Mimo, że od weekendowej nawałnicy minęły już trzy dni, ciągle wiele osób w naszym regionie nie ma prądu.
Wśród nich jest nasza słuchaczka z ulicy Miętowej w Kielcach.
– Mimo zapewnień ze strony PGE wciąż nie możemy doczekać się usunięcia awarii. Musiałam wyrzucić połowę zamrażarki. Dziwi mnie podejście PGE i informacje, że w całych Kielcach przywrócono prąd. Jeszcze dzisiaj rano zapewniono mnie, że pojawi się u nas brygada, ale nadal nikogo nie ma. Na pobliskiej ulicy prąd jest, ale nasze cztery domy mają inne przyłącze, które znajduje się na ul. Jaśminowej. Pewnie to tam jest problem – mówi.
Dzwoniąc pod numer alarmowy pogotowia energetycznego (991) możemy usłyszeć automatyczny komunikat informujący o miejscach występowania awarii. W Kielcach prądu nie ma przede wszystkim na peryferiach miasta, a dokładnie na kieleckim Białogonie i Słowiku. Jest to m.in. ul. Krakowska, al. Górników Staszicowskich, ul. Chorzowska, Tarasowa, Zalesie, Zgórska czy Laskowa.
Ewa Wiatr, rzecznik prasowy PGE Dystrybucja nie potrafi określić, kiedy awarie zostaną usunięte. Jak tłumaczy w przywracaniu dostępu do sieci elektrycznej biorą udział nawet firmy zewnętrzna, ale około 200 gospodarstw na terenie Kielc ciągle nie ma prądu. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w Chęcinach i Sitkówce-Nowinach.
– Nasze brygady na bieżąco przywracają dostawy energii elektrycznej do indywidualnych odbiorców. Jeśli chodzi o sam obszar Rejonu Kielce, to wczoraj wieczorem (15 lipca) rozwiązaliśmy problem awarii masowych. Nadal jeszcze około 700-800 odbiorców na terenie gminy Chęciny i Sitkówka Nowiny oczekuje na przywrócenie energii elektrycznej. Właśnie na tym obszarze pojawiły się najpoważniejsze uszkodzenia sieci elektrycznej – mówi Ewa Wiatr.
W wyniku nawałnicy jaka przeszła nad regionem świętokrzyskim w niedzielę (14 lipca) przerwy w dostawach prądu dotknęły 30 tysięcy gospodarstw.