To był wieczór pełen emocji i wzruszeń. W piątek (21 czerwca) na scenie przy ulicy Dużej 9 pokazane zostało ostatnie przedstawienie. Po wakacjach Teatr Lalki i Aktora „Kubuś” im. Stefana Karskiego zaprosi widzów już do nowej siedziby, przy ulicy Zamkowej.
Na zamknięcie działalności w starym miejscu wybrany został szczególny spektakl: „Pod adresem marzeń” Elżbiety Chowaniec w reżyserii Marka Zákostelecký’ego. To baśniowa opowieść o dziejach kamienicy przy ulicy Dużej 9, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Widzowie poznali niezwykłe dzieje siedmiorga bohaterów.
Ze sceną „Kubusia” związanych jest wiele życiorysów. Aktorka Dorota Anyż mówiła, że spędziła na niej 42 lata i z tym miejscem wiąże się całe jej życie.
– Tu poznałam mojego męża, tu rodzili się moi synowie. Tu realizowałam się na scenie, i w życiu prywatnym, i zawodowym. Także dziś jest wielki sentyment i wzruszenie – powiedziała.
Dodała, że ten wieczór upłynął pod znakiem wspomnień.
– Przypominałam sobie, jaki pierwszy spektakl zagrałam, myślałam o tym, że znam wszystkich, którzy dziś występują na scenie, że przeminęło tyle lat i tyle osób, które tak głęboko zapadły mi w serce. Jest to jednak moje miejsce, moja przestrzeń i kocham ten budynek przy ulicy Dużej 9. Wchodząc pierwszy raz do tego budynku głównym wejściem, 19 listopada 1981 roku, czułam dreszcz emocji. I to był bardzo przyjemny dreszcz. I teraz wchodząc też to mam, czyli kocham teatr. Nie spędziłam ani jednego dnia w pracy, bo to była jedna wielka przyjemność. Życzę tego samego wszystkim z całego serca – zaznaczyła.
Ostatni spektakl oglądali także aktorzy, którzy tworzyli teatr „Kubuś”, kiedy jeszcze nie miał swojej stałej siedziby: Anna Biernacka, Leszek Barymów, Ryszard Barański i elektroakustyk – Kazimierz Chyb.
– Pracowałam w „Kubusiu” od 1955 roku, właściwie prawie od początku – mówiła Anna Biernacka.
– Na początku grało się, gdzie tylko się dało, gdzie była wolna jakaś scena. Na przykład rano próba była w jednym miejscu, a potem przenosiliśmy się w inne – wspominał Ryszard Barański.
Stała siedziba nie od razu była spełnieniem marzeń, ale jak mówi Ryszard Barański, na pewno była dużym krokiem do przodu.
– Była wreszcie sala, gdzie można było zrobić próby, natomiast o widowni trudno jeszcze było marzyć. Zaczęliśmy z Kaziem to przerabiać, żeby była kurtyna, zapadnia pojawiła się później, zrobiliśmy też takie schodki i coś w rodzaju kabiny dla elektroakustyka, ale to już była namiastka prawdziwego teatru – zaznaczył.
– Nie trzeba było za każdym razem montować instalacji, nagłośnienia. Wszystko było na miejscu – podkreślił Kazimierz Chyb.
Na ostatnim przedstawieniu nie mogło zabraknąć Zyty Trych, animatorki życia kulturalnego, miłośniczki teatru. Wspominała, że pojawianie się „Kubusia” w Kielcach było wielkim wydarzeniem.
– Mama przygotowywała sukienkę, we włosach wiązała kokardę, żeby można się było pokazać. Ten teatr spełniał i spełnia wielką, pozytywną rolę. Później, już w dorosłym życiu, w tym teatrze spotykałam się z młodzieżą, która grała spektakle przygotowywane w szkole. To jest teatr marzeń, bo co w normalnym życiu nie jest możliwe, to dzieje się tu na scenie. Znałam także tych dawnych aktorów, pana Stefana Karskiego. To było piękne, ale się skończyło. Teraz będzie nowe – stwierdziła.
Scena przy ul. Dużej 9 ma szczególne znaczenie dla Krzysztofa Karskiego, wnuka założyciela „Kubusia”, Stefana Karskiego. W piątek towarzyszył mu m.in. syn Mikołaj. Jak policzył, na spektakle przychodzi średnio 15-20 razy w miesiącu.
– Jak wychodzę stąd, czuję się o 10, albo 20 lat młodszy. Traktuję wizyty tu jako terapię odmładzającą. Pamiętam, jak tutaj przychodziłem z dziadkiem, kiedy miałem tyle lat, co Mikołaj. Teraz to już będzie nowa historia, ale do nowej siedziby będę chodził, bo bez „Kubusia” nie potrafię żyć – zdradził.
Także dla obecnych pracowników teatru piątkowy wieczór był szczególny. Jolanta Świstak, kierownik literacki „Kubusia” przyznała, że emocje były duże. Tłumaczyła, że zmiana miejsca była konieczna, bo dotychczasowe nie spełniało podstawowych wymogów nie tylko aktorów, ale też widzów. Jednak z Dużą 9 wiąże się wiele wspomnień.
– Wzruszenie ogromne. Kończy się jakiś etap, zacznie się nowy. Zawsze tak jest, że jak coś się kończy, to jest żal, smutek, że się to miejsce opuszcza, ale tam będziemy pracować na nowe wspomnienia, czeka nas piękna przyszłość – mówiła.
Teatr Lalki i Aktora „Kubuś” zaczął działać w 1955 roku. Jego założycielem był Stefan Karski. W 1992 roku, dzięki determinacji i wieloletnim staraniom ówczesnej dyrektor Ireny Dragan udało się pozyskać siedzibę przy ulicy Dużej 9. Nowa siedziba teatru mieści się przy ulicy Zamkowej. Jej otwarcie zaplanowano na 31 sierpnia.