Pod koniec czerwca koncern Suzuki Motor Poland poinformował, że nie będzie już sponsorem Korony Kielce. Logo japońskiej marki zniknęło ze strojów ekstraklasowych piłkarzy, a stadion nie nazywa się Suzuki Arena. Przez ostatni miesiąc w przestrzeni publicznej pojawiło się wiele informacji dotyczących zaangażowania firmy w finansowanie klubu.
O sześciu latach współpracy oraz o półprawdach przekazywanych opinii publicznej, rozmawialiśmy z prezesem Suzuki Motor Poland Piotrem Dulnikiem. 51-letni kielczanin od 6 listopada 2020 roku do 22 lutego 2024 roku był przewodniczącym Rady Nadzorczej Korony Kielce S.A.
Rafał Szymczyk/Radio Kielce: Współpraca Suzuki Motor Poland z Koroną Kielce rozpoczęła się w 2018 roku. Jak przez te lata układała się z klubem i jego właścicielem, czyli gminą Kielce?
Piotr Dulnik: Te ostatnie lata to głównie praca nad poprawą wizerunku Korony Kielce, który został nadszarpnięty w okresie aktywności poprzednich właścicieli. Kolejnym elementem było wprowadzenie profesjonalizmu w zarządzaniu klubem oraz praca nad poprawą frekwencji na stadionie. Moim skromnym zdaniem, cały, że tak powiem „nasz” zespół czyli Prezes Jabłoński, Paweł Golański, Daria Wollenberg oraz pozostałe osoby pracowały na bardzo wysokim poziomie, co zaowocowało powrotem kibiców na stadion oraz bardzo pozytywnym odbiorem klubu przez media i kibiców w kraju. Jeśli chodzi o mój kontakt z właścicielami to był on symboliczny. Na pewno nie taki jakiego oczekiwałem. Czułem się odpowiedzialny za klub więc cele ustalaliśmy podczas spotkań Rady Nadzorczej oraz później podczas dyskusji z Prezesem Jabłońskim. Do decyzji kibiców pozostawiam ocenę czy nasze działania były pozytywne czy nie.
Po sześciu latach współpracy firma Suzuki Motor Poland przestała być sponsorem głównym Korony Kielce. Dlaczego została podjęta decyzja o nie przedłużaniu współpracy?
Podczas trwającego sezonu nie spodziewałem się i nie planowałem, że nastąpi nasze rozstanie z Koroną. Niestety nie było innego wyjścia po sytuacjach, które zostały sprowokowane przez ówczesne władze miasta. Znowu Korona była na ustach całej Polski, niestety znowu bardzo negatywnie. Czyli coś co staraliśmy się poprawić podczas naszej kadencji, myślę o wizerunku klubu oraz miasta, zostało znowu zdeprecjonowane. Władze uderzyły w głównego sponsora, który od wielu lat stabilnie finansował oraz społecznie wspomagał zarządzanie klubem. Było to bardzo krótkowzroczne z wielu powodów. Jednym z nich było to, iż marka Suzuki jako główny sponsor podnosiła wartość spółki Korona. Zwiększało to zaufanie kolejnych sponsorów oraz, co bardzo ważne, potencjalnych inwestorów planujących przejęcie akcji od miasta.
Pojawia się wiele głosów na temat kwot przeznaczanych na klub. Jak to w praktyce wyglądało?
Chciałbym po pierwsze przypomnieć, iż umowy mają klauzule poufności, natomiast mogliśmy ostatnio dostrzec, iż nagle pojawił się wysyp informacji na temat naszego finansowania. Pojawiały się posty, które próbowały zdeprecjonować nasz sześcioletni wkład w finanse i rozwój klubu.
Wracając do kwot, chciałabym przypomnieć tylko, iż nie jesteśmy właścicielami klubu oraz nie jesteśmy prywatną firmą, w znaczeniu dowolności w dysponowaniu środków. Całość naszych umów bazowała na cyklicznie przeprowadzanych badaniach oraz raportach renomowanych firm, dotyczących wartości reklamowych jakie dają poszczególne powierzchnie zapewniane przez klub takie jak koszulka, nazwa stadionu lub inne. Bazując na tych danych mogliśmy określać wartość środków dla klubu. Identyczne badania realizujemy do całości naszych inwestycji w polski sport.
