w czasie II wojny światowej wraz z rodzicami został wywieziony w głąb Rosji. Mieli przy sobie aparat fotograficzny. Udało im się powrócić z tej nieludzkiej ziemi do Polski i przywieźli ze sobą zdjęcia, które wykonywali w kopalni na Syberii. Są to bolesne wspomnienia, ale pokazują też historię tej rodziny, która przeżyła piekło II wojny światowej, piekło pracy przymusowej. Te zdjęcia trafiły do nas, dzięki czemu my dziś możemy pokazywać je państwu – tłumaczyła dyrektor.
Goście, którzy w piątek przyszli do Archiwum Państwowego w Kielcach, mogli się dowiedzieć, jak samodzielnie opracować drzewo genealogiczne. Konrad Maj, pracownik Archiwum Państwowego w Kielcach zaznaczył, że punktem wyjścia zawsze jest rozmowa w rodzinie, aby poznać najbliższych dziadków.
– Dlaczego to jest ważne? Z uwagi na pewne ograniczenia prawne, do zasobu Archiwum Państwowego trafiają dokumenty po 100 latach od dokonania w nich zapisu. Czyli w tych historiach rodzinnych musimy dotrzeć od osób, które urodziły się co najmniej 100 lat temu. Ale to wcale nie jest trudne. Sto lat temu rodzili się nasi pradziadkowie, a wiec takie osoby, które w rodzinie jeszcze ktoś pamięta. Później zaczyna się problem. Nie wiemy, kim byli nasi przodkowie. Tu zaczyna się rola Archiwów Państwowych. W naszym zasobie mamy księgi parafialne, w nich możemy odszukać tych przodków. Te poszukiwania bardzo ułatwiają różne programy, które tworzą genealodzy, przepisując informacje z ksiąg parafialnych. Dzięki temu jest dużo łatwiej szukać. Jeżeli odnajdujemy już akt urodzenia naszego prapradziadka, to z takiego aktu będziemy mieć informacje dotyczące kolejnych pokoleń – zaznaczył.
Na chętnych czekały warsztaty: kaligrafii, konserwacji dokumentów. Były też zajęcia na których uczestnicy wykonywali arabeski. Tej sztuki uczył Łukasz Babula z Muzeum Regionalnego w Iłży. Była nauka, ale także dobra zabawa.
– W zasadzie przypominają się czasy dzieciństwa i szkoły, kiedy robiło się takie najprostsze wycinanki. A tu pan dawał wskazówki, jak można takie ozdoby urozmaicić. Można je potem wykorzystać w korespondencji, czy przy etykietach naklejanych na przetwory – mówiła Aneta Tkacz z Biblioteki Uniwersyteckiej UJK.
Także Maria Domańska-Nogajczyk, również związana z tą książnicą, wracała pamięcią do nauki w przedszkolu.
– Tam pani Cecylia Czernikiewicz uczyła mnie wycinanek od podstaw. Dokładnie to sobie przypomniałam, zresztą tu była również o niej mowa. Bardzo przyjemne, owocne zajęcia, które połączyły umiejętności manualne i wiedzę historyczną, bo wyszliśmy od ksiąg, od notariatu, od rejenta. Tego typu zajęcia dają wytchnienie, odpoczynek – stwierdziła.
Międzynarodowy Dzień Archiwów został ustanowiony w 2007 roku, podczas 16. Międzynarodowego Kongresu Archiwów w Kuala Lumpur. Święto upamiętnia utworzenie w 1948 roku Międzynarodowej Rady Archiwów (ICA) pod auspicjami UNESCO.