Od 1 lipca rachunki za prąd wzrosły średnio o 20 proc. Wynika to ze zmian wprowadzonych w zapisach dotyczących ochrony odbiorców energii.
Norbert Mortas, prezes firmy Hermanos, ekspert rynku energii wyjaśnia, że w ostatnich latach rząd wprowadził mechanizmy zamrażania cen energii elektrycznej, by ochronić odbiorców przed gwałtowanymi wzrostami cen. To rozwiązanie miało charakter tymczasowy. Gość Radia Kielce podkreśla, że cena nadal jest zamrożona, ale na trochę wyższym pułapie. Cena rynkowa prądu jest o kilkanaście procent wyższa, niż ta, którą będziemy płacić.
– Mówimy tu o podwyżce, względem poprzedniego półrocza około 20-25 proc. w zależności od zużycia, czyli średnie gospodarstwo domowe będzie miało wyższy rachunek od 30 do 50 zł. A jeśli ktoś płaci np. 500 zł miesięcznie za prąd, to podwyżka będzie już rzędu 100 zł miesięcznie – dodaje.
Norbert Mortas wyjaśnia, że rachunek za prąd składa się z trzech części: opłaty za energię elektryczną (która dotąd stanowiła ok 50 proc. całości rachunku), opłaty za dystrybucję (30-40 proc. rachunku) i kosztów stałych (w tym opłaty mocowej).
– I tak: cena energii elektrycznej skoczy o 20 proc, cena dystrybucji skoczy znacząco, bo o około 50%, natomiast zniknie opłata mocowa i przez to opłata stała spadnie o ok 70 proc. Finalnie, daje to podwyżkę od 20 do 25 proc. na całości rachunku – wymienia. Ekspert przyznaje, że podniesienie opłaty dystrybucyjnej aż o 50 proc. było dużym zaskoczeniem i znacząco wpłynęło na rachunki.
Norbert Mortas przybliża także powody rosnących cen energii elektrycznej.
– Jest to wzrost kosztów produkcji energii, głównie spowodowany cenami paliw oraz inwestycjami w odnawialne źródła energii, które dziś są wysokie, natomiast później ich eksploatacja jest stosunkowo niska, czyli w przyszłości może to pozwolić na obniżenie cen energii elektrycznej. Jest także koszt polityki klimatycznej – płacimy za CO2 lub modernizacje elektrowni, żeby emitować mniej CO2. Kolejnym problemem jest modernizacja infrastruktury krytycznej, m.in. budowa dużych magazynów energii przy OZE, co spowoduje że będziemy mogli nadmiar energii elektrycznej magazynować. Do tego inflacja, koszty podwykonawców, koszty pracy – wymienia.
Zdaniem Norberta Mortasa, energia elektryczna może być tańsza dopiero w perspektywie kilkunastu lat.
Od 1 sierpnia do 30 września będzie można wnioskować o bon energetyczny.
– Jest to świadczenie jednorazowe, pieniężne, dla gospodarstw o niskich dochodach. Będzie to zależało od liczby osób w gospodarstwie domowym. Dla gospodarstwa jednoosobowego to 300 zł, dla gospodarstwa dwu-trzyosobowego – to 400 zł, a dla gospodarstwa cztero-pięcioosobowego – 500 zł. Z kolei gospodarstwo co najmniej sześcioosobowe może otrzymać 600 zł. Ta kwota będzie podwojona dla użytkowników, którzy ogrzewają domy energią elektryczną – wylicza.
Aby otrzymać pieniądze, trzeba jednak spełniać określone kryterium dochodowe. Gospodarstwo jednoosobowe nie może miesięcznie przekraczać 2,5 tys. zł, a w gospodarstwach wieloosobowych – nie można przekroczyć 1,7 tys. zł miesięcznie na osobę.