W przypadku Korony inwestycją był zakup przodu koszulek, nazwy stadionu, dostarczenie aut oraz kilka innych elementów, które generowały dodatkowy koszt. W sieci pojawia się mityczne 2 miliony złotych. Przez ostatnie sześć lat, nasz średnio roczny wkład był znacznie wyższy niż ta kwota, a najwyższy w momencie gdy spadliśmy do I ligi i w kolejnym sezonie już po awansie do Ekstraklasy.
Mówi się jednak, że wkład Suzuki był niewielki w stosunku do budżetu klubu.
Otóż w pierwszej lidze nasz całkowity koszt finansowania był na poziomie mniej więcej 30 proc. przychodów klubu. Tutaj pojawia się magiczne słowo przychód i budżet. Nie jestem do końca przekonany, iż wszyscy w jednolity sposób rozumieją budżet, który jest niczym innym jak relacją przychodów oraz kosztów dających określony zysk lub stratę. Często w wypowiedziach różnych osób słyszymy o budżecie w rozumieniu wydatków. To jest duży błąd. Jeśli wydatki są na poziomie na przykład 15 mln, to nie jest budżet, to jest koszt, natomiast jeśli jednocześnie przychody są na poziomie 10 mln to spółka generuje stratę 5 mln i to jako całość nazywamy budżetem. Oczywiście jest to bardzo zła sytuacja, z którą boryka się większość klubów w Polsce. Optymalnie oczywiście byłoby gdyby klub przynosił zysk, ewentualnie nie ponosił strat, ale w chwili obecnej w Kielcach będzie to bardzo trudne i miasto musi być na to gotowe.
Zarząd Korony w wydanym oświadczeniu napisał m.in. że podjął wszelkie możliwe próby wypracowania modelu kontynuowania współpracy, jednak nie przyniosły one oczekiwanego rezultatu. Czy rzeczywiście tak było?
Ja osobiście odbyłem rozmowę z panią prezydent, która podjęła ze mną kontakt oraz z prezesem Jakubczykiem, który również podjął działania i rozmowy z nami. Tutaj wszystko odbyło się w dobrej atmosferze i w sposób poukładany. Prezes Jakubczyk wykazał się zaangażowaniem, spotkał się i rozmawiał z dyrektorem marketingu oraz dyrektorem finansowym Suzuki Motor Poland. Rozmowy nie zakończyły się pozytywnie z wielu powodów. Jednym z nich jest na pewno okres przejściowy w klubie i bardzo wiele niewiadomych, jak na przykład wybranie nowych władz po okresie tymczasowego pełnienia funkcji przez prezesa Jakubczyka lub planowanie sprzedaży klubu. To były dla nas bardzo ważne kwestie, na które z oczywistych powodów nie mogliśmy otrzymać odpowiedzi. Chcemy wyciągać wnioski z lekcji, które w przeszłości miały miejsce i unikać ryzyka wpadek wizerunkowych dla firmy. To wszystko spowodowało, iż podjęliśmy decyzję o zmianie strategii marketingowej i zaangażowaniu się mocno w pierwszą ligę piłkarską.
Jak można ocenić próby umniejszania wkładu Suzuki Motor Poland w funkcjonowanie kieleckiego klubu?
Osoby, które to robiły i robią, działają na szkodę klubu i miasta. Chciałbym, żeby wszyscy którzy umniejszają nasz wkład, poświęcili chociaż 10% tej energii na pomoc klubowi poprzez doping oraz szukanie rozwiązań budujących Koronę oraz Kielce jako miasto. To przyniosłoby wszystkim na pewno więcej korzyści.
„Koronę wasze wsparcie samochodowe kosztowało 600 tys. netto rocznie za szrot w manualu. Dla mnie to skandal tak oszukiwać opinię publiczną” napisał w social mediach radny Maciej Jakubczyk. Jak można to skomentować?
Jako firma dokładnie analizujemy to co się dzieje w mediach w Polsce. Wszystko to co dotyczy Suzuki oraz mojej osoby również. Mamy do tego cały zespół oraz firmy zewnętrzne plus dział prawny. Widzimy praktycznie wszystko, ale nie wszystkim się zajmujemy. Ten cytat dotarł do mnie, gdyż został skojarzony poprzez nazwisko z aktualnym prezesem klubu. Post dosyć szybko zniknął, ale niesmak pozostał. Cytując „szrot w manualu”, trudno nawet o tym dyskutować, na pewno jest to bardzo nieeleganckie, obraża to wszystkich klientów i użytkowników aut marki Suzuki, którymi są również kibice Korony oraz nas jako pracowników firmy.
Kolejna kwestia, to 600 tysięcy złotych za auta użytkowane przez Koronę.
Korona nie wydała nawet złotówki na auta. Być może ktoś próbował czytać umowę, ale bez zrozumienia. Co z poufnością jej treści? Dwadzieścia aut dla Korony kosztowało naszą firmę 450 tysięcy złotych netto rocznie. To jest prawdziwy koszt, który ponosiło Suzuki dodatkowo do pozostałych kosztów sponsorskich. Mogliśmy oczywiście przeznaczyć tę kwotę jako dodatkową wartość finansową, gdyby klub zrezygnował z bezpłatnych aut dla pracowników oraz zawodników.
Suzuki Motor Poland to firma mocno wpierająca polski sport i sportowców. Czy brane jest pod uwagę mocniejsze związanie się z innym klubem piłkarskiej Ekstraklasy?
Jesteśmy chyba największym w Polsce mecenasem sportu, nie licząc spółek Skarbu Państwa. Chwilę temu podpisaliśmy nową umowę z pierwszą ligą piłki nożnej i zostaliśmy głównym sponsorem. Być może rozwiniemy jeszcze mocniej tę współpracę w kolejnych sezonach. Jeśli chodzi o Ekstraklasę to oczywiście jestem w kontakcie z wieloma prezesami i często z nimi rozmawiam, czasem wspieramy różne kluby logistycznie poprzez wynajem aut. Natomiast jestem wciąż myślami w Koronie.
Zaangażowałem się osobiście, poświęciłem mnóstwo czasu i energii, aby klub stanął na nogi, awansował do ekstraklasy i potem utrzymał się w lidze. To wszystko się udało. Z drugiej strony spędziłem całą młodość w Kielcach, więc podchodzę do tego wszystkiego z sentymentem.
Oczywiście jako firma musimy bez emocji realizować własną politykę, własne cele marketingowe, własną strategię, w której sport i piłka odgrywa bardzo ważną rolę. Zobaczymy co przyniesie przyszłość, ale na ten moment, przynajmniej do końca sezonu, chciałbym abyśmy odpoczęli od Ekstraklasy. Zobaczymy co życie przyniesie.
Czy jest możliwy powrót Suzuki Motor Poland do współpracy z Koroną Kielce. Jakie warunki musiałby być spełnione?
Wrócimy do Kielc. Mówię to serio. Wrócimy, gdy klub będzie częściowo lub całkowicie przejęty przez prywatnego inwestora. Wrócimy, wtedy gdy będziemy mieli realny wpływ na zarządzanie klubem i podejmowane decyzje. Tutaj chodzi o dbałość o utrzymanie standardów zarządzania zgodnych na naszą filozofią oraz brak ryzyka związanego z naszym wizerunkiem.
Na pewno można było zrobić dużo więcej od strony sportowej niż zrealizowaliśmy. Byliśmy na to gotowi, również finansowo, jednak potrzebne są też chęci drugiej strony, właściciela, który chce inwestować i stawia wysokie cele sportowe. Sponsorzy nie mogą przejmować obowiązków właściciela.
W chwili obecnej jak i poprzednio, miasto chce oszczędzać i ja to doskonale rozumiem. Kielce są bardzo zadłużone i pracują na deficycie budżetowym. Ta sytuacja nie jest dobra dla klubu, dlatego potrzebny jest inwestor lub grupa inwestorów. Sponsorzy muszą mieć silnego partnera z którym ustalą cele, narzędzia i korzyści. Wtedy nastąpi rozwój.
Z punktu widzenia Suzuki Motor Poland, czy potencjalni inwestorzy mogą liczyć na wsparcie władz miasta Kielce?
Z informacji dostępnych w mediach można wyczytać, iż w Kielcach bardzo trudno jest pozyskać bardzo dużego inwestora do sportu. Statystyki pokazują, że miasto się wyludnia, inwestycji jest niewiele, więc niewiele też jest perspektyw na dużych graczy, którzy mogą rozwijać swój biznes w Kielcach i w kolejnym kroku wspierać sport.
Bardzo ważny jest też klimat oraz jakość relacji tworzonych na linii miasto – inwestorzy. Myślę, że ostatnie sytuacje związane z nami, które odbiły się bardzo szerokim echem w kraju oraz te ostatnie w social mediach deprecjonujące nasz wkład w rozwój klubu, nie wpływają pozytywnie na decyzje potencjalnych inwestorów